74-letni Amerykanin niszczył książki Kim Kardashian. W imię dobra, prawdy i piękna
Carl Puia być może nie jest superbohaterem, na którego zasłużyliśmy, ale na pewno jest superbohaterem, którego potrzebujemy!
Carl Puia (na zdjęciu po lewej) być może nie jest superbohaterem, na którego zasłużyliśmy, ale na pewno jest superbohaterem, którego potrzebujemy!
W październiku 2016 roku 74-letni Carl Puia z Glastonbury w stanie Connecticut wkroczył dumny i wyprostowany do księgarni Barnes & Noble, by dokonać heroicznego czynu – oblać niezidentyfikowanym czerwonym płynem stoisko z egzemplarzami książki „Selfish” (okładka poniżej) autorstwa Kim Kardashian. Wydana w maju 2015 roku publikacja to zbiór zdjęć robionych przez celebrytkę samej sobie. Po premierze książka szybko stała się bestsellerem i symbolem narcyzmu Kardashian. Często podawana była również jako negatywny przykład w jakim katastrofalnym kierunku zmierza popkultura.
(img|720645|center)
Heroiczne i godne pochwały zniszczenie tych spaczonych przedmiotów, które dla uproszczenia będziemy nazywali „książkami” nie było przypadkiem. Puia doskonale wiedział, co robi. Na miejscu zdarzenia zostawił nawet notatkę, w której wyrażał swoją niechęć do „ludzi takich jak Kim Kardashian”. Skrytykował także cały przemysł księgarski za promowanie tej abominacji. Niestety kamera ochrony zarejestrowała całe zdarzenie. Kilka miesięcy zajęło policji zidentyfikowanie sprawcy, lecz w końcu się udało i w poniedziałek Carl Puia Odważny został aresztowany. Jak czytamy w facebookowym wpisie (zdjęcie poniżej) miejscowej policji, sześć zaatakowanych przez Puię egzemplarzy „Selfish” „zostało zmasakrowanych tak, iż nie nadają się do użytku” (a więc, pomimo pojmania, jednak zwycięstwo!).
(img|720644|center)
Władze rozważają, czy postawić mężczyźnie zarzuty. Póki co zwolniono go z aresztu. Kaucja wyniosła 2,5 tysiąca dolarów. Puia ma się stawić w sądzie 22 marca, a wielu internautów już rozważa zbiórkę społecznościową, która miałaby wesprzeć cichego bohatera, z którego miasto Glastonbury w stanie Connecticut powinno być dumne.
Igor Trout