Afera w Varius Manx. Kasia Stankiewicz broni zespołu. Wcześniej mówiła co innego
Siostra Moniki Kuszyńskiej, byłej wokalistki Varius Manx, opisała skandaliczne sytuacje z udziałem zespołu. W obronie grupy stanęły Anita Lipnicka i Kasia Stankiewicz. Jednak w przypadku tej drugiej można zauważyć dość ciekawą rzecz. Lata temu sama przyznała, że nie miała najlepszej relacji z liderem zespołu Robertem Jansonem.
W środę 10 lutego Marta Kuszyńska opublikowała post, w którym opisuje zachowanie członków Varius Manx. "Jako nastolatka przez kilka lat towarzyszyłam mojej siostrze w trasach koncertowych zespołu Varius Manx. Nie potrafię zapomnieć, jak okrutnie męska część zespołu (mam na myśli stały skład) traktowała moją siostrę, jak jeszcze była jego częścią oraz po wypadku samochodowym spowodowanym przez lidera zespołu, w którego konsekwencji moja siostra jeździ na wózku inwalidzkim".
Kuszyńska wyznała, że zamiast wspierać "młodziutką, pełną ideałów dziewczynę, byli toksycznymi oprawcami". Padły mocne słowa: "Znęcanie psychiczne, molestowanie było na porządku dziennym. Byłam tego świadkiem, jak również ofiarą". Swój wpis określiła jako przestrogę dla wszystkich, którzy widzą tylko piękne plakaty, zdjęcia z koncertów i blichtr.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Do jej oskarżeń szybko odniósł się zespół, który zaprzeczył, że doszło do sytuacji, jakie opisała siostra Moniki Kuszyńskiej, śpiewającej z Varius Manx w latach 2000-2006. Sprawę skomentowały także Anita Lipnicka oraz Kasia Stankiewicz. Pierwsza z nich była związana z grupą w latach 1993-95. W swoim oświadczeniu na Facebooku napisała, że "nigdy nie doświadczyła żadnej formy ‘molestowania czy psychicznego znęcania się’ ze strony muzyków".
Trwa ładowanie wpisu: facebook
W podobnym tonie wypowiedziała się Stankiewicz, która od 2015 r. występuje z grupą.
"W obliczu wiedzy, jaką niewątpliwie posiadam na temat tych chłopców, zwyczajnie trudno jest mi wyobrazić ich sobie jako molestatorów. Za nami w przeszłości zostały różne emocjonalne historie, ale nigdy nie zaznałam, ani też nie widziałam znęcania się, czy molestowania zarówno psychicznego, jak i fizycznego. Są to tłuste oskarżenia, głęboko niesprawiedliwe i krzywdzące nie tylko muzyków, ale także ich rodziny" - czytamy na jej na Instagramie.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Słowa Stankiewicz z przeszłości
Warto podkreślić, że Stankiewicz była już wcześniej wokalistką Variux Max w latach 1996-2000. Jednak u szczytu popularności odeszła z zespołu. Blisko sześć lat temu w programie "Na językach" wyznała, że powodem odejścia były jej trudne relacje z Robertem Jansonem.
- Nasze relacje z Robertem Jansonem były w zasadzie żadne. Zwyczajnie się go bałam - przyznała. Później wokalistka wytłumaczyła, że jej wypowiedź była formą żartu, bo swego czasu nie wiedziała, jak małomówny Janson odbierał to, co wtedy robiła.
O tym, że Stankiewicz nie miała łatwego życia w grupie, wiedziała Monika Kuszyńska. Napisała o tym w swojej książce "Drugie Życie".
Była ona świadkiem prób przed ostatnią trasą koncertową, w której uczestniczyła Stankiewicz. "Nikt poza nami nie byłby w stanie pojąć pewnych spraw, emocji, niuansów. Żeby zrozumieć, trzeba było to przeżyć. Do pewnych wspomnień, tych najtrudniejszych, nie ma zresztą co wracać" – napisała.
Monika Kuszyńska przerwała milczenie ws. wpisu siostry
Sama Kuszyńska przez chwilę milczała ws. oskarżeń, jakie skierowała jej siostra w stronę Varius Manx. Jednak piosenkarka w godzinnym materiale wideo (możecie je obejrzeć pod tym adresem) zdradziła nieco więcej o kulisach pracy w zespole.
Przyznała, że po tym, jak przeczytała facebookowy wpis Marty Kuszyńskiej, dostała ataku paniki, który był dla niej sygnałem, jak dużą traumą jest dla niej konfrontacja z przeszłością.
Kuszyńska wyjawiła, że po tym, co się działo w grupie, musiała pójść na terapię. Nie ukrywa, że "w tym czasie działy się rzeczy bardzo nieprzyjemne, trudne dla nas". Mówiła przede wszystkim o tym, jak reagowała na osobę Jansona. - Siadaliśmy do jednego busa i zawsze miałam ból brzucha na samą myśl, jaki dzisiaj będzie dzień: czy będzie w dobrym humorze, czy będzie miał focha - powiedziała.
Gdy jej siostra, która także uczestniczyła w rozmowie, zasugerowała, że Janson miał tendencję do "epatowania treściami pornograficznymi", Monika nie zaprzeczyła.
- To była druga tendencja, "wesołkowanie" w ich stylu, czyli dowcipy na granicy lub przekraczające granicę, opresyjne, seksistowskie. Ale z dwojga złego, jak masz dwie opcje, to wybierasz "mniejsze zło".
Nie ukrywa, że próbowała się do tego dopasować. Ludzie z branży mówili jej, by się tym nie przejmowała.
- Mówili, że "to jest taka branża", że "trzeba mieć grubą skórę", że "oni tacy są, bo to są faceci", że "to normalne i naturalne", że "to przecież nikomu krzywdy nie robi". Dzisiaj wiemy, że to nie jest normalne i dzisiaj dajemy sobie prawo, żeby to powiedzieć, bo te rzeczy zostały już zapisane prawnie, co jest dzisiaj znęcaniem i molestowaniem. To mocne słowa, które ludziom kojarzą się bardzo jednoznacznie - powiedziała Monika.
Tak Kuszyńska opisała wcześniej Jansona
Warto wspomnieć, że już we wspomnianej wcześniej książce Kuszyńskiej, która wyszła w 2015 r., artystka nie szczędziła Jansonowi gorzkich słów. Napisała, że muzyk nie umie przegrywać, więc bardzo źle znosi wszelkie porażki. Raz powiedział do niej, że płytę nagrała tak, "jakby miała raka gardła".
W "Drugim życiu" poruszyła także temat wypadku, o który jej siostra obwiniła Jansona. Sytuacja miała miejsca 28 maja 2006 r. Samochód wypadł na zakręcie z drogi i uderzył w drzewo.
"Nie musiałam wymyślać tematów rozmów. Nie ujechaliśmy daleko. Rozpędzony na wąskiej, śliskiej drodze jeep rozbił się zaraz za Miliczem" - opisała w książce.
Janson po wypadku nie zachował się najlepiej. Pojawił się pewnego dnia przy łóżku Kuszyńskiej.
"Zazwyczaj małomówny, teraz wyrzucał z siebie zdania o tym, jak wszystko go boli, jak wciąż źle się czuje. Opowiadał, jak trudno mu rano wstać z łóżka, ile czasu musi poświęcać na rehabilitację" - wspomniała.
Koledzy z zespołu mieli nie poinformować jej nawet, że szukają nowej wokalistki. "Pewnego dnia napisałam do Roberta SMS z prośbą, aby więcej się ze mną nie kontaktował" – wyznała.
Teraz po wpisie siostry stwierdziła, że choć nie była na to gotowa, to nadszedł czas, by opowiedzieć o przeszłości.
- Po prostu muszę wreszcie przewalczyć w sobie lęk, który mam i skoro zaczęłaś coś takiego, to trzeba się z tym mierzyć - powiedziała.
Przypomnijmy, że muzycy Varius Manx zapewnili, że w związku z zarzutami Marty Kuszyńskiej podejmą kroki prawne.