Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:08

Nr 4427, patriota, człowiek przyzwoity

Nr 4427, patriota, człowiek przyzwoityŹródło: Inne
d32iu7v
d32iu7v

Dominikanin, ojciec Maciej Zięba napisał we wstępie do książki prof. Bartoszewskiego Warto być przyzwoitym, że to właśnie dzięki niemu dowiedział się, iż możliwe jest bycie niekoniunkturalistą w kraju, w którym niepodzielnie włada koniunkturalizm. Obecnie króluje ponadto wszechobecna podejrzliwość, retoryka „skrótów myślowych” i „nadużyć semantycznych”, zaś bycie autorytetem narażone jest na stałe ataki zapatrzonych w teczki polityków i dziennikarzy. Profesor Bartoszewski jest dla mnie takim niekłamanym autorytetem, człowiekiem, którego słucham z niezmierną uwagą i od lat darzę wielką atencją. Podziwiam go za siłę spokoju i godność, z jaką zareagował na rzucane nań kalumnie. Owa siła spokoju i niezłomność charakteru wyraźnie widoczna jest praktycznie w każdej wypowiedzi zamieszczonej w wydanym wywiadzie-rzece.

Pierwsze pytanie, jakie zadał profesorowi Michał Komar, a zarazem podtytuł owej książki, brzmi: „Skąd pan jest?”, na co pan Bartoszewski, z charakterystyczną dlań skromnością odparł: „z bardzo zwyczajnej sytuacji”. Dalej już nic nie będzie zwyczajne, banalne i prozaiczne. Wraz z felietonistą „Tygodnika Powszechnego” poznawać będziemy arcyciekawe, pełne dramatów i tragedii losy „Sprawiedliwego wśród Narodów Świata”. Z domu rodzinnego wyniósł przekonanie, iż podstawowym kryterium oceny człowieka jest jego uczciwość, nie zaś narodowość, pochodzenie czy wiara, i szedł z owym przekonaniem przez całe swoje życie, na każdym kroku dowodząc jego zasadności. Jako nr obozowy 4427 przetrwał gehennę Auschwitz, potrafił podźwignąć się, wspiąć z powrotem na kładkę przerzuconą nad przepaścią i pewnie ruszyć w – jak to ładnie ujął Andrzej Szczypiorski – „piekielnie szalonej szarży życia”. Zawsze w biegu, wiecznie się spiesząc, działał w konspiracji, „Żegocie”, uczestniczył w Powstaniu Warszawskim, zaś z pożogi wojennej
wyszedł mając „dwadzieścia trzy lata i doświadczenie stulatka”. Niedługo cieszył się wolną, niepodległą Polską, w 1946 roku wpadł w ubecki „kocioł” i trafił tam, gdzie, według słów Stanisława Płońskiego, było dużo gorzej, niż w katowniach gestapo. Zaistniałą sytuację profesor skomentował w swoim stylu: „Zamknęli. Ważne doświadczenie. Bogate poznawczo. Kształcące”. Wyszedł w kwietniu 1948 roku, lecz niebawem władza ludowa ponownie sobie o nim przypomniała, tym razem zapraszając na krótką rozmowę. Owa pogawędka miała trwać dziesięć lat, skazano profesora na osiem za rzekome szpiegostwo, celę opuścił sześć lat później. Gdy wyszedł na wolność, zobaczył miasto, które już nie było jego Warszawą, a jedynie pojęciem czysto geograficznym, ot, kropką na mapie. Zetknął się ze światem przenicowanych wartości i pomieszanych pojęć, ze światem, w którym dotychczasowi znajomi przechodzili na drugą stronę ulicy i odwracali wzrok nagle zainteresowani pustymi wystawami sklepowymi. Pan Bartoszewski odnalazł się jednak i w
tych chorych czasach pokazując, że, znów przywołując słowa Macieja Zięby, także w PRL-u istnieje nowoczesny polski patriotyzm, że nawet w tym systemie da się zachować przyzwoitość. Wierząc, że suma doświadczeń i wiedzy, jaka została mu dana zobowiązuje do działań użytecznych, walczył o pamięć tragedii, jaka dotknęła Polaków i Żydów podczas wojennej hekatomby, czego efektem były setki artykułów, wystąpień, kolejne wspaniałe książki i odznaczenia. Poddawany wzmożonej inwigilacji bezpieki znów nie dał się stłamsić, nie podpisał żadnej lojalki i trwał w swoich niezłomnych przekonaniach prowadząc działalność opozycyjną. Po wprowadzeniu stanu wojennego został internowany, w latach dziewięćdziesiątych pełnił zaś funkcję ambasadora w Austrii, senatora, marszałka-seniora i ministra spraw zagranicznych. Był również przewodniczącym Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, zrezygnował jednak z owej funkcji w sierpniu 2006 roku po skandalicznej wypowiedzi jednego z polityków.
Jak widać, życia pana Bartoszewskiego nie można nazwać nudnym czy monotonnym, zaś profesor przechodzi przez nie z uśmiechem, pogodą ducha i umiejętnością czerpania ważkiej nauki na przyszłość z każdej sytuacji. Wydawałoby się, że po jakże dramatycznych perypetiach powinien wreszcie odpocząć, wstrzymać tę piekielną szarżę, jednak próżno szukać jakiegokolwiek wolnego terminu w jego kalendarzyku. Myślę, że wywiad Michała Komara nie wymaga zbytniej rekomendacji, podobnie, jak nie wymaga jej którakolwiek z książek profesora Bartoszewskiego, wystarczy wszak zerknąć na samo nazwisko na okładce. Nazwisko tego, który zawsze stara się zrozumieć drugiego człowieka, jest przy prześladowanych i niesie im pomoc. O niewielu ludziach można bez cienia wątpliwości rzec przywołując słowa jednego z najwybitniejszych polskich poetów, że idą wyprostowani „wśród tych, co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch”. Z pełnym przekonaniem odnoszę strofy Zbigniewa Herberta do postawy pana Bartoszewskiego, on
właśnie ocalał po to, aby dać świadectwo i czyni to nieprzerwanie od wielu lat. Inny wielki poeta napisał wiersz, którego fragment również jako żywo pasuje do profesora: „niech każdy jak ów Greczyn niesie dzielność swoję: mocniejszy jestem, cięższą podajcie mi zbroję”. Czasem łapię się na tym, że chciałbym, podobnie, jak Andrzej Szczypiorski, odnaleźć choćby najdrobniejszą rysę na tym diamencie, coś, co go uczłowieczy. Dla autora Początku taką skazą była nadmierna gadatliwość profesora, dla mnie jednak jest to wielka zaleta. Wszak każdy głos rozsądku i spokoju jest obecnie na wagę złota.

Nie sposób nie wspomnieć o znakomitym wydaniu wywiadu, który ukazał się w serii Autorytety. Książka zawiera osiem wkładek z interesującymi fotografiami, na końcu zaś zamieszczono zarówno indeks osób z krótką charakterystyką każdej z nich, jak i indeks geograficzno-rzeczowy. Doskonałym uzupełnieniem jest płyta CD zawierająca obszerny, blisko pięćdziesięciominutowy fragment wywiadu.

d32iu7v
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d32iu7v

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj