Trwa ładowanie...
09-07-2011 00:57

Krzyżacki mistycyzm - Dariusz Domagalski o cyklu krzyżackim i nie tylko

Od kiedy tylko sięgam pamięcią. Od zawsze ciągnęło mnie do wszelkich jego przejawów, poczynając od religii, filozofii, poprzez jej naukowy i psychologiczny aspekt, aż do szeroko pojętej ezoteryki. Interesuje mnie judaistyczna filozofia, chrześcijańskie nurty heretyckie, buddyjskie podejście do rzeczywistości, medytacje, doświadczenia pozazmysłowe, zagadnienia związane z Bogiem. Żeby zrozumieć nasz świat i procesy w nim zachodzące, uważam, że należy połączyć naukowy racjonalizm z czuciem i wiarą. 

Krzyżacki mistycyzm - Dariusz Domagalski o cyklu krzyżackim i nie tylkoŹródło: Inne
d1hu0wm
d1hu0wm

Marek Doskocz: Ile czasu zajęły Ci przygotowania do napisania cyklu krzyżackiego?

Dariusz Domagalski: Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Cykl krzyżacki, w skład którego wchodzi trylogia plus zbiór opowiadań pisałem cztery lata. Przez ten czas przeczytałem chyba wszystkie dostępne na rynku książki na temat wielkiej wojny z zakonem krzyżackim, opracowania historyczne, jak również książki dotyczące ogólnie średniowiecza, myśli filozoficznej tamtego okresu, broni i archeologii. Wcześniej jednak już interesowałem się średniowieczem i miałem sporą wiedzę na temat wojny z zakonem, bowiem historia to moja wielka pasja.

M.D: Tworzysz w konwencji fantastyki historycznej. Powiedz mi, jakie są największe problemy? Z jednej strony odwzorowujesz wiernie historię, z drugiej strony wplatasz wątki fantasy.

D.D: Cykl krzyżacki traktuję jako powieści historyczne z elementami mistycyzmu – tak chyba łatwiej go zdefiniować, dzięki czemu w pełni oddaje to, co można w nim znaleźć. Fantastyka potraktowana jest pretekstowo i nie ma tam niezwykłych wynalazków, bądź historii alternatywnej. Nawet magia przypomina współczesną psychoanalizę lub ezoterykę. Główną ideą było zastąpienie Boga Chrześcijan filozofią Boga neoplatońskiego, a reszta wynika z konsekwencji takiego założenia. W świecie realnym niewiele to zmienia. Nie zmienia się bieg historii, nie zmieniają się przyczyny i skutki, tylko nabierają większego, duchowego wymiaru. Ale przecież według założeń wielu systemów religijnych tak właśnie jest. Dlatego nie miałem zbyt wielkiego problemu ze scaleniem tych dwóch światów. Trudniej było zbeletryzować wydarzenia wielkiej wojny, wpleść w to wszystko wątek fabularny, zwykłych ludzi porwanych przez wir historii oraz wir wojny w jestestwie samego Stwórcy.

M.D: No tak, jednak mimo to, jak sam przyznajesz w przypisach, niektórych bohaterów przesunąłeś w czasie, na potrzeby powieści, skąd taki zabieg?

D.D: Dotyczy to szpiega krzyżackiego o pseudonimie N.S. Arman, wokół którego toczy się intryga w * Aksamitnym dotyku nocy*. Ten człowiek rzeczywiście istniał i działał w Polsce w przededniu wybuchu wojny trzynastoletniej. Jego postać wydała mi się na tyle intrygująca, że przeniosłem ją o kilkadziesiąt lat wstecz i umieściłem na dworze Władysława Jagiełły. Mogę dodać, że do dziś tożsamość owego szpiega jest nieznana.

W cyklu krzyżackim prawdziwe postacie przeplatają się z fikcyjnymi, jednak w każdym przypadku starałem się je tak wykreować żeby gładko mogły się wpasować w historyczną rzeczywistość.

d1hu0wm

M.D: Dokładnie zbadałeś historię tamtego okresu. Powiedz mi, według Ciebie kim najprawdopodobniej był N.S. Arman? Masz jakieś swoje podejrzenia?

D.D: Jego status społeczny i narodowość jak już wspomniałem są nieznane. Wiemy jednak, że swoją wiedzę czerpał ze zjazdów duchownych i świeckich możnowładców, w których uczestniczył. Można zatem domniemywać, że był to wysoko postawiony urzędnik przy Kazimierzu Jagiellończyku lub dostojnik kościelny. Obstawiałbym tę drugą opcję.

Ciekawsza od tożsamości szpiega jest jednak cała otoczka jaka towarzyszyła działaniom szpiegowskim. Wywiad, kontrwywiad, manipulacje informacjami, podwójni agenci, łącznicy, przekazywanie tajnej korespondencji. Okazuje się, że metody wywiadowcze w średniowieczu nie różniły się za bardzo od tego, co możemy znaleźć obecnie w powieściach szpiegowskich i sensacyjnych. Dzisiaj agenci mogą liczyć na technologię, gadżety, satelity – wówczas mogli zawierzać tylko własnej intuicji i wyobraźni.

M.D: Chyba jesteś pierwszy autorem, który pisząc o wojnie polsko-krzyżackiej wplótł wątek mistyczny, wątek kabalistyczny. Skąd wziąłeś ten pomysł? Co Cię zainspirowało?

D.D: Ciężko mi teraz z perspektywy czasu na to pytanie odpowiedzieć, bowiem pomysł narodził się pięć lat temu. Pamiętam, że czytałem wówczas Zarys filozofii średniowiecza Zdzisława Kuksewicza i zastanawiałem się co by było gdyby zwyciężyły zupełnie inne prądy filozoficzne wywodzące się z judaizmu? Jak wyglądałaby nasza religia, oraz społeczeństwo europejskie oparte na innych wartościach niż chrześcijańskie? Co by było gdyby obowiązywały założenia uznane przez Ojców Kościała za heretyckie? Ponadto fascynuje mnie mistycyzm zarówno bliskiego, jak i dalekiego wschodu i gdzieś na styku tych zainteresowań pojawił się pomysł na takie, a nie inne rozwiązanie.

M.D: Od kiedy interesuje Cię mistycyzm blisko- i dalekowschodni?

D.D: Od kiedy tylko sięgam pamięcią. Od zawsze ciągnęło mnie do wszelkich jego przejawów, poczynając od religii, filozofii, poprzez jej naukowy i psychologiczny aspekt, aż do szeroko pojętej ezoteryki. Interesuje mnie judaistyczna filozofia, chrześcijańskie nurty heretyckie, buddyjskie podejście do rzeczywistości, medytacje, doświadczenia pozazmysłowe, zagadnienia związane z Bogiem. Żeby zrozumieć nasz świat i procesy w nim zachodzące, uważam, że należy połączyć naukowy racjonalizm z czuciem i wiarą. Tutaj wzorem jest dla mnie ks. Michał Heller – duchowny, który jest również kosmologiem i fizykiem.

d1hu0wm

M.D: Wracając do tematu Drzewa Życia, sefir, na czym oparłeś swoją wiedzę, którą wykorzystałeś w cyklu krzyżackim? Pierwsze wzmianki o sefirach pochodzą z księgi Sefer Jecira, jednak nie wiadomo w jakim kontekście ich użyto. Opierałeś się na kabale czy korzystałeś z innych źródeł?

D.D: W przypadku Drzewa Życia wykorzystałem podstawowe informacje, opierając się o kabałę. Nie prowadziłem w tym względzie jakiegoś głębokiego researchu. Przyjąłem główne założenia filozoficzne i nie wnikałem w szkoły, interpretację, których jest mnogość. Nadając sefirom ich cechy opierałem się też na własnej intuicji. Szczególne znaczenie nabrało to w kreacji Emanacji Binah – uosobienie żeńskiej siły, która pod wpływem spaczenia jawi się jako odwrócone, zazdrosne macierzyństwo. Pod manifestacją Najświętszej Marii Panny wywiera swój negatywny wpływ na zakon krzyżacki. Gdyby światło na Drzewie Życia płynęło prawidłowo, to Krzyżacy postępowaliby zgodnie z cechami tego symbolu chrześcijańskiego, lub kabalistycznego, a tak ich szlak wytyczało okrucieństwo. Na kartach historii wykazali się szczególnie wielkim bestialstwem na ziemiach Prusów.

M.D: Wiem, że pracujesz nad nową powieścią, tym razem rzecz ma być o aniołach. Na kiedy możemy spodziewać się Twojej kolejnej książki?

D.D: Powieść Cherem jest już skończona, po redakcji i ukaże się w sierpniu nakładem wydawnictwa Fabryka Słów. Akcja książki rozgrywa się współcześnie, w Trójmieście i jest połączeniem czarnego kryminału, powieści sensacyjnej i... czegoś w stylu Dana Browna . Na warsztat biorę tajemnicę Starego Testamentu, ale w przeciwieństwie do Browna, który rozgrzebał dobrze znane wątki z * Święty Graal, święta krew*, ja pokazuję rzeczy nieznane ogółowi społeczeństwa, czyli pierwotne imię Boga, wywodzące się z panteonu bóstw sumeryjskich, historyczną okupację ludów Kanaan przez plemiona hebrajskie. Mity, legendy, tajemnice...

W tym roku, jesienią powinna ukazać się jeszcze jedna moja książka. Będzie to powieść historyczna, bez elementów fantastycznych, co może zaskoczyć bowiem rzecz będzie o... Vladzie Draculi.

d1hu0wm

M.D: Chcesz napisać jego biografię czy powieść historyczną na bazie jego życiorysu?

D.D: Powieść jest już skończona. Akcja rozgrywa się w ciągu dokładnie jednego roku od stycznia 1462 do 1463. Uważam, że wówczas rozgrywały się najważniejsze i najciekawsze wydarzenia z życia wołoskiego księcia: jak inwazja wojsk Mehmeda II na Wołoszczyznę, bitwa pod Widyniem, słynne nabicie na pal dwudziestu tysięcy tureckich jeńców, ucieczka Draculi z twierdzy Poenari. Głównym bohaterem jest młody kapitan Czarnych Legionów (Fekere Sereg) wysłany przez króla węgierskiego Macieja Korwina na Wołoszczyznę, żeby zbadać czy Vlad Dracula jest człowiekiem godnym poprowadzić krucjatę przeciw Turkom osmańskim. To, co młody żołnierz ujrzy po drugiej stronie Karpat na zawsze odmieni jego życie. W powieści znajdzie się wiele retrospekcji pokazujących całe życie hospodara wołoskiego, a także w prologu bitwa pod Warną. W ogóle powieść jest mocno batalistyczna.

M.D: Dlaczego akurat tą postać wziąłeś na warsztat?

D.D.: Dracula kojarzy się jednoznacznie: okrutnik, potwór, krwiożercza bestia, wampir... Okazuje się jednak, że przyprawiono mu przysłowiową „gębę”, zrobiono czarny PR, który ciągnie się za nim od wieków. Uczynili to siedmiogrodzcy Sasi, z którymi książę nie miał zbyt dobrych relacji, wykorzystując do tego wynalazek, jakim był druk. Z dalekowzrocznego władcy, sprawnego polityka, rycerza walczącego o wolność Wołoszczyzny i chrześcijańską wiarę, uczyniono bezwzględnego okrutnika. Dracula na pewno nie był najłagodniejszym władcą, ale robił to dla dobra swojego kraju i... Europy. Biorąc na warsztat postać Draculi chciałem go „wybielić”, pokazać jego inne, niewampiryczne, oblicze.

M.D: Zdradź mi i czytelnikom (śmiech) weźmiesz się za napisanie książki o wojnach punickich, czy to dalej będzie kwestia tego, o czym byś chciał napisać? Pytam specjalnie, bo sam zdradziłeś w jednym z wywiadów, że chciałbyś taką rzecz popełnić.

D.D: To prawda. Jednakże po pięciu latach spędzonych nad tekstami historycznymi, chcę trochę odpocząć i napisać coś z zupełnie innej działki. Fascynuje mnie kosmos, gwiazdy i choć napisałem już kilka opowiadań science fiction, to chciałbym popełnić powieść w stylu space opera. Kosmiczne bitwy, pościgi, tajni agenci, kolonizowanie światów – lekkie, łatwe i przyjemne. Taka odskocznia od poważniejszych tekstów. Przez ten czas będę zbierał materiały, dokształcał się w zakresie wojen punickich, metod walki legionów rzymskich i Kartagińczyków, stylu życia w starożytności itp. W życiu miałem dwa marzenie literackie. Pierwsze – napisać o bitwie pod Grunwaldem, spełniło się. Napisałem o całej wojnie polsko-krzyżackiej, łącznie z bitwą pod Koronowem. Drugie – zbeletryzować historię Hannibala Barkasa, wodza kartagińskiego, który zagroził Rzymowi podczas II wojny punickiej. Czemu nie opisać wszystkich trzech wojen i tym samym spełnić swoje marzenie z niewielkim bonusem?

d1hu0wm

M.D: Można powiedzieć, że jesteś szczęściarzem, mogąc realizować swoje marzenia (śmiech). Jeszcze masz jakieś marzenia, które chcesz zrealizować? Niekoniecznie literackie?

D.D: To prawda. Spełniło się moje marzenie. Od dziecka chciałem być pisarzem, ale jak to mówi przysłowie: uważaj czego sobie życzysz, bo może się spełnić (śmiech). Pisanie powieści, opowiadań, felietonów to czasochłonne zajęcia, a do tego dochodzą spotkania autorskie i inne działania marketingowe. Pieniądze są niewspółmierne do nakładu włożonej pracy. Moim marzeniem jest móc utrzymywać się tylko z pisania. Mam nadzieję, że się spełni. A marzenia pozaliterackie? Hmm... pozwolisz, że zachowam je w tajemnicy (śmiech)

M.D: Ok. (śmiech) Za to powiedz mi, kim jest Dariusz Domagalski na chwilę obecną? Poza pisaniem czym się zajmujesz?

D.D: Z wykształcenia jestem marketingowcem, a także specjalistą ds. jakości. Z jednej strony działania promocyjne, rozpoznawanie rynku, kontakty z ludźmi, z drugiej zaś, żmudne ślęczenie nad procedurami, tworzenie zasad postępowania, zagłębianie się w systemy ISO. Jednakże w jednej i drugiej dziedzinie czuję się bardzo dobrze. Hmm... może to mi pozwala dość dobrze odnaleźć się w środowisku literackim? (śmiech)

d1hu0wm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1hu0wm