Afroamerkańscy pisarze na celowniku FBI
Jak podaje brytyjski The Guardian, powołując się na odtajnione właśnie dokumenty, czarnoskórzy literaci mieszkający w Stanach Zjednoczonych byli przez kilka dekad inwigilowani przez agentów służb specjalnych.
Jak podaje brytyjski "The Guardian ", powołując się na odtajnione właśnie dokumenty, czarnoskórzy literaci mieszkający w Stanach Zjednoczonych przez kilka dekad byli inwigilowani przez agentów służb specjalnych.
Dokumenty FBI dowodzą, że agencja pod rządami Johna Edgara Hoovera monitorowała aktywność kilkudziesięciu wybitnych twórców afroamerykańskich. Na krytyczne raporty opisujące ich działalność artystyczną poświęcono setki stron.
Na dowody prowadzonego przez FBI procederu jako pierwszy natknął się William Maxwell, wykładowca akademicki, który na podstawie prawa gwarantującego wolny dostęp do informacji uzyskał dokumenty dotyczące Claude’a McKaya, urodzonego na Jamajce poety oraz ikony ruchu Harlem Renaissance. Celem Maxwella było przygotowanie tomu gromadzącego wszystkie dzieła McKaya. FBI przekazało mu 193 strony raportu na temat jamajskiego poety i jak sam stwierdził po analizie otrzymanych dokumentów „agenci federalni w agresywny i zuchwały sposób opisywali postać McKaya jako murzyńskiego rewolucjonisty, znanego nie tylko w zachodnim świecie, ale również w Moskwie”.
(img|545021|center)
William Maxwell, będący profesorem na Washington University w St Louis, uznał, że zainteresuje się sprawą tym bardziej, że dochodziły go słuchy o innych naukowcach, którzy natknęli się na podobne raporty dotyczące Langstona Hughesa oraz Jamesa Baldwina. Profesor skierował ponad 100 wniosków do FBI o udostępnienie informacji. Okazało się, że 51 twórców miało założone swoje teczki, a raporty dotyczące ich działalności zajmowały od 3 do… 1884 stron!
„Podejrzewałem, że raportów będzie więcej niż kilka” – stwierdził Maxwell w rozmowie z magazynem "The Guardian". „Wiedziałem, że Hoover był zaniepokojony możliwym połączeniem sił wynikających z protestów czarnoskórych, ruchów lewicowych oraz potencjału jaki ma w sobie literatura. Byłem jednak zaskoczony gdy dowiedziałem się, że FBI prowadziło swoje niezwykle precyzyjne działania od 1919 roku (pierwszy rok Hoovera w FBI oraz początek Harlem Renaissance) aż do 1972 roku (śmierć Hoovera). Na podstawie zgromadzonych danych można stwierdzić, że służba federalna przebiła wszystkie instytucje zajmujące się badaniami nad literaturą jakie w ówczesnym czasie działały w USA” – dodaje naukowiec.
Książka Maxwella dotyczące powyższych odkryć „FB Eyes: How J. Edgar Hoover’s Ghostreaders Framed African American Literature” zostanie wydana nakładem Princeton University Press 18 lutego. Autor dowodzi w niej, że siłą napędową zainteresowania ze strony FBI była m.in. osobista fascynacja Hoovera kulturą Afroamerykanów. Służby federalne miały się okazać jednym z najbardziej wpływowych, oddanych i jednocześnie zapomnianych krytyków literatury stworzonej przez czarnoskórych mieszkańców USA.
(img|545023|center)
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że mimo powszechnej wiedzy na temat niechęci Hoovera do Martina Luthera Kinga oraz całego ruchu praw obywatelskich dopiero teraz pojawia się pozycja, która traktuje o wydarzeniach, które miały miejsce w połowie ubiegłego wieku.
Cyfrowe kopie 49 plików posiadanych do tej pory przez FBI zostały udostępnione on-line . "Zebrane pliki z całego zbioru autorów obejmują 13892 stron" – podkreśla Maxwell w swojej publikacji.
Profesor w rozmowie z "The Guardian" dodaje również, że szefostwo FBI bazując na ówczesnym klimacie politycznym oraz obowiązujących regułach prawnych miało powody, aby monitorować aktywność pisarzy. "Warto pamiętać, że wielu afroamerykańskich autorów było związanych z organizacjami socjalistycznymi lub komunistycznymi – wymienić można tutaj takie postacie jak W. E. B. Du Bois, Langston Hughes czy Claude McKay” - twierdzi naukowiec.
Odtajnione dokumenty jednoznacznie wskazują również na szczegółowy sposób, w jaki FBI badała podróże pisarzy. Faktem jest również to, że agenci federalni byli swoistymi cenzorami – czytali sztukę „A Raisin in the Sun” autorstwa Lorraine Hansberry oraz powieść „Invisible Man” Ralpha Ellisona zanim te zostały oficjalnie opublikowane. Agenci byli zainteresowani praktycznie każdym aspektem życia artystów – jakie kraje odwiedzają, z kim utrzymują kontakty, na jakie tematy chcą pisać i skąd czerpią inspiracje. Służby chciały wiedzieć, co „Czarna Ameryka” myśli i co będzie myślała.
Na szczęście okazało się, że prawdziwa sztuka broni się sama. „Udostępnione raporty i materiały pokazują jednak również to, że niektórzy agenci FBI bardzo lubili swoje ówczesne zadania, ponieważ podobały im się książki, które mieli za zadanie przeczytać i opisać" – podkreśla profesor Maxwell na sam koniec rozmowy z "The Guardian".