Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:19

Kraków fotografa – zbrodnia architekta?

Kraków fotografa – zbrodnia architekta?Źródło: Inne
d2dz23w
d2dz23w

Wiktor Kubica z Gronia, to, co należy odnotować już na samym początku, intrygująca postać. Z zawodu architekt, z zamiłowania fotograf, z niewiadomych przyczyn pragnienia gawędy – pisarz, który pracuje jako grafik… Jego książki może nie są popularne, ale zaskakują rozbieżnością tematyki, świadczącą chyba o zainteresowaniach autora. Pośród nich znajdziemy: „Z życia elit”, „Siedmiu walecznych” czy „Wyrafinowane techniki spożywcze”, opowiadań bokserskich już nie wspominając. Same tytuły pozycji rodzą zdziwienie, a co dopiero ich tematyka? Od piłki nożnej przez egzystencję współczesnych uwielbianych, po… piwo i walki? Ale jak sam autor w wywiadzie się zwierza: „Najlepsze moje książki nie zostały jeszcze wydane”.„Zimna fuzja”, jak już sam tytuł sugeruje, coś wspólnego z fizyką jądrową ma. Ale nie oczekujcie rozprawy naukowej dotyczącej fuzji jąder atomowych w niższej niż dotychczas temperaturze. Wciąż uznawanej za „hipotetyczną”, niemożliwą… Powieść Kubicy to kryminał i to prosto z krakowskich ulic. Główny
bohater, były bokser, obecnie pracujący u bossa mafii, to Wacek Zięba. Człowiek, który właściwie walczy przez całe życie. Walczy z tym co opisuje jako swoją przeszłości, z okruchami bolesnych wspomnień, demonami i bólem; zmaga się z teraźniejszością, właściwie nie myśląc o przyszłości. Problemem jest to, że praca, którą wykonuje nie tylko nie przynosi dochodów, ale wprost przeciwnie, coraz bardziej wpycha go w kolejne problemy. A wszystko przez porwanie jego szefa. Kto by pomyślał, że porywacze właśnie jego wyznaczą na mediatora. I na dodatek, zamiast normalnie domagać się pieniędzy, będą chcieli laptopa?

W spokojnej gawędzie, która przeradza się w walkę wywiadów i próbę przetrwania mniej lub bardziej zwykłych zjadaczy chleba, Kubica powala jednym – Krakowem. Bo Kraków jak wiadomo swoją magię ma. A spacer po jego uliczkach, cudowna gwara i to wszystko oddane oczami architekta – fotografa, przyjmuje specyficzny, wciągający rytm. Szczegóły nagle urastają do rangi tematów. Specyficzne, wąskie uliczki, chylące się ku nim kamienice, prostota i walka o przetrwanie… to intryguje. Gorzej już z samą kryminalno – bondowską historią. Wacek na pewno jest bohaterem specyficznym. Oryginalnym i dziwnie swojskim. Człowieka od razu się kocha. Gdy on wpada w problemy, wpadamy wraz z nim. Przejmujemy jego sposób myślenia i dziwimy się tajemnicom, które nagle dostają się w jego ręce. Wiemy, że może temu nie sprostać, rozdarty między dylematem ochrony szefa – niegdyś przyjaciela, a własnym życiem.

Cel ukazania Krakowa udało się autorowi osiągnąć. Udało mu się oddać nie tylko kamienice błyskające oknami, ale też wnętrze, osobowość miasta. Były bokser, obecnie ochroniarz i szofer – Wacek, to słowna kwintesencja krakowskiego Kazimierza. Niestety cała ta „sensacja”, która zabarwia się szybko aromatem zagranicznym, kąpie się w cieniu złych kobiet i chciwych łap, doprowadza czytelnika do szału. Problemem jest sama fabuła. Przeciążona dialogami intryguje na chwilę. Nie oddaje go w pełni. Postać naszego głównego bohatera nęci i bawi, ale tylko na krótką metę, a całość choć zdaje się być sprawnie powiązana, jakoś się zwyczajnie do końca nie klei. Dlatego czy warto? Cóż, spróbować zawsze, może komuś do gustu przypadnie. Jak dla mnie opowieść, którą można ominąć. Wszystko dla czego warto otworzyć tę książkę, to Kraków.

d2dz23w
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2dz23w