Paryż, druga połowa XIX wieku. Miasto powszechnie uważane za stolicę Europy, polityczną i kulturalną. To tu z całego kontynentu ściągają uczeni i artyści, zwabieni splendorem, klimatem i hojnymi mecenasami. Ale też Paryż to magnes dla wszelkiej maści łotrów i oszustów, którzy w wielkim mieście mają wielkie łowisko ludzi dobrodusznych i naiwnych, których można okraść i okpić. Simone Simonini nie jest jakimś tam szeregowym łajdakiem, to prawdziwy artysta w swoim fachu, najlepszy fałszerz dokumentów we Włoszech i Francji. Na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia: stary kawaler i nijakiej powierzchowności, pędzący żywot rencisty i wynajmujący małe mieszkanie w centrum miasta jest obiektem pożądania wielu wywiadów i człowiekiem o niezwykłym życiorysie i osobowości. Pomimo swej skrytości jak każdy geniusz łaknie sławy. Dlatego opowie nam historię swojego niezwykłego życia, w której mnóstwo spisków, zdrad, fobii i znanych z historii osób, za to zupełnie brak jest miłości…
Umberto Eco stworzył już w swej karierze pisarskiej postać szelmy Baudolino, ale Simonini to szczwany nikczemnik, chorobliwy mizogin i antysemita, żyjący w swoich obsesjach, przekonany, że światem rządzą jezuici, masoni i Żydzi. Jego żarliwa wiara w taki stan rzeczy, wpojona mu przez arcykonserwatywnego dziadka, w żaden sposób nie koliduje z trzeźwością umysłu, gdy przychodzi mu służyć swoimi umiejętnościami wywiadom państw europejskich. Simonini był zamieszany w proces zjednoczenia Włoch, aferę Dreyfussa czy fałszerski sukces Protokołów Mędrców Syjonu, ale także przyszło mu spotkać wiele osób ze świata polityki i nauki, z którymi toczył błyskotliwe dysputy (prawdziwą perłą jest rozmowa Simoniniego z młodym Zygmuntem Freudem ). Wychowany po katolicku odrzucił tak wiarę jak i wszelkie zasady moralne, stał się szermierzem sprawy swojej fobii, misji pozbycia się przez świat ciemiężycieli, spiskujących nieustannie Żydów i jezuitów. Eco z
pietyzmem buduje postać obsesjonata, wszędzie wietrzącego wpływy swoich wrogów, zaciekle walczącego z czymś, zaś walka o coś jest tu marginesem – Simonini mocno wpłynął na proces zjednoczenia Włoch, załatwiając raczej sprawy swoje i swoich mocodawców, niż wierząc w samą sprawę. Wniknięcie w jego świat grozi racjonalizacją jego psychotycznej postawy wobec świata – wcale mnie nie dziwi, że recenzenci o mniejszym dystansie do dzieł zarzucali Eco propagowanie antysemityzmu; postać Simoniniego jest tak doskonale stworzona, że on sam staje się przekonujący, a to grozi przynajmniej pobłażliwością wobec jego obaw. Oczywiście rozważny czytelnik wie i rozumie metodę tego pisarstwa: Simonini jest dzieckiem swojego czasu, antysemityzm był podówczas czymś tak w elitach oczywistym, jak teraz jego przeciwieństwo.
Miłośnicy prozy Eco nie będą zawiedzeni. Cmentarz w Pradze zawiera wszystkie zalety poprzednich powieści włoskiego profesora: erudycję, zabawę konwencjami, gruntowną wiedzę historyczną i żywiołową, ciekawą fabułę. Przygody Simoniniego są ukłonem Eco w kierunku przygodowej powieści dziewiętnastowiecznej. Z pełną świadomością stosuje podobne techniki narracyjne, rozwiązania fabularne, nawet język. Miłośnicy Dumasa , Hugo czy późniejszego Sabatiniego poczują się jak u siebie. Adaptacja jest nieco uwspółcześniona, ale widoczna i ciekawa. Niestety, o ile książka sama w sobie sprawia sporo frajdy, o tyle w kontekście poprzednich powieści jest wtórna. Eco kręci się wokół tych samych tematów: teoria (czy też, jak żartuje sam autor, praktyka) spiskowa podejrzanie podobna do tej z * Wahadła
Foucaulta, Simonini jest o siedemset lat późniejszą kopią Baudolina, zaś kłopoty z pamięcią i nieufność wobec własnej osobowości to przecież ważki wątek * Tajemniczego płomienia królowej Loany. Poza tym poważną wadą Cmentarza w Pradze jest końcówka: nudna i przewidywalna, wszelkie próby gmatwania za pomocą trików wynikających z rozpadu osobowości Simoniniego bez większego sensu uszkodziły prostą i klarowną konstrukcję powieści. Eco przestał zaskakiwać i sam padł ofiarą postmodernistycznego przekształcania i naśladownictwa. Wcale nie jest to takie oczywiste, że kopia musi być gorsza od oryginału, ale Eco wzorujący się na młodszym Eco… Wymagania mamy od niego znacznie większe.