Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:08

Mistrzowski mistrz

Mistrzowski mistrzŹródło: Inne
d2w73an
d2w73an

Jako „mała, słodka dziewczynka” z zapartym tchem śledziłam poczynania detektywa Poirota stworzonego przez Agathę Christie, ale zdawało mi się, że pasja ta podzieliła tragiczne losy Dziesięciu Murzynków - najlepszej (?) książki Christie (w imię robiącej dziś fenomenalną karierę poprawności politycznej tytuł powieści zmieniono na „I nie było już nikogo”). O potencjale kryminału przypomniał mi dopiero Marcin Świetlicki (ten Świetlicki od tych Świetlików). Dwanaście to indywidualny debiut prozatorski Świetlickiego i jak na debiut przystało, książkę tę charakteryzuje inność i oryginalność formy. Jej głównym bohaterem jest mistrz, podstarzała gwiazdka zniszczona i wypalona światem. Mistrz żyje powoli i bez przekonania; centrum jego rzeczywistości znajduje się w Biurze – krakowskim lokalu należącym do jednego z przyjaciół bohatera. Z iście egzystencjalnego letargu wyrywa mistrza pewne niepozorne dziewczę, które czuje się prześladowane przed ducha Karola Kota – słynnego seryjnego mordercę. Brzmi kiczowato?
Możliwe. Ale z kiczem Świetlicki nic wspólnego nie ma.

Czytając Dwanaście miałam wrażenie, że kryminalna warstwa książki stanowi jedynie pretekst do stworzenia odpowiednio „zepsutego” klimatu. Świetlicki nie zmieścił się w roli autora skomplikowanej intrygi, wyszedł poza jej ramy jako wyjątkowo bystry obserwator mniej lub bardziej krakowskiego życia. I tak oprócz pistoletów, krwi i trupów w Dwanaście pojawiają się także wybory prezydenckie, koncert Jarre’a (określonego przez Świetlickiego wdzięcznym mianem „laserowego pajaca”) i decyzje Ministerstwa Kultury odnośnie rzeźb Mitoraja. Oprócz krzyków, płaczów i zgrzytania zębami Świetlicki serwuje swoim czytelnikom wnikliwe studium psychologiczno-socjologiczne Polaków zagnieżdżających się stopniowo w XXI wieku. Marcin Świetlicki nigdy nie zdetronizuje Agaty Christie. Nie chodzi tu jednak o brak talentu tudzież jakiejkolwiek postaci „zacięcia kryminalnego”. Bynajmniej. Świetlicki funkcjonuje po prostu na zupełnie innym poziomie. Jego pisanina przypomina nieco życie wykreowanego przez niego mistrza. Jest
niezobowiązująca, lekka i „przy okazji”. Efekt? Mistrzowski.

d2w73an
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2w73an

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj