Ta książka mnie urzekła. Powieści dla dzieci są urocze i miłe, ale rzadko kiedy wychodzą poza pewien schemat. Tymczasem Rico, Oskar i Głębocienie z miejsca chwyta za serce. W czym tkwi fenomen powieści? Być może w bezpretensjonalnej kreacji młodych bohaterów. Albo we wszechobecnej naturalności. A może chodzi o tę powszechnie panującą życzliwość?
Główny bohater to Rico, chłopczyk uczący się w szkole specjalnej. Jest lekko upośledzony… przepraszam, utalentowany (tak nauczyła go mówić o sobie mama). Dorośli, prawdopodobnie z litości, pozwalają mu na nieco więcej niż innym dzieciom. Rico może więc do woli biegać po piętrach i mieszkaniach kamienicy, co sprawi, iż odkryje pewną głęboko skrywaną tajemnicę…
Rico ma trudności z rozróżnianiem kierunków, łatwo się gubi poza domem, ale jego wrażliwość i optymistyczne nastawienie wobec ludzi sprawiają, iż staje się świetnym obserwatorem świata dorosłych. Ustawiony wobec niego nieco w opozycji, zauważa, że sąsiadka jest pogrążona w depresji, mamie brakuje silnego mężczyzny u boku, a nowy mieszkaniec nie jest do końca tym, za kogo się podaje.
Rico, zazwyczaj otoczony przez opiekujących się nim dorosłych, pewnego dnia poznaje przypadkiem Oskara, chłopca równie ekscentrycznego co on. Tylko że nieco w inną stronę. Oskar okazuje się geniuszem, ale w przeciwieństwie do Rico boi się wielu rzeczy i by czuć się w miarę bezpiecznym nosi na głowie charakterystyczny niebieski kask. Kiedy pewnego razu nowy przyjaciel nie przychodzi na umówione spotkanie, Rico czuje się mocno zaniepokojony. I słusznie. Bo wszystko wskazuje na to, iż padł ofiarą grasującego w mieście porywacza dzieci. Rico rusza na poszukiwania i okazuje się, że wcale nie jest taki głupiutki, jak to się wszystkim wydawało…
W tej powieści jest kilka warstw. Każdą kolejną odkrywamy w momencie, gdy już prawie upewniamy się, że akcja będzie szła obranym przez siebie torem. Tymczasem okazuje się, że losy bohaterów kierują się w zupełnie inną stronę. Na początku więc odbieramy Rico jako kolejnego Mikołajka czy też Mateuszka, a wspomagają nas w tym przeurocze rysunki i pełna humoru ciepła atmosfera. Potem autor stawia przed nami nowe zadanie: spróbujmy się wczuć w sytuację chłopca mocno różniącego się od swych rówieśników, na dodatek świadomego swojej inności. Przy tym rozglądamy się uważniej i dostrzegamy bardzo dorosłe problemy sąsiadów chłopca. Wreszcie okazuje się, że Rico ma do rozwiązania niezwykle ważną zagadkę i nagle odkrywamy, że mamy do czynienia z całkiem rozbudowanym i trzymającym w napięciu wątkiem detektywistycznym.
Powieść* Rico, Oskar i Głębocienieodniosła duży sukces w Niemczech. Została zakwalifikowana do nurtu książki katolickiej dla dzieci i młodzieży. Również u nas została wydana przez wydawnictwo WAM, propagującego autorów chrześcijańskich. W samej powieści nie ma nigdzie mowy o tym, jaką wiarę wyznaje Rico, na dodatek jego matka wychowuje go samotnie i pracuje w barze otwartym do późnych godzin nocnych. Nie to jest bowiem najważniejsze, jak naszym życiem pokierował los. Cenne są wartości, jakie wyznajemy. *A główni bohaterowie są względem siebie uczciwi, przyjacielscy i życzliwi – jednym słowem kierują się miłością. Te pozytywne uczucia pozostają w nas na długo po przeczytaniu powieści.