Bokser wagi ciężkiej. Pod jego ciosami pękały szczęki rywali
Był pierwowzorem postaci filmowego „Rocky’ego” z Sylvestrem Stallone’em w roli głównej. Gdy zaczynał przygodę z boksem słyszał, że jest za stary, za niski, za lekki, dysponuje krótkim zasięgiem ramion i tragicznie słabą techniką. Z ringu zszedł jednak niepokonany wygrywając aż 49 walk z rzędu (z tego 88% przed czasem) i ustanawiając do dziś niepobity rekord.
O kim mowa? Oczywiście o Rockim Marciano, którego pełnego nazwiska (Rocco Francis Marchegiano) nie potrafili wymówić komentatorzy, a eksperci nie wróżyli mu żadnej kariery. Jednak to on zszedł z zawodowego ringu niepokonany. Do dziś nikt nie potrafi powtórzyć jego rekordu.
Stał się też inspiracją dla wykreowanej przez Sylvestra Stallone kultowej postaci filmowego pięściarza. Od zera do bohatera to przepis na wciągającą opowieść, nie tylko filmową. Zbeletryzowaną biografię Marchegiano napisał Przemysław Słowiński.
Publikujemy fragment książki "Rocky. Biografia legendarnego boksera"
– Zamierzasz pokonać Louisa? – zapytał Rocky’ego Arthur Daley z "New York Timesa".
– Chyba po to tu jestem, nie? – mruknął niechętnie Marciano.
– W jaki sposób zamierzasz to zrobić?
– Za pomocą pięści – Rocky nigdy nie lubił zbyt dużo gadać.
– Masz jakiś konkretny plan? – nie ustępował dziennikarz.
– Tak. Bić, dopóki się nie przewróci.
– Sądzisz, że ci się to uda?
– Słuchaj pan – warknął wkurzony już nie na żarty bokser. – W kraju moich przodków mówi się: Fa i fatte e no parole. Nie opowiadaj o tym, tylko zrób to.
Pierwsze rundy pojedynku potwierdziły wyrażaną wciąż przez wielu opinię, że Marciano jest niczym więcej, jak tylko ulicznym zabijaką. Wiele ciosów "Brown Bombera" bez trudu dosięgało jego głowy. Tylko że ta głowa wydawała się zrobiona z kamienia. Nie zważając na nic, Marciano parł do przodu. Jego ramiona pracowały niestrudzenie, jak tłoki maszyny, a pięści waliły jak młoty. I wtedy się okazało, że "bohaterowie są zmęczeni". 37 lat na karku byłego championa coraz bardziej dawało o sobie znać. Z coraz większym trudem Louisowi udawało się utrzymać szarżującego byczka na dystans. Coraz częściej Rocky przedostawał się do zwarcia, coraz częściej trafiał. Zmęczony Louis miał wrażenie, że ciepło wydalane przez wiszącą nad ringiem lampę zamienia się w gęstą mgłę. Oddychał tak, jakby powietrze uciekało z przebitej dętki.
Po siedmiu rundach walki punktacja przedstawiała się następująco: Arbiter ringowy Ruby Goldstein widział wygraną Marciano w stosunku 4:2, przy jednej rundzie remisowej. Sędzia Joe Angelo typował 5:2, zaś sędzia Harold Barnes 4:3, obaj na korzyść Rocky’ego Marciano.
Rocky Balboa Official Trailer #1 - Sylvester Stallone, Burt Young Movie (2006) HD
W ósmym starciu, w trakcie zażartej, obustronnej wymiany ciosów, Marciano trafił lewym swingiem. Prosto w szczękę. Louis upadł ciężko na matę, ale podniósł się, gdy Ruby Goldstein doliczył do ośmiu. Chwilę później Rocky wypuścił straszną serię z obu rąk. Joe wypadł połową ciała poza ring. Widział tylko, jak zawieszona nad kwadratem ringu lampa zaczyna wirować niczym ognista kula. Robiła się coraz mniejsza i mniejsza, aż zgasła zupełnie. Nie słyszał nawet, jak arbiter doliczył do dziesięciu. I taki był koniec wielkiego pięściarza, jednego z największych, jacy kiedykolwiek pojawili się w ogóle między linami ringu. Nie ma jednak nic tak wielkiego, żeby nie mogło upaść, bo już sama wielkość, choćby nie działały inne czynniki, staje się dostateczną przyczyną upadku – powiedział przed wiekami Seneka.
Niedzielne wydanie "Timesa" przyniosło nazajutrz na pierwszej stronie wielką fotografię Rocky’ego Marciano, odbierającego od Jima Norrisa czek na 49 606 dolarów.
Natychmiast popędził z nim do Weilla, zamieniając czek na gotówkę, którą wsadził do wielkiej papierowej torby na zakupy.
– Przelicz forsę – powiedział do Alliego, gdy tylko wrócił do ich pokoju w Belmont Plaza.
Allie, który kilka miesięcy wcześniej (29 lipca 1951 r.) również zmienił stan cywilny, ochoczo zabrał się do wykonania zadania.
– Jest 24 800 dolarów – zameldował po kilku minutach.
– Ile? – zdziwił się Rocky.
– Dokładnie 24 800.
– A to podły cwaniak – oburzył się Marciano. – Orżnął mnie na trzy dolce. Ubieraj się Allie, wracamy do biura.
– Chyba nie zamierzasz robić afery o głupie trzy dolce? – spytał z niedowierzaniem Colombo.
– Właśnie, że zamierzam i to wcale nie są żadne trzy głupie dolce – sprzeciwił się bokser. – Za trzy dolary możesz zjeść porządny obiad albo kupić na przykład przyzwoite buty. Idziemy, schowam tylko pieniądze.
– Gdzie masz zamiar je schować?
Znalazłem świetne miejsce w rezerwuarze na wodę w ubikacji. Owinę je tylko szczelnie folią i… – Rocky! Czyś ty rozum postradał? – Colombo aż chwycił się za głowę. – Od tego są banki.
– Nie ufam im – Marciano miał na ten temat odmienną opinię. – To złodzieje. Za każdy ruch długopisem pobierają słoną prowizję, a poza tym bank może w każdej chwili zbankrutować. Mój ojciec przekonał się o tym w dwudziestym dziewiątym. Niewiele tego miał na koncie, ale stracił wszystko.
– Ale to było w czasie wielkiego kryzysu.
– Taki kryzys może się znowu powtórzyć. Gotówka, to gotówka – zakończył rozmowę Rocky.
Po kilku dniach spędzonych w Nowym Jorku Marciano powrócił do Brockton. (…)