Kiczowate przedmioty i palenie papierosów
Poetka bardzo była przywiązana do przedmiotów codziennego użytku, a im bardziej były kiczowate tym lepiej. Rusinek z odrazą wspomina zwłaszcza "ohydny chiński termos", z którym zawsze podróżowała. Jako sekretarz musiał się też przyzwyczaić, że jego "szefowa" - jak o niej czasem pisał - pali jak smok.
"Palenie było jej potrzebne do pracy". Jeśli chodzi o laptopa noblistka opanowała tylko dwa przyciski "page up" i page down". Do telefonu komórkowego podchodziła z jeszcze większym uprzedzeniem. Uważa, że ten przedmiot ma za dużo przycisków.