Trwa ładowanie...
recenzja
26-11-2010 12:53

Ostro raczej nie będzie

Ostro raczej nie będzieŹródło: Inne
d1dqv7r
d1dqv7r

Dużą, może nawet zbyt dużą wagę zwykliśmy przywiązywać do trafnych początków. Do tego, aby książka już od prologu czytała się dobrze, aby już od pierwszej strony porwała nas i nie chciała puścić aż do strony ostatniej. Przesadne przywiązanie do tej zasady skazałoby na niepowodzenie niejedną książkę, w tym także – niestety – Niewzruszenie Ewy Nowak. Ta jedenasta z kolei pozycja autorki zaczyna się bowiem niefortunnie, od niezbyt udanego przedstawienia nam bohaterów. Otóż Marianna, lat osiemnaście, postanawia posiedzieć w deszczu w towarzystwie swojego brata, Lwa, lat piętnaście. Poza tym, że jest to dziewczyna nierozsądna, czytamy jeszcze: nie miała żadnych poważnych kłopotów, nikt jej nic złego nie zrobił, nikt nie dokuczył, nie złamał serca, nie skrzywdził, wszystko było w normie. No właśnie – w normie. Środek, przeciętność, tandeta i nicość. Zero adrenaliny i mocnych wrażeń, a jej się nagle zachciało jakiejś ostrej jazdy bez trzymanki. Jakiejś ostrej jazdy bez trzymanki? Ja dziękuję, ja tu
wysiadam. Bo jeszcze i mnie hamulce puszczą i książką rzucę, w kogo nie powinnam.

Oczywiste jest, że Niewzruszenie, jako powieść o młodzieży i dla młodzieży, korzystać będzie nie tylko z solidnie wyeksploatowanego już worka motywów, schematów i postaci, ale i z określonego słownictwa. Zachowanie umiaru jest jednak tym, co dobrą książkę od książki złej odróżniać powinno. W tym jednym przypadku doszło do zagubienia proporcji, tym bardziej niewytłumaczalnego, że Marianna wcale się na żadną ostrą jazdę do końca książki nie porywa. Ot, typowa nastolatka, z typowymi problemami, zajęciami, upodobaniami. Żadnych wyskoków, zastrzyków adrenaliny, nawet brak ostrego jedzenia w menu i ostrej muzyki w tle. Iskrę, zapowiadającą bunt, widocznie też deszcz ugasił.

Ciekawszą od Marianny postacią jest jej młodszy brat. Lew – samotnik, intelektualista i miłośnik Wall.ego w jednym – uparcie twierdzi, że znajomi potrzebni do szczęścia mu nie są, za to rudy kot – i owszem. Jako że w tej rodzinie wszystko się zawsze dzieje na opak, zamiast kota pod ich dach trafia przeurocza świnka wietnamska. A rodzice? Cóż. Określeni jako wiecznie nieprzewidywalni i „kłopototwórczy” państwo Henselowie nie bez powodu chyba uznawani są za osobników dość infantylnych i z powodzeniem obsadzających w domu role nie rodziców, a samych dzieci raczej. Wiecznie zapracowana matka, parająca się wróżbiarstwem i chałturzący na weselach ojciec, znoszący do domu coraz to dziwniejsze rzeczy, kochają szalenie nie tylko swoje pociechy, ale i siebie nawzajem, o czym najlepiej świadczy fakt, że dwukrotnie już zdążyli stanąć wspólnie na ślubnym kobiercu.

Jak to w powieści dla młodzieży bywa, niemal wszystkie wątki podporządkowane są tu pierwszym miłościom Lwa i Marianny, niekoniecznie sielankowym i pełnym uniesień. Otóż Lew bez pamięci zakochuje się w starszej o trzy lata koleżance siostry, sama Marianna zaś zostaje obiektem westchnień średnio odpowiadającego jej Tomka. Większych perypetii tu raczej brak, choć – z punktu widzenia łaknących uczucia nastolatków – tragedia goni tragedię. I chyba to jest największym atutem książek Ewy Nowak – doskonała znajomość ludzi młodych, ich charakterów, pragnień i oczekiwań, a ponadto niezaprzeczalna umiejętność wczucia się w kreowane przez siebie postaci i tworzenia ich w sposób staranny i doprawdy wiarygodny. Sukcesy dzieci idą tu więc w parze z ich porażkami, lepsze dni przeplatają się z gorszymi, a wszystko to osadzone jest w naszych polskich, świetnie wszystkim znanych realiach. Wystarczy spojrzeć chociażby na opis szkoły Lwa: kiedy wejdzie się na teren dowolnego gimnazjum w Polsce, od razu widać, że
wymyślili je ludzie, którzy nigdy nie mieli z niego korzystać. Zgromadzenie na jednej ograniczonej przestrzeni ludzi w wieku od trzynastu do szesnastu lat musi skończyć się katastrofą. Jeśli się dobrze uczysz, będziesz piętnowany przez kolegów, a jeśli źle – przez nauczycieli. Od razu przed oczami staje nam obraz typowego, polskiego gimnazjum, którego uczniami wielu z nas zapewne było. I jakże ten obraz przystaje do opisanego powyżej!

d1dqv7r

Fantastyczne ma też autorka poczucie humoru. Powieść, przeznaczona dla nastoletniego przecież odbiorcy, z równym powodzeniem bawi i dorosłych, pozwalając im choć przez chwilę spojrzeć na świat z młodzieńczej perspektywy. Migająca się od domowych obowiązków matka, nieporadny ojciec i przekomiczna sąsiadka tworzą zgrane trio, świetnie uzupełniające przygody głównych bohaterów. Co ważne, Nowak nie ucieka też od tematów trudnych – na pierwszy plan wysuwa się tu potrzeba miłości i zrozumienia, a towarzyszą jej szkolne zmagania nie tyle o pozytywne stopnie, co o akceptację grupy. Są tu także wspomniane wcześniej poszukiwania uczucia, nie tylko na przykładzie rzeczonego rodzeństwa opisywane. Jest w końcu choroba dziadka, stawiająca całą rodzinę przed szeregiem nowych wyzwań. Wszystko to jednak opatrzone jest tak solidną dawką optymizmu i ciepłego humoru, że od książki nie sposób się oderwać. Wzbudzające niesamowitą sympatię postacie i galeria absolutnie codziennych, przyziemnych zdarzeń wypełniają
przestrzeń książki w stu procentach, odwracając uwagę od niezbyt rwącej akcji. Nie jest to już co prawda opowieść tak mądra i pouczająca, jak poprzedzająca ją * Bardzo biała wrona*, ale nadal lekka, klarowna i zapadająca w pamięć. Słowem – taka, jaka powieść dla młodzieży być chyba powinna.

d1dqv7r
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1dqv7r