Awans - Edward Redliński
Wyznaję bezwstydnie: po trzydziestu trzech latach, robiąc korektę, przeczytałem Awans młodego, 33-letniego Redlińskiego ze szczerym rozbawieniem i – z zazdrością. Zazdroszczę mu dzisiaj nie tyle poczucia humoru i sarkazmu, co ukrytego optymizmu. Choć dzisiejsze przemiany są komiczniejsze a idee i urojenia bardziej groteskowe niż tamte, peeselowskie – ni Transformejszen, ni Telefrenia starego Redlińskiego zabawą nie dorównują Awansowi. Czyżby optymizm był pochodną naiwności? Na szczęście przeżywam drugą młodość i drugą naiwność…