8 maja obchodzony jest Dzień Bibliotekarza i Bibliotek. W tym dniu uroczyście odbierają nagrody, tytuły pracownicy bibliotek, są akcje - drzwi otwarte bibliotek, uroczyste imprezy dla czytelników.
Jak niełatwa jest to praca wie o tym każdy bibliotekarz i czytelnik. Jeden chciałby posiadać bestsellerowe nowości, drugi życzyłby sobie wypożyczyć je bez zapisywania się w kolejce.
Standard czy też przyjęta w naszym kraju i zalecana norma zakupu 18 książek na 100 mieszkańców nie wystarcza na odtworzenie zbiorów, a co dopiero mówić o ich bieżącej aktualizacji. Norma europejska przejęta z krajów skandynawskich mówi o 30-35 książkach na 100 mieszkańców. Może, gdy wejdziemy do Unii, te proporcje się zmienią, ale na pewno nie od razu.
Według raportu Instytutu Książki i Czytelnictwa BN statystyczny użytkownik biblioteki i bywalec księgarń różnią się siebie. Pierwsi z nich to zdecydowanie uczniowie, studenci, a potem ludzie starsi, emeryci, renciści, z wykształceniem średnim lub podstawowym, mieszkańcy dużych miast ale i mniejszych ośrodków, częściej kobiety niż mężczyźni w obu kategoriach wiekowych.
Bywalcy księgarni to najczęściej osoby z wykształceniem wyższym, z górnej półki dochodów, mieszkający w dużych miastach, specjaliści, częściej kobiety specjalistki, osoby korzystające z dobrodziejstw Internetu jako źródła informacji o książkach, czyli też wyższego szczebla drabiny społecznej.