Trwa ładowanie...

Były lider sekty przerywa milczenie. Opisuje, jak sam poniżał przeciwników scjentologów

Mike Rinder był przez wiele lat zagorzałym członkiem Kościoła scjentologicznego, jego rzecznikiem i człowiekiem od brudnej roboty. Przyszedł czas, że powiedział dość i odszedł z organizacji. A gdy na taki krok decyduje się ktoś o takiej pozycji, to konsekwencje są głośne.

Mike Rinder opowiedział, jak wyglądała praca u scjentologówMike Rinder opowiedział, jak wyglądała praca u scjentologówŹródło: Getty Images, fot: Michael Kovac
d3dopzb
d3dopzb

Mike Rinder był rzecznikiem Kościoła i najbliższym współpracownikiem jego obecnego guru, Davida Miscavige'a. Ze scjentologią jego życie związało się jeszcze za dzieciaka. Rodzice Mike’a usłyszeli o naukach L. Rona Hubbarda w 1959 r. od jednego z sąsiadów. Mike miał 4 lata.

- Rodzice nigdy nie byli religijni. Nie chodzili do kościoła. Ale idea stania się lepszymi ludźmi i naprawy świata bardzo się im spodobała. Nie wydaje mi się, że postrzegali wtedy scjentologię jako religię. W ich oczach była to praktyka samopomocy i pracy nad sobą - opowiada po latach w książce "Spowiedź scjentologa. Były lider sekty przerywa milczenie", której możecie posłuchać także w formie audiobooka Audioteki. To mocna, porażająca historia zniewolenia i nagłego odmienienia swojego życia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Audiobooki, od których się nie oderwiecie. Masa superprodukcji

"Scjentologia to wyjątkowy, mściwy potwór"

Dziś Mike Rinder głośno opowiada się przeciwko scjentologom i ich organizacji. Ba, jest autorem nie tylko książki, ale także licznych programów telewizyjnych. Swego czasu dużo mówiło się o nagrodzonym prestiżową nagrodą Emmy serialu "Scjentologia - religia czy sekta?". Jego gospodarzem jest aktorka Leah Remini, która odeszła z sekty w 2013 r. Trafiła do niej mając zaledwie 9 lat.

d3dopzb

- Kobiety, które są bite przez mężów, słyszą, że muszą być po prostu dobrymi żonami. Dla mnie to jest obrzydliwe. Nigdy nie chciałabym, żeby moja córka wychowywała się w przekonaniu, że jest gorsza od mężczyzny. Czego ta organizacja uczy? Wiesz, nie oczekuję, że ludzie mi będą ślepo wierzyć, że są poważne kwestie, które jako społeczeństwo powinniśmy przedyskutować. Są blogi, są relacje – wystarczy poczytać, co o tym mówią sami byli Świadkowie Jehowy. Nie jestem pierwszą osobą, która wyciąga negatywne kwestie, i zdecydowanie nie będę też ostatnią – mówiła Remini w wywiadzie dla WP z grudnia 2018 r.

Ze względu na gwiazdorski status Lei jej historia odbiła się szerokim echem w świecie. W "Spowiedzi scjentologa" możecie wysłuchać bardzo szczegółowo opowiedzianej historii Mike’a, który zabiera słuchaczy za mury budynków scjentologów, do ośrodka zwanego Dziurą, ale przede wszystkim do swojego prywatnego życia. Rinder ma co opowiadać. Przez 25 lat był też szefem "biura spraw specjalnych". To odpowiednik agencji wywiadowczej działającej w obrębie sekty i jej członków.

Ale swoją historię zaczyna od wytłumaczenia się.

Mike Rinder i Leah Remini Getty Images
Mike Rinder i Leah ReminiŹródło: Getty Images, fot: Paul Archuleta

"To są wspomnienia z mojego życia. Od tego czasu minęło wiele lat, więc jest możliwe, że przekręciłem jakieś fakty. Mogę się mylić, co do drobiazgów. Czy byłem w Paryżu w grudniu 1982 r. czy w lutym 1983 r.? Ale nie mają one większego znaczenia dla mojej historii. Wspomnienia konkretnych wydarzeń bywają nieco zniekształcone przez czas i perspektywę, zwłaszcza, gdy ma się zaburzenia percepcji związane z deprywacją snu. Podobnie jak wiele osób pracujących w Sea Org doświadczałem na co dzień prawdziwego wyczerpania, przez co poruszałem się jak we mgle" - opowiada na wstępie.

d3dopzb

A dalej podkreśla: "Czytelnik może być zdzwiony tym, że czynię takie zastrzeżenie już na początku książki, ale jest ono konieczne. Scjentologia to wyjątkowy, mściwy potwór. Scjentolodzy mają obsesję na punkcie gromadzenia dokumentacji i niewątpliwie zachowali szczegółowe akta dotyczące mojej pracy. Na pewno dysponują także raportami prywatnych detektywów i szpiegów, oraz nagraniami z monitoringu, ukazującymi moje życie już po odejściu z organizacji".

Rinder, całkiem przytomnie z resztą, założył, że jego historia spotka się z ostrym sprzeciwem scjentologów. "Wiem, że tak będzie, bo to standardowy sposób ich działania. Sam używałem go w stosunku do ludzi mówiących rzeczy, które nie podobały się scjentologom" - pisze.

Następnie były członek Kościoła scjentologicznego podzielił się publicznie z listem do swoich dzieci. Dzieci, które zdecydowały się pozostać w organizacji.

d3dopzb

Rinder w zamieszczonym w książce i audiobooku liście do swoich dzieci przeprasza je za to, że w kilka dni po urodzeniu zostały oddane do żłobka, że on i jego żona nie poświęcali im czasu. "Gdybym wtedy wiedział to, co wiem dziś, nigdy bym do tego nie dopuścił" - zaznacza.

Miał pracować na rzecz ratowania ludzkości, a nie spędzać czas z dziećmi. "Byłem całkowicie oddany sprawie. Myślałem, że skoro jestem najlepszym scjentologiem, jakim mogę być, jestem tak dobrym rodzicem, jak to tylko możliwe" - komentuje Rinder i w przejmujący sposób dodaje: "Mam nadzieję, że kiedyś zrozumiecie, że scjentologia to umysłowe więzienie. Zaprojektowane tak, aby ucieczka z niego była prawie niemożliwa".

"Nie brałem nawet pod uwagę, że poza światem scjentologii może istnieć coś dobrego i cennego. Nauczono mnie, że mur jest prawdziwy, a potworności, które znajdują się za nim, tylko czekają na to, aby nas pochłonąć, kiedy tylko znajdziemy się na zewnątrz" - opisuje.

d3dopzb

Po 52 latach w tym świecie zaczął żyć poza organizacją. "Czuję się zobowiązany powiedzieć wam prawdę" - dodaje, kierując się niby do czytelników, ale przede wszystkim do swoich dzieci, które - jak ma nadzieję - jeśli go zabraknie, będą miały to papierowe świadectwo jego życia.

Dziura, prześladowania i kultura sekty

Tomasz Terlikowski napisał o książce Rindera: "Wstrząsająca opowieść o usprawiedliwianym religią uwikłaniu w przemoc, kłamstwo, nadużycia. Książka stawia pytanie o mechanizmy sekty, które mogą działać również w innych grupach. Lektura obowiązkowa, dla każdego, kto chce zrozumieć zjawisko emocjonalnego uzależnienia od wspólnoty religijnej".

I trudno się z nim nie zgodzić.

d3dopzb

- Jeśli Kościół zdecydował, że ktoś jest naszym wrogiem i trzeba go uciszyć albo zniszczyć, robiłem to. To była moja praca. Od śledzenia przez 24 godz. na dobę, prześladowania przy pomocy ludzi, którzy rozbijali namioty przed ich drzwiami, oczerniania w sieci, aż do podążania za nimi, nieważne, gdzie by się nie udali. Robiłem wszystko - mówi wprost w wywiadach, a w książce opowiada o szczegółach, tj. technikach manipulacji, zastraszania, formowania specjalnych ekip, które - niczym służby specjalne - próbowały zbierać dowody przeciwko wszystkim tym, którzy krytykowali scjentologów.

Taką głośno historią w 25-letniej "karierze" Rindera było prześladowanie dziennikarza Johna Sweeney’a, autora dokumentu BBC "Scientology and Me". Rinder miał zablokować premierę filmu, co mu się - mimo usilnych działań - nie udało. Lider scjentologów - David Miscavige - był wściekły. W ramach kary Rinder został zesłany do ośrodka w Sussex w Wielkiej Brytanii, gdzie miał "kopać doły". Konfrontacja Rindera z dziennikarzem sprawiła, że coś w nim pękło. Zrozumiał, że sam jest manipulowany i odszedł z organizacji, którą dziś śmiało i otwarcie nazywa sektą.

W audiobooku Audioteki posłuchacie wielu wstrząsających historii. Opowiada o wyrzucaniu ludzi za burty należącego do scjentologów statku Apollo. Skąpani w głębinach mieli w ten sposób "oddawać swoje grzechy oceanowi". "To był teatr absurdu" - pisze Rinder o dziesiątkach scjentologów, którzy pozwalali na takie zachowanie, trzęsąc się jak mokre szczury i czekając na następny rozkaz.

d3dopzb

Jest też o słynnej Dziurze, The Hole, znanej jako jedna z głównych kwater Kościoła scjentologicznego. Mieści się w Kalifornii, na północ od miasta San Jacinto. Od lat mówi się, że to tam od lat 80. izoluje się najważniejszych członków organizacji. Dla Rindera i kilkudziesięciu innych ukaranych za przewinienia względem scjentologii osób Dziura była odpowiednikiem więzienia lub - jak zaznacza Rinder - czymś na kształt obozu jenieckiego.

"Nie wolno nam było opuszczać budynku pod żadnym względem i zabroniono kontaktu ze światem zewnętrznym (...) W więzieniu wiesz, jaki wyrok dostałeś i kiedy wyjdziesz. W obozie jenieckim nie ma ustalonej daty wyjścia i często prowadzi się pranie mózgu. Mieliśmy pozostać tam tak długo, aż udowodnimy Miscavige'owi, że nie będziemy więcej sabotować jego pracy. Jedyną metodą osiągnięcia tego celu było przyznanie się. Wyznanie naszych potwornych zbrodni przeciwko scjentologii, Hubbardowi i panu M." - opisuje teraz, ujawniając wszystko, co wie o organizacji.

W 52. odcinku podcastu "Clickbait" rozwiązujemy "Problem trzech ciał" Netfliksa, zachwycamy się "Szogunem" na Disney+ i wspominamy najlepsze seriale 2023 roku nagrodzone na gali Top Seriale 2024. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3dopzb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3dopzb