Ali, powstaniec z Nigerii. Historia prawdziwa, ale pełna niewiadomych
Nigeryjczyk zasuwający gwarą warszawską, której nie rozumieją dzisiejsi młodsi mieszkańcy stolicy. "Pan Opalony", który budził sensację przed wojną i tuż po niej. Jedyny czarnoskóry uczestnik Powstania Warszawskiego. Mąż, tata, muzyk. Historia Augusta Agboli O’Browna to gotowy scenariusz na film.
Wszystko zaczęło się w 2008 r., kiedy dr Zbigniew Osiński z Muzeum Powstania Warszawskiego odkrył kwestionariusz uzupełniony własnoręcznie przez O’Browna. Adres: Wspólna 35. Praca: muzyk. August pisał także, że uczestniczył w obronie warszawy w 1939 r. i w Powstaniu Warszawskim. Nawet dla doświadczonego historyka historia O’Browna była fenomenem. Był jedynym czarnoskórym, który walczył w powstaniu, w Śródmieściu, w batalionie "Iwo". Jego przełożonym był kapral Aleksander Marcińczyk, ps. "Łabędź".
Teraz historia Augusta wraca dzięki audiobookowi "Ali, powstaniec z Nigerii, Warszawiak z wyboru" autorstwa Aleksandry Zbroi dla Storytel. Jeśli macie w święta przesłuchać jakiś audiobook, to właśnie ten.
Zobacz: BohaterON - włącz historię! Akcja promująca Powstańców Warszawskich i historię Polski XX w.
Warszawiak z wyboru
August Agbola O’Brown urodził się w 1895 r. w Nigerii, która w tamtym czasie była protektoratem angielskim. - Jako kilkunastoletni chłopak znalazł się w marynarce wojennej. Pływał kilkukrotnie do Europy. W Wolnym Mieście Gdańsku był dwa razy. Za trzecim zdecydował się tam zostać. Nie wiemy, z jakich powodów. Po jakimś czasie trafił do Warszawy - wyjaśnia w audiobooku Krzysztof Karpiński.
- Nigeryjczyk zasuwający gwarą warszawską, której nie rozumie dziś wielu młodych. Nic dziwnego, że ludzie dzisiaj tak lgną do historii Agboli. Szkopuł w tym, że jest ona niepewna - komentuje z kolei autorka audiobooka.
Aleksandra Zbroja tka historię ze skrawków informacji, które przez lata zdołano zebrać na temat O’Browna. O tym, jak w 1922 r. przypłynął do Polski, jak wybrał sobie Gdańsk, potem Warszawę, a później Kraków, gdzie dzięki swojej charyzmie i muzycznemu talentowi grywał w popularnych orkiestrach jazzowych.
Wiadomo, że w 1927 r. August ożenił się z Zofią Pykówną, z którą szybko doczekał się dwóch synów. Równie szybko zakończyło się ich życie rodzinne, bo O’Brown… uciekł od żony.
Jak słuchamy, w magazynie "Tajny detektyw" cytowano apel Zofii do męża-zbiega:
"Proszę o umieszczenie wezwania do szanownych czytelników o łaskawe podanie adresu męża mego Augusta Brown, tancerza, murzyna, który od kilku miesięcy pozostawił mnie zupełnie bez środków do życia wraz z dwojgiem małych dzieci i żadnych wiadomości o sobie nie daje. Zofia Brown, Kraków" - pisownia oryginalna.
Tydzień później nadeszła odpowiedź: "Co do rzucenia żony miałem widocznie powody ku temu. Dzieci zabieram do siebie. Komunikuję, że jeżeli żona nie wie, gdzie się znajduję, że pracuję w jednym z wytwornych lokali w Warszawie, w Caveau Caucasien. Nie ukrywam się i nie chcę przez blamaż tracić posady" - pisownia oryginalna.
"Pan Opalony"
Historia O’Browna jest naprawdę wielowątkowa. Dziennikarzom i naukowcom udało się przez ostatnich kilka lat ustalić, że August grał na perkusji m.in. z małą orkiestrą salonową Wiesława Wilkosza, który był personą w świecie jazzu. Trudno sobie wyobrazić, by przyjął do zespołu kogoś bez talentu. Wiadomo też, że w 1939 r. August pracował dla Polskiego Radia, tworząc tło muzyczne do przemówień prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego.
Pracował przy tworzeniu ścieżek dźwiękowych do filmów i grywał w restauracjach. Nie brakowało osób, którym czarnoskórzy muzycy ideologicznie zawadzali. Pisano o "amerykańskiej zarazie" i "dzikich orgiach", które wypierały "normalnych muzyków".
Z jednej strony był rasizm, z drugiej fascynacja. Są relacje o tym, że wiele osób nie bardzo wiedziało, jak się do Augusta zwracać. Murzyn? Czarnoskóry? Niektórzy zwracali się do niego ponoć per Pan Opalony. Jak na to reagował? Czy nastawienie niektórych Polaków obrażało go?
Dzięki odnalezieniu kwestionariusza udało się dowiedzieć i potwierdzić, że August zgłosił się jako ochotnik do walczących o Warszawę. Ba, badaczom udało się skontaktować z byłymi sąsiadami muzyka, którzy opowiedzieli, że podczas okupacji O’Brown parał się handlem i wśród różnych rzeczy nie brakowało u niego nigdy leków. "Jak było coś trzeba, to szło się do Alego".
Powstaniec z Nigerii
Zdecydowanie jednym z najciekawszych wątków życiorysu O’Browna jest to, co działo się z nim podczas II wojny światowej.
Pewne jest, że August nie miał możliwości działania w konspiracji i uczestnictwa w "poważniejszych akcjach". Za bardzo się wyróżniał.
Z audiobooka dowiecie się zaś, że Agbola zgłosił się jako ochotnik do łączników, do grupy dowodzonej przez kaprala Marcińczyka ps. Łabędź. Szeregowiec Ali, tak się wtedy tytułował, dołączył do batalionu Iwo. Służyli w nim ludzie, którzy niekoniecznie wcześniej konspirowali. Wspominany wcześniej dr Osiński nie wierzy jednak, że był łącznikiem - bardziej możliwe jest to, że pracował w radiostacji i np. tłumaczył meldunki, doniesienia prasowe.
Choć krążą legendy o tym, że ktoś widział go w czołgu (raczej nieprawdopodobne), niewiele znów informacji o jego własnej, wojennej rzeczywistości. Nie trafił do obozu jenieckiego. Do 1949 r. w jego życiorysie jest duża luka.
Co było potem?
August grywał po wojnie "do kotleta", ale o karierze jazzmana nie było mowy. Komunistyczna władza uznała jazz za "wyraz poparcia dla wrogiej socjalizmowi ideologii".
O’Brown po raz drugi wziął też ślub – związał się z Olgą Miechowicz, pracownicą sklepu muzycznego przy Alejach Jerozolimskich, a w 1958 r. wyemigrował z rodziną do Wielkiej Brytanii. Zmarł w 1968 r. na raka jelita grubego.
Po Alim pozostały ze trzy zdjęcia, kilka dokumentów, no ale przede wszystkim czwórka dzieci i inni członkowie rodziny. Wydawałoby się więc, że będzie można po tylu latach stworzyć pełen portret jego postaci.
To do tej pory jeszcze się nie wydarzyło. Syn Richard z pierwszego małżeństwa o tacie nie wie nic. Córka Tatiana z drugiego małżeństwa owszem przyznaje, że August ją wychował, ale nie zdradza szczegółów ich życia.
Siostrzenica wspomina: "Zawsze elegancko ubrany, dyplomatka, sygnet. Łódź wtedy była bardzo zacofana. Pod nasz dom na Piotrkowskiej przychodziły procesje, żeby zobaczyć wujka. Jak szliśmy razem ulicą, tramwaje się zatrzymywały".
Dlaczego nie wiemy więcej? Bo historia Alego to nie tylko opowieść o "jedynym czarnoskórym w powstaniu", ale też trudna historia rodzinna o samotnej kobiecie zostawionej przez męża z dwójką dzieci w czasach, kiedy takie sprawy dostawały piętno "wstydu". Jest jeszcze wiele wątków do odkrycia.