Plewy na wietrze - Anna Brzezińska
Zbójca Twardokęsek zapragnął wreszcie odpocząć. Nadojadła mu grasantka na gościńcu, uzbrojeni po zęby pachołkowie, co bronią kupieckich furgonów, i niewdzięczni kamraci, którzy ryją pod hersztem i nastają na jego stanowisko. Co tu kryć — poczuł się sędziwy i znużony. Postanowił wszelako należycie zabezpieczyć swoją starość, opuścił zatem zbójecką kryjówkę chyłkiem, ale z całym skarbczykiem szajki. Przeczuwając, że towarzysze nie puszczą płazem podobnego łajdactwa, pośpiesznie opuścił Przełęcz Zdechłej Krowy, przez lata zbójecki matecznik i niezawodne schronienie, i ruszył na południe