Trwa ładowanie...
miodek
23-04-2010 13:39

Zawsze będę walczył o język piękny i pełen szacunku dla drugiego człowieka. Rozmowa z prof. Janem Miodkiem

Zawsze będę walczył o język piękny i pełen szacunku dla drugiego człowieka. Rozmowa z prof. Janem MiodkiemŹródło: Inne
d1gosve
d1gosve

Co jest największą aberracją we współczesnym języku polskim? Kto mówi najpiękniejszą polszczyzną? Jakie słowa fałszują rzeczywistość? Profesor Jan Miodek specjalnie dla Wirtualnej Polski. * WP: *We współczesnej polszczyźnie szerzy się tytułomania. Jakie są socjolingwistyczne przyczyny tego zjawiska?

* Prof. Jan Miodek*: Myślę, że w innych językach tytułomanii jest więcej.
Tradycyjnie Kraków kojarzy się z tytułomanią.
W latach 70. był cykl spotkań z pisarzami. Wystąpił Karol Bunsch , pisarz historyczny. W czasie tego spotkania dowiedziałem się, że Karol Bunsch skończył wydział prawa. Proszę sobie wyobrazić, że jeden z uczestników tego programu telewizyjnego zwracał się do Karola Bunscha za pomocą formuły ‘panie mecenasie’. A on nie sprostował. Przez godzinę pisarz Karol Bunsch był mecenasem.
Nie zapomnę jak kiedyś „Tygodnik Powszechny” przepraszał panią profesor Marię Rzepińską , wybitną historyczkę sztuki, że w programie Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej nazwał ją ‘profesor Marią Rzepińską ’, a nie ‘profesor dr hab. Marią Rzepińską ’.
Myślę, że w Polsce nie jest tak źle z tytułomanią. Oczywiście, jeśli Hugo Steinhaus, wybitny wrocławski matematyk, w książce telefonicznej figurował jako Hugo Steinhaus – nie było przy jego nazwisku ‘profesor’ ani ‘doktor habilitowany’ – można powiedzieć, że to swoista kokieteria: jestem tak wielki, że nie potrzebuję przy swoim nazwisku profesora czy doktora.
Tytułomania nie jest najgorszym złem współczesnej polszczyzny. Kraków jest na ogół atakowany i ścigany towarzysko, że tam każdy musi być mecenasem, profesorem czy doktorem. Niemcy, przywiązani do fachowości, na nagrobkach eksponują śmieciarza, rzeźnika, stolarza. Nam to na razie nie zagraża.
Przez lata PRL-u w odstawce stylistycznej było słowo ‘pan’ – był ‘obywatel’. Jako student-żołnierz musiałem do wszystkich swoich oficerów zwracać się oficjalnie ‘obywatelu majorze’, ‘obywatelu kapitanie’, ‘obywatelu pułkowniku’. Teraz na zasadzie rekompensaty za tamte lata – ‘pan’. Pan prezydent, pan premier, pan minister... Myślę, że prezydent, premier to są stanowiska tak wysokie, tak szacowne, że ten ‘pan’ jest niepotrzebny.

WP: Skąd bierze się postępująca terminologizacja leksyki ogólnej?

* Prof. Jan Miodek: To jest absolutnym faktem. Mógłbym powiedzieć, że najczęstszym grzechem Polaków jest to, że nie potrafią z terminologii fachowej przejść na język ogólny.
Dzwonie kiedyś na międzymiastową, chciałem uzyskać pewną informację. Uzyskałem ją i nie mogłem się rozłączyć. Żartobliwie mówię: „Dziewczyny, rozłączcie się!”, a ona: „Niech pan się rozłączy”. Ja jej na to: „Nic innego nie robię, tylko chcę się rozłączyć i stukam w te widełki”. A ona na to: „Niech pan odłoży *
mikrotelefon”. Mikrotelefon! Na nasze potrzeby wystarczy słuchawka. Ta nieumiejętność przekodowania się z języka fachowego na język ogólny jest grzechem wielu Polaków.
Kiedyś w domu wczasowym zgłosiliśmy z żoną, że trzeba wymienić dziurawą miskę. Mija dzień, mijają dwa, a ja ciągle mam dziurawą miskę. Po dwóch dniach mówię do pani z portierni: „Czy to taki problem wymienić dziurawą miskę?”, a ona na to: „Już posyłam hydraulika”. Mówię: „Hydrauliki do dziurawej miski?!”. Co się okazało? Ona fachowo miską nazywała umywalkę!
To są bardzo jaskrawe przykłady konfliktu między terminologią fachową a potrzebami języka ogólnego.

WP: Wielu językoznawców mówiąc o przemianach zachodzących we współczesnej polszczyźnie zwraca uwagę na zanikanie nosowości. Czy nosówki mogą zaniknąć?

d1gosve

* Prof. Jan Miodek*: Widzę w ostatnich czasach renesans końcówek – om zamiast wygłosowego – ą. Wydawało mi się, że najbardziej natarczywym fonetycznym zjawiskiem jest zamienianie – ą w – oł. Mój syn, kiedy był mały, był ze mną w zoo. To był czas, gdy on swoje przeżycia przelewał na papier. I narysował później groźnego lwa w klatce o podpisał „Lwy soł w zoo”. Dało mi to wiele do myślenia. Napisał tak, jak słyszał.

WP: Zmianom najszybciej podlega poziom morfologiczny, słowotwórczy, fonetyczny języka. W jaki sposób zmienia się składnia i fleksja?

* Prof. Jan Miodek*: To są rzeczy trudniejsze do zauważenia. Niewątpliwie trzeba mieć fachowe ucho, żeby je zauważyć.
Kryzys celownika liczy pojedynczej i mnogiej. Dwa tygodnie temu podpisywałem swoja książkę. Nie zdarzył się człowiek, który mnie poprosiłby, żebym podpisał: Henrykowi Nowakowi, Janowi Kowalskiemu, Barbarze Wiśniewskiej. Wszyscy prosili mnie: dla Barbary Wiśniewskiej, dla Jana Kowalskiego, dla Henryka Nowaka. Kompletny zanik celownika! To jest coś niezwykłego – ewolucja systemu gramatycznego: zmiana struktur bezprzyimkowych na struktury z podpórką przyimkową.

WP: Zapożyczenia – gdy o nich mówimy, najczęściej analizujemy, w jaki sposób język polski jest nimi wzbogacany. W jaki jednak sposób polszczyzna jest źródłem zapożyczeń dla innych języków?

d1gosve

* Prof. Jan Miodek*: Język polski jest źródłem bardzo umiarkowanym. Najbardziej charakterystyczne przykłady: niemieckie słowo ‘Grenzen’ pochodzi od polskiej ‘granicy’, nie na odwrót. To świat słowiański dał Germanom ‘ogórek’, który funkcjonuje jako ‘Gurke’. Mówi się, że ‘Quark’ pochodzi od naszego ‘twarogu’. Oczywiście jest więcej zapożyczeń w języka polskim, aniżeli polskich słów, które weszły do leksyki języków zachodnioeuropejskich.
Jeśli chodzi o mój stosunek do zapożyczeń, to powiem tak: zapożyczenia są niegroźne. Zapożyczenia ulegają adaptacji. Co z tego, że wszedł do języka polskiego ‘komputer’. Cóż się złego stało? Gorsze są kalki semantyczne. Dostaje gęsiej skórki, gdy słyszę ‘dokładnie’. Bo to jest wredny anglicyzm. Wredny, bo ukryty.
Z zapożyczeniami język sobie radzi w procesie nieustających procesów adaptacyjnych. Natomiast kalka niszczy system semantyczny i w dodatku jest nudny stylistycznie.

WP: Skąd się bierze przekonanie, że nazwiska są nieodmienne?

* Prof. Jan Miodek*: Nie wiem! To jest zachowanie irracjonalne!
Bierze się oczywiście z polszczyzny oficjalnej. Prawnicy mogą napędzać tę tendencję mówiąc, że w protokole z rozprawy musi być pełna jednoznaczność, o jakie nazwisko chodzi, więc nazwisko nie jest odmieniane. Ale jeśli mecenas nazywa się np. Rossa i jeśli się zaprasza mecenasa Rossa – to on nazywa się Ross!
To jest dla mnie jedna z największych niespodzianek polszczyzny i fleksji, że ludzie w sytuacjach komunikacyjnych najprostsze nazwiska pozostawiają nieodmienione. Widzę to każdego dnia: ktoś komuś współczuje po śmierci Jana Nowak, w kościele modli się za pamięć Jana Kołodziej, zaprasza mecenasa Rossa. Nawet nazwiska na –ski i –cki ulegają tej tendencji.

d1gosve

WP: Czy nie sądzi Pan, że we współczesnej polszczyźnie jest zbyt wiele zdrobnień?

* Prof. Jan Miodek: Oczywiście!
Trzy dni temu mówię do swojej sekretarki: „Wyślij mi ten faksik”. A ona patrzy na mnie: „A faksu bym nie mogła nadać?” Biję się w pierś, że proszę sekretarkę, by nadała *
faksik, że podnoszę słuchaweczkę. Wchodzi konduktor i pyta i bileciki, miejscóweczki. W hotelu recepcjonistka pyta mnie, na który pociążek zamówić miejscóweczkę. Ksiądz mówi, że o dziewiętnastej ma mszyczkę (chodzi o mszę). Jest tego za dużo. Jakaś aberracja zupełna. Z jednej strony wiadomo, jak jesteśmy wulgarnym, agresywnym i nieoszczędzającym się w słowie społeczeństwem, a z drugiej strony to szaleństwo zdrobnień.
Przykład, którym będę operował do końca życia: na jednym z bardziej ruchliwych wrocławskich skrzyżowań pewna kobieta przy czerwonym świetle przechodzi na drugą stronę. Kierowca zdążył zahamować, nic się nie stało. Krzyczy: „Stara d...!” – lży ją najwulgarniejszym słowem. Ale potem stwierdza: „Przy czerwonym światełku!” ‘Stara d...’, ale ‘czerwone światełko’. Tacy jesteśmy. Duszy Polaka nie można pojąć.

WP: Jak Pan skomentuje decyzję ministra edukacji o skreśleniu z listy lektur utworów Witkacego , Gustawa Herlinga-Grudzińskiego , Witolda Gombrowicza ? Czy to przejaw kulturowego nihilizmu?

d1gosve

* Prof. Jan Miodek*: O skreśleniach z listy lektur Witolda Gombrowicza , Gustawa Herlinga-Grudzińskiego nie będę mówił! Bo to jest zbyt duży zaszczyt dla tych ludzi, którzy te lektury skreślają. To jest skrzyżowanie Króla Ubu Jarry'ego z Mrożkiem . To się wymyka racjonalnej dyskusji. Spuśćmy na to zasłonę milczenia. To jest coś tak paranoicznego, że mnie odbiera mowę. Jeśli w 2007 roku, w środku Europy wyrzuca się z kanonu lektur pisarzy światowych, takich jak Gombrowicz czy Witkacy . To jest porażające!

WP: * „Polityka” ogłosiła konkurs na „Antysłowo IV RP”, które robi karierę a fałszuje rzeczywistość. Czy ma Pan swojego faworyta?*

* Prof. Jan Miodek*: ‘Narodowy’ i ‘wartości’, zwłaszcza ‘polskie wartości chrześcijańskie’. Jak słyszę ‘narodowy’ odbezpieczam pistolet. Jak słyszę ‘wartości’ odbezpieczam pistolet.
Jeśli słyszę, że Kościół polski bał się wejścia do Unii Europejskiej, bo bał się o polskie wartości, to powtórzę za Austriakiem, wybitnym teologiem, Zulehnerem – jeśli te wasze polskie wartości są tak niepowtarzalne, to pokażcie je światu.
Ja twierdzę, że chrześcijaństwo zachodnioeuropejskie jest lepsze od polskiego, że z chrześcijaństwo zachodnioeuropejskiego coś wynika. Natomiast polskie chrześcijaństwo jest folklorem: to są pielgrzymki, to są obrazy maryjne. Nic z tego nie wynika w życiu codziennym. Co mamy w tej chwili? Nienawiść, złość, nieufność. Jakie to wartości chrześcijańskie?! Więc jeśliśmy tacy wspaniali, nie odgradzajmy się.

d1gosve

WP: Jaka grupa społeczna posługuje się najpiękniejszą polszczyzną?

* Prof. Jan Miodek*: Elity humanistyczne. Ci, którzy są w tej chwili bici, wyśmiewani. To jest polszczyzna wzorcowa. Władysław Bartoszewski , Bronisław Geremek , Barbara Skarga , Adam Michnik . To jest polszczyzna inteligencji polskiej, tej, która zawsze walczyła o najwyższe wartości. To jest język piękny, wzorcowy, język szacunku dla drugiego człowieka. I ja zawsze o taki język będę walczył.

Rozmawiała Marta Buszko.

d1gosve
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1gosve