Trwa ładowanie...
recenzja
19-07-2014 17:16

Wojna przyszłości w próżni – bez dźwięku i bez rozgłosu

Wojna przyszłości w próżni – bez dźwięku i bez rozgłosuŹródło: Inne
d15w336
d15w336

W latach, kiedy życie było lepsze i weselsze (żeby sparafrazować słynną wypowiedź „gwiazdy przewodniej i nadziei narodów” tudzież „największego humanisty naszych czasów” towarzysza Josifa Wissarionowicza Stalina), a dokładnie w 1983 r., ukazał się zbiór opowiadań Andrzeja Drzewińskiego Zabawa w strzelanego. Tamże światło dzienne ujrzał tekst pod znamiennym tytułem „W próżni nie słychać twego krzyku”. Tytuł ów podkreślał istnienie zjawiska fizycznego, które obowiązuje w znanym wszechświecie, a które tak bezceremonialnie lekceważył w swojej gwiezdnowojennej sadze George Lucas. Wszak w jego filmach bitwy toczone w przestrzeni kosmicznej pełne są wycia silników statków i kanonady dział, o odgłosach wybuchów nie wspominając.

To jeden z aspektów „głośnej” wojny pokazywanej przez Lucasa i jego następców. Drugim, równie dobrze wyeksponowanym, było to, że wojnę taką prowadzono z rozmachem i z rozgłosem, przy dźwiękach fanfar i werbli, z teatralnymi gestami w rodzaju oficjalnego wypowiedzenia. Budowano szańce i barykady, wytyczano fronty, szturmowano fortece. Wszystko to świetnie wyglądało (i brzmiało) w kinie, odległe było jednak od realiów fizycznych (wojna w próżni odbywa się w kompletnej ciszy) i współczesnych doktryn wojennych.

Te ostatnie stawiają na efektywność kosztem efektowności, zakładają unikanie otwartych i oczywistych działań zbrojnych, widzą konieczność wzmożonej aktywności w sferze komunikacji społecznej – poprzez tworzenie szumu informacyjnego i szerzenie propagandy. W tego rodzaju „cichej” wojnie zanim sami zainteresowani uświadomią sobie, że zaczął się jakiś konflikt, ten zdąży się już – tak samo nieoficjalnie i bezgłośnie – skończyć. Cele zostają osiągnięte, broń schowana do kabury, agresor przekonuje świat, że nic się nie stało. Zajęcie Krymu przez zapatrzonego w „gwiazdę przewodnią i nadzieję narodów”, aktualnego przywódcę Rosji jest tego najlepszym przykładem.

Oba aspekty kosmicznej „cichej” wojny doskonale rozumie brytyjski pisarz science fiction Paul J. McAuley. Swobodnie poruszając się w wykreowanym przez siebie świecie XXIII wieku, daje się poznać jako śmiały futurolog, zorientowany w różnych dziedzinach współczesnej nauki – od astronomii i mechaniki ciał niebieskich, przez zagadnienia lotów międzyplanetarnych i budowania osiedli kosmicznych, po ekologię i genetykę. Wykorzystując tę wiedzę i swój talent narracyjny, umiejętnie konstruuje fabułę, osnutą na konflikcie pomiędzy ziemskimi mocarstwami a rozsianymi na księżycach Jowisza i Saturna koloniami, zamieszkałymi przez ludzi nazywanych Zewnętrznymi, nie stroniących od różnorodnych samoulepszeń.

d15w336

Ci potomkowie uchodźców z Ziemi budują przyczółki nowej cywilizacji, na którą składa się mnogość samowystarczalnych miast i osad, rządzących się własnymi prawami i korzystających ze zdobyczy nauki, w szczególności genetyki, dla dobra obywateli. Z kolei Ziemia, po spustoszeniu przez będące efektem niekontrolowanej industrializacji zmiany klimatu i zanieczyszczenia, powraca do stanu sprzed rewolucji przemysłowej. Nad odbudową ekosystemów pracują specjaliści od inżynierii genetycznej, którzy stanowią wpływową kastę, podobnie jak „zieloni święci” – guru i ideolodzy nowej polityki ekologicznej. Ci ostatni stoją, przynajmniej nominalnie, na czele potężnych rodzin, które podzieliły się władzą i profitami. To one kierują polityką trzech mocarstw: Wielkiej Brazylii, Unii Europejskiej i Wspólnoty Pacyficznej, które – pomimo różnic interesów – jednoczą swoje wysiłki przeciwko Zewnętrznym. W kolonistach upatrują zagrożenie dla idei powrotu do natury i dla swoich wpływów. Obawiają się, że duży zakres wolności w sferze
społecznej i politycznej, którym cieszą się koloniści, może stać inspiracją dla mas pospólstwa, pozbawionych większości praw obywatelskich i tłoczących się w metropoliach naszego globu.

Budowanie przez autora fabuły z kolejnych wydarzeń, w których uczestniczy kilkoro głównych bohaterów, pozwala czytelnikowi poznawać świat przedstawiony z różnych punktów widzenia, spoglądać na niego z perspektywy różnych organizmów państwowych, warstw społecznych, środowisk, miejsc, dostrzegać różne aspekty każdej opisywanej sprawy.

Macy Minnot zajmuje się budową biomów wodnych. Na zlecenie rodziny Peixoto z Wielkiej Brazylii pracuje nad prowadzonym wspólnie z Zewnętrznymi projektem w mieście Tęczowy Most na księżycu Jowisza Kallisto. W wyniku intryg, prowadzonych przez frakcję rodziny sprzeciwiającą się porozumieniu z kolonistami, Macy traci pracę, ojczyznę i o mało co nie traci życia. Dlatego też musi od nowa ułożyć sobie egzystencję poza Ziemią. We wspomnianych intrygach kluczową rolę odgrywa Loc Ifrahim – brazylijski dyplomata, pochodzący z nizin społecznych i po trupach dążący do celu. Pragnienie odegrania się na Macy skłania go do kolejnych agresywnych działań i ścigania jej po Układzie Zewnętrznym.

W projekt w Tęczowym Moście zaangażowana jest także znana genetyczka Sri Hong-Owen. Klucząc pomiędzy różnymi frakcjami rodziny Peixoto, robi wszystko, żeby zyskać jak najwięcej kontroli nad swoimi wynalazkami i własnym życiem, a tym samym zapewnić maksimum bezpieczeństwa swoim synom. A właśnie oni stają się zakładnikami, którzy mają gwarantować posłuszeństwo matki. Do dzieł Sri należą genetycznie zmodyfikowane klony, które w tajnej bazie na Księżycu wychowywane są na idealnych żołnierzy i dywersantów. Jednym z nich jest Dave #8, który – gdy nadejdzie czas – wyruszy do miasta Zewnętrznych, aby „zmiękczyć” je przed konwencjonalnym atakiem. W tym ostatnim będzie uczestniczył Cash Baker – pilot poddany modyfikacjom, dzięki którym staje się jednością ze swoim statkiem.

d15w336

McAuley misternie tka sieć splatających się intryg, będących wynikiem ścierania się różnych wpływów politycznych i dążeń konkurencyjnych grup interesów w opisywanym świecie przyszłości. Jednocześnie zadziwiająco celnie odzwierciedla aktualne problemy otaczającej nas rzeczywistości: zagrożenia dla wolności i demokracji ze strony autorytaryzmu, monopolizowanie władzy przez rządzących, pełzające konflikty i nowoczesne „ciche” wojny, wygrywane dzięki wieloletnim tajnym działaniom i wieloaspektowym przygotowaniom.

Obok sprawnego konstruowania fabuły, brytyjski pisarz tworzy też ciekawe postacie – mocno zindywidualizowane i zróżnicowane, charakteryzujące się bogatym życiem wewnętrznym i dalekim od schematyzmu zachowaniem. Interesująco rozgrywając relacje pomiędzy nimi, nadaje akcji odpowiednie, zmienne tempo, a jednocześnie stopniuje napięcie, które osiąga apogeum w ostatecznej kulminacji. Choć ta ostateczność okazuje się nie do końca ostateczna, jeśli weźmiemy pod uwagę to, że powieść doczekała się trzech tomów kontynuacji oraz zbioru opowiadań umiejscowionych w tym samym uniwersum.

W Cichej wojnie McAuley daje się poznać jako wizjoner bez złudzeń. Przewiduje katastrofę ekologiczną na Ziemi, ale też daje nadzieję, że da się odwrócić jej skutki dzięki osiągnięciom nauki. Choć wierzy, że ludzie dadzą radę zreanimować ziemskie ekosystemy, pozostaje sceptyczny co do możliwości uczciwego i sprawiedliwego urządzenia życia społecznego na naszej planecie, obciążonego brzemieniem wielu wieków hierarchicznych i kastowych podziałów. Jako botanik z zawodu, szczególną sympatią darzy zaś dokonania przyszłościowej genetyki, pozwalające na przystosowanie nowych gatunków flory do niezwykłych funkcji i do ekstremalnych warunków panujących na obcych globach. Swoją drogą rośliny – w przeciwieństwie do większości zwierząt wyższych – rodzą się, rozwijają się i umierają w ciszy, tocząc własną wojnę o przetrwanie.

d15w336
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d15w336