"Lubieżny klecha". Prawda o biskupie wyszła na jaw dopiero po wielu latach
Za potępianie faszyzmu biskup Fidel García Martínez miał zostać skompromitowany. Po Hiszpanii rozeszła się fama, że duchowny regularnie gości w burdelach.
Nagonka na duchownego nie pozostawiała wątpliwości – zbereźnik w sutannie zażywał uciech cielesnych w ramionach prostytutek. Dopiero kilkadziesiąt lat później, w 2008 roku, na jaw wyszła ponura prawda. Duchowny padł ofiarą intrygi ludzi generała Franco.
Fidel García Martínez był księdzem w hiszpańskiej prowincji Asturia w czasach, gdy państwo hiszpańskie znalazło się na jednym z najostrzejszych zakrętów swojej historii. To tu europejskie totalitarne mocarstwa – komunistyczny Związek Radziecki i nazistowskie Niemcy – urządziły sobie poligon lub, jak kto woli, wojnę korespondencyjną, w której życie straciło ponad 300 tysięcy ludzi.
Biskup Martínez jak cały hiszpański episkopat, poparł frankistów. "Długo się co prawda wahał, lecz jego rozterki zakończył w końcu zwierzchnik Martíneza, arcybiskup Barcelony Manuel Irurita y Almándoz, mówiąc: »Tu można być tylko za albo przeciw. Tak postanowił cały episkopat«. Ostatecznie frankiści nie gwałcili przecież zakonnic, nie podrzynali gardeł księżom i nie grali w piłkę nożną czaszką biskupa Astorgi Joana Bautisty Grau y Vallespinósa" – podkreślają autorzy książki "Sobowtóry – od Nerona do Putina".
Duchowny nie zamierzał jednak w nieskończoność i bez żadnych warunków żyrować reżimu frankistowskiego i jego sojuszników. Gdy widmo krwawej wojny zawisło nad Europą, Kościół katolicki w encyklice "Z palącą troska", wydanej w 1937 roku przez papieża Piusa XI, oficjalnie potępił niemiecki nazizm i politykę Hitlera. Dokument uważa się za najgłośniejszy manifest antynazistowski Kościoła Katolickiego w okresie przedwojennym. Następcy Piusa XI, Piusowi XII w czasie wojny zabrakło odwagi, by potępić głośno nazizm i hitlerowskie zbrodnie na Żydach.
Wbrew zakazom
Oczywiście encyklika była czytana i komentowana także w innych krajach katolickich. Trafiła również do pochłoniętej wojną domową Hiszpanii. Generał Franco, jako sojusznik Hitlera, znalazł się w kłopotliwej sytuacji. Nie mógł pozwolić, by słowa papieża rezonowały wśród ludności i żołnierzy. Teresa Kowalik i Przemysław Słowiński piszą:
Nazajutrz po ogłoszeniu przez papieża encykliki ostrzegającej świat przed niebezpieczeństwem ekspansji nazizmu generał Franco wydał rozkaz jej utajnienia we wszystkich diecezjach na terytoriach, które zdążył zająć w ciągu 10 miesięcy wojny domowej. Jego żołnierze byli w większości katolikami i caudillo doskonale zdawał sobie sprawę ze szkody, jaką słowa Piusa XI mogą wyrządzić morale jego wojsk. Prowadził przecież wojnę pod hasłem "obrony chrześcijaństwa przed bezbożną republiką".
Z ambon w hiszpańskich kościołach milczano więc o słowach papieskich. Tak postąpili wszyscy hierarchowie, oprócz biskupa Martíneza. Na jego polecenie encyklika Piusa XI została ogłoszona we wszystkich kościołach jego diecezji i dodatkowo jeszcze wydrukowana w biuletynie diecezjalnym. Na tym nie koniec – w czasie wojny, gdy biskupom niemieckim brakowało odwagi, by wyrazić swój sprzeciw, Martinez opublikował list pasterski, zatytułowany "Instrukcja duszpasterska w sprawie niektórych modnych błędów". List zawierał potępienie zarówno nazizmu, jak i komunizmu, a biskup wystąpił w nim w obronie godności człowieka wobec państwa.
Masowy grób w Hiszpanii. Przerażające odkrycie sprzed II wojny światowej
Czytaj też: Ilu niemieckich duchownych służyło Hitlerowi?
Lubieżny klecha
W 1947 roku Franco narzucił Hiszpanii powrót do monarchii, a siebie obsadził w roli dożywotniego regenta. "Monarchia katolicka" – bo tym miała być Hiszpania, zniosła rozwody cywilne, lekcje religii były obowiązkowe, a kler odzyskał wszystkie ziemie i przywileje zniesione przez Front Ludowy. "Niepokorny" ksiądz Martínez ostentacyjnie nie wziął udziału w referendum w sprawie monarchii. Niezależny duchowny powoli stawał się męczącą zadrą dla systemu, zwłaszcza że cieszył się dużą popularnością. W takich to okolicznościach nagle wybuchł skandal obyczajowy z biskupem w roli głównej.
Oto do opinii publicznej i kontrolowanych przez reżim mediów, zaczęły docierać plotki i donosy na temat wizyt duchownego w luksusowym domu publicznym w Barcelonie. Nie był to zresztą jedyny przybytek cielesnych uciech, który rzekomo wybrał ksiądz. Miał zażywać rozkoszy także w towarzystwie prostytutek w Sewilli, a nawet w Paryżu. Choć wierni nie dawali początkowo temu wiary, nagle zaczęli pojawiać się rzekomi świadkowie pobytu księdza w burdelach. Dziewczęta do towarzystwa rozpowiadały o zachciankach i upodobaniach biskupa. W szerzeniu plotek i nagonki na duchownego nie przeszkadzał fakt, że nieposkromionym apetytem na kobiece wdzięki miał się cechować już wówczas 72-letni staruszek.
Ostatecznie o sprawie zrobił się tak głośno, że prowadzeniem się Martíneza zajęła się komisja kościelna. Wezwany do wyjaśnień biskup nie bronił się ani nie zaprzeczał. 28 sierpnia 1952 roku odszedł na emeryturę. Kilkanaście lat spędził w klasztorze jezuitów w Deusto, w prowincji Vizcaya, a ostatnie lata życia w rezydencji kapłańskiej w Logroño, gdzie w atmosferze milczenia i zapomnienia zmarł 10 lutego 1973 roku, dożywszy sędziwego wieku 93 lat.
Prawda wychodzi na jaw
W 2008 roku opublikowana została książka ukazująca smutną prawdę. Biskup padł ofiarą spisku i intrygi ludzi Franco, a plan zdyskredytowania duchownego narodził się już w 1937 roku, gdy ksiądz odczytywał publicznie antynazistowską encyklikę papieską.
Autorami publikacji byli emerytowany sędzia Sądu Najwyższego w Madrycie Antonio Arizmendi oraz historyk Patricio de Blas. Teresa Kowalik i Przemysław Słowiński piszą:
Pomysł, jak wziąć odwet i skompromitować biskupa, który okazał nieposłuszeństwo wobec Franco, został podsunięty hiszpańskim służbom przez gestapo. Wśród zaufanych agentów policji politycznej znaleziono człowieka tak bardzo podobnego do biskupa Fidela Garcíi Martíneza, że po drobnej charakteryzacji mógł on z powodzeniem grać rolę ordynariusza diecezji Calahorra y La Calzada. To sobowtór, a nie prawdziwy biskup odwiedzał drogie burdele Barcelony, Sewilli i Paryża. Szczególnie upodobał sobie barceloński dom publiczny "dla prawdziwych koneserów" La Coronella. Włóczył się po podejrzanych zaułkach Saint Denis, Clichy i Pigalle, bywał także w znanych paryskich kabaretach.
Według autorów książki sam Franco miał poznać akta dotyczące sprawy Martineza dopiero w latach 60. ubiegłego wieku. Nakazał wówczas ich utajnienie, jednak równocześnie wysłał do biskupa swego Ministra Sprawiedliwości z przeprosinami i nieoficjalną wysoką rekompensatą finansową. Duchowny jednak nie zgodził się na widzenie z ministrem, a pieniędzy nie przyjął.
Bibliografia:
2. Bogdan Koszel, Hiszpański dramat, "Agencja-Arkadia", 1991.
3. Teresa Kowalik, Przemysław Słowiński, "Sobowtóry – do Nerona do Putina", Fronda, 2021.
4. Niemiecki historyk o milczeniu Piusa XII ws. Holocaustu: bał się jeszcze większych prześladowań, DW 02.06.2019 (dostęp: 23.11.2021).
Autor: Marcin Moneta