Nie, przed tą wielką brednią ja się
nie ukryję
Nawet w Moskwie-dorożce, w dorożkarskiej budzie.
Jestem tramwajową wisienką jak ci wszyscy ludzie.
I jeśli coś mnie dziwi – to, że jeszcze żyję.
Pojedziemy razem z tobą linią B lub A,
Popatrzymy, kogo szybciej śmierć zabierze.
A ona to się kurczy, rozmiar wróbla ma,
A to rośnie jak pieróg nad kremlowskie wieże.
I tylko z kąta mi wygraża –
Ty rób jak chcesz, nie będę się narażać!
Gdyby tak trochę ciepła schować w rękawicę,
Żeby przejechać całą Moskwę-ulicznicę.
kwiecień 1931
STARY KRYM
Wiosenne chłody. Głodny Stary Krym.
Jak w czasach Wrangla – będzie ukarany.
To samo psów szczekanie, te same łachmany,
Ten sam szary, szczawiowy i gryzący dym.
Wciąż dobra jest ta sama rozproszona dal,
Dal rozstrzelana i porozrzucana.
Migdałowce zakwitły wczorajszego rana.
Stoją jak obcy ludzie – i tego jest żal.
Przyroda nie poznaje swojej gołej głowy,
Znad Donu, znad Kubania idą straszne ciała.
Głodni mużycy w kapciach wojłokowych
Pilnują furtki, gdzie jest pętla zardzewiała.
maj 1933
Jeszcze życia tu jest – ponad miarę,
Jeszcze w naszej sowieckiej ojczyźnie
Prowadzają się suknie i bluzy
W motylkowo–żabiej bieliźnie.
Jeszcze maszynka numer jeden
Ostro zbiera kasztanowe kosmyki.
Gęstniejące, rozumne włosy
Jeszcze lecą na czyste ręczniki.
Jeszcze kometa nas nie zamroczyła,
Jeszcze mamy tu jaskółki dymówki,
Jeszcze tu piszą – atramentem lila
Nasze mądre, gwiezdne stalówki.
24 maja 1935