Trwa ładowanie...
recenzja
09-05-2014 23:28

Bitwa o władzę, czyli czas bohaterów

Bitwa o władzę, czyli czas bohaterówŹródło: "__wlasne
d2avahp
d2avahp

Wielu pisarzy twierdzi, że opowieści żyją własnym życiem, rozwijają się i rosną w trakcie ich spisywania, z czasem zaś wymykają się spod kontroli twórcy i same przejmują kontrolę nad nim. Niewątpliwie z takimi okolicznościami mamy do czynienia w przypadku amerykańskiego fantasty Stephena R. Donaldsona, autora m.in. cyklu SF „Skok”. Z tomu na tom opisywane przez niego historie puchną o kolejne strony, a ich fabuły ewoluują z kameralnych, osobistych dramatów w stronę politycznego thrillera obnażającego skomplikowane, wielopiętrowe sieci intryg, w których stawką jest władza nad światami, a nawet samo ich istnienie.

Pierwszy tom cyklu (Skok w konflikt) miał raptem sto kilkadziesiąt stron, drugi – już sporo ponad 500, trzeci prawie 600, a czwarty niemal 800. Liczba stron ostatniego, piątego, noszącego tytuł Skok w zagładę, zbliżyła się do 900. Wszystkie opisywane wcześniej wydarzenia znalazły w nim swoją kulminację i okazały się kostkami ogromnej, misternej, wielowymiarowej układanki, której głównymi kreatorami były najważniejsze osobistości w „ludzkiej przestrzeni”. Pozostali bohaterowie okazali się zaś w dużym stopniu narzędziami owych decydentów, pionkami w prowadzonej przez nich grze, aczkolwiek nie do końca bezwolnymi. Swoją drogą wolność woli i determinizm stały się istotnymi wątkami dyskursu filozoficzno-psychologicznego prowadzonego na kartach powieści Donaldsona.

W tym kontekście w kolejnych tomach cyklu jedna kwestia pozostała niezmienna. Wszystko, co się dzieje, zarówno w mikro-, jak i makroskali, zależy od jednostek, od ich indywidualnych wyborów. A tym samym od ich charakterów, umiejętności radzenia sobie z ograniczeniami, z wewnętrznymi determinantami i zewnętrznymi wpływami. Z przeżytymi traumami i odczuwanym cierpieniem – z jednej strony, i umiejętnościami manipulowania bliźnimi – z drugiej. Cały sztafaż kosmicznej SF jest dla tego mocno psychodelicznego teatrum tylko gatunkowym tłem, z którego do konstruowania fabuły wykorzystywane są jedynie nieliczne, wybrane elementy. Choć meandry owej fabuły początkowo będą jasne głównie dla osób, które znają poprzednie tomy „Skoku”, to w trakcie lektury – dzięki licznym powtórzeniom różnych wersji opisów wcześniejszych wydarzeń – staną się zrozumiałe także dla pozostałych czytelników.

Rozgrywka pomiędzy szefem Policji Zjednoczonych Kompanii Górniczych Wardenem Diosem a prezesem zarządu tychże Holtem Fasnerem wchodzi w decydującą fazę. W pobliże Ziemi dociera okręt, na pokładzie którego znajduje się m.in. główna bohaterka – była policjantka Morna Holt, jej syn Davies, którego rozwój przyspieszyli Obcy z rasy Amnioni, jego ojciec, psychopatyczny pirat Angus Thermopyle, aktualnie zniewolony przez wszczepione oprzyrządowanie, a także naukowiec Vector Shaheed – twórca formuły substancji niwelującej działanie mutagenu, za pomocą którego Obcy zamieniają ludzi w Amnioni. Jako że ci ostatni mają dobry powód, aby ścigać każdego z wymienionych, ich statek wojenny również dociera w okolice ojczystego globu ludzkiej rasy. Wyposażony w potężną broń, kieruje lufy tejże zarówno w stronę statku Morny, jak i Centrali sztabu PZKG oraz Siedziby Zarządu ZKG, a także w stronę siedziby Rady Zarządzającej Ziemi i Kosmosu, czyli parlamentu „ludzkiej przestrzeni”.

d2avahp

W związku z zagrożeniem najważniejszych organów władzy rasy ludzkiej i milionów przedstawicieli tej ostatniej, Warden Dios udaje się na negocjacje z Amnioni i staje się zakładnikiem na ich okręcie. Tymczasem jego współpracownicy działają na różnych frontach w celu zażegnania kryzysu i wygrania tegoż dla osiągnięcia celów swojego szefa. W trakcie debaty parlamentarnej RZZK starają się przeforsować ustawę uniezależniającą policję od zarządu ZKG, podczas gdy zwolennicy Fasnera pragną uchwalić przejęcie przez niego pełnej kontroli nad PZKG. Równolegle ludzie Diosa prowadzą śledztwo mające na celu znalezienie powiązań pomiędzy niedawnymi zamachami na Radę a Fasnerem. Zastępczyni szefa policji stara się też przekonać Mornę i pasażerów jej statku do działań zgodnych z planami Diosa. A czas nieubłaganie ucieka...

W tym starciu potęg Morna, Davies i Angus, a także kilka innych osób z ich załogi, okazują się postaciami decydującymi. W ostatecznym rozrachunku w ich rękach spoczywa los milionów i od nich zależy, na ile będą w stanie poświęcić się, aby owe miliony ocalić. Czy wyrzekną się własnych pragnień, zrezygnują z zemsty, wybaczą niewyobrażalne krzywdy, wreszcie położą na szali własne życie? A wszystko po to, aby zyskać nie pewność pozytywnego rozstrzygnięcia, ale jedynie nikłą szansę na nie. Gąszcz dylematów, przez który bohaterowie muszą się przedzierać, doprowadza ich na skraj rozpaczy i pcha do ekstremalnych zachowań.

Choć forma narracji, w której nad akcją dominują opisy przeżyć wewnętrznych i przemyśleń poszczególnych postaci, nie każdemu czytelnikowi może odpowiadać, to charakter i kaliber poruszanych problemów, uniwersalnych i dotyczących każdego z nas, w znacznym stopniu niweluje ewentualny brak płynności w lekturze. Powieść Donaldsona zmusza do zastanowienia się nad realiami sprawowania władzy, amoralnością polityków, korupcją wśród tych, którzy zyskali możliwość wpływania na losy jednostek i społeczeństw. Pisarz, który do tej pory zdecydowanie skupiał się na ciemnych stronach ludzkiej natury, w wymienionych kwestiach również jest daleki od optymizmu. Pozostawia nam jednak cień nadziei i wskazuje na osobiste przymioty człowieczeństwa jako na środki, które ów cień mogą uczynić czymś więcej niż tylko cieniem.

d2avahp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2avahp