Trwa ładowanie...
wywiad
26-05-2016 12:58

Możliwość bycia zabójcą - wywiad z Monsem Kallentoftem

Mons Kallentoft dorastał w małym miasteczku Linköping. Zanim rozpoczął karierę pisarską, pracował w reklamie i dziennikarstwie. Zadebiutował w roku 2000 powieścią „Pesetas”, za którą otrzymał nagrodę Katapultpriset, przyznawaną przez Związek Pisarzy Szwedzkich. Potem napisał jeszcze kilka dobrze przyjętych przez krytykę książek obyczajowych, m.in. powieść „Food Noir”. Sławę i uznanie przyniosły mu poetyckie kryminały, których główną bohaterką jest komisarz Malin Fors. Niedawno w Polsce ukazała się jego „Ziemna burza”.

Możliwość bycia zabójcą - wywiad z Monsem KallentoftemŹródło: FORUM
d8nhojj
d8nhojj
Mons Kallentoft dorastał w małym miasteczku Linköping. Zanim rozpoczął karierę pisarską, pracował w reklamie i dziennikarstwie. Zadebiutował w roku 2000 powieścią „Pesetas”, za którą otrzymał nagrodę Katapultpriset, przyznawaną przez Związek Pisarzy Szwedzkich. Potem napisał jeszcze kilka dobrze przyjętych przez krytykę książek obyczajowych, m.in. powieść „Food Noir”. Sławę i uznanie przyniosły mu poetyckie kryminały, których główną bohaterką jest komisarz Malin Fors. Niedawno w Polsce ukazała się jego „Ziemna burza”.

Michał Hernes*: W * „Ziemnej burzy” napisa*łeś: *„czytanie ksi**ążek to coś, co człowiek robi, gdy jest zbyt chory, by robić coś innego”.

* Mons Kallentoft:* Te słowa wypowiedział słynny szwedzki piłkarz Tomas Brolin, kiedy był kontuzjowany i przebywał w szpitalu. Reporter zapytał go wtedy, czy spędza ten czas na czytaniu książek. Brolin odparł: „nigdy nie będę aż tak chory, żeby je czytać”.

Czy, znów przywo*łując fragment tej powieści, *„nie ma nic nienormalnego w pr*óbie ucieczki przed *światem na strony zamieszkałe w okładkach?”.

Czasem potrzebny jest nam eskapizm i nie widzę w tym nic złego. Wręcz przeciwnie. Nie wyobrażam sobie życia bez pisania, oglądania i obserwowania, a potem nadawania temu wszystkiemu literackiej formy.

Na zdjęciu: Tomas Brolin

d8nhojj

(img|660770|center)

Nie tworzysz klasycznych krymina*łów w klimacie utworów Agathy Christie. Twoje powieści są większym wyzwaniem dla czytelnik*ów.

Dokładnie, moje książki nie koncentrują się na pytaniu: „kto zabił?”. Odnoszę wrażenie, że czytelnik oczekuje czegoś więcej. W moich powieściach istotne jest pytanie, dlaczego dana zbrodnia miała miejsce i co sprawia, że ludzie postępują właśnie tak, a nie inaczej. To bardziej medytacja nad wydarzeniami niż opisywanie ciągów przyczynowych skutkowych, jak u Agathy Christie.

W dzisiejszych czasach zaduma i medytacja s**ą nam bardzo potrzebne.

Staram się umieścić to wszystko w historii, która niesie za sobą dużo pytań, zamiast udzielać odpowiedzi. Najgorsze w literaturze jest to, kiedy autor pisze dane rzeczy z założeniem, że to są fakty i życie właśnie tak wygląda.

Uda**ło ci się znaleźć odpowiedzi, czy wciąż ich szukasz?

Chciałbym móc powiedzieć, że je znalazłem, ale prawda jest taka, że ciągle ich szukam. W literaturze najważniejsze jest nieustanne życie w świecie pytań. Mam na myśli patrzenie na świat i próbę zrozumienia, o co w tym wszystkim chodzi. Musisz sobie jednak uświadomić, że nigdy ci się to nie uda. To wciąż pozostanie tajemnicą.

d8nhojj

Zwa**żywszy na mistyczny charakter twoich powieści, zastanawiam się, czy wierzysz w Boga.

Wierzę w pewną strukturę i porządek. Jest coś więcej, czego nie potrafimy wyczuć.

Gdzie jest ten porz**ądek? Nie widzę go w naszym świecie.

Ale bywa, że możesz go prawie poczuć. Tak mi się przynajmniej wydaje. Bardziej kryje się w emocjach. Raczej nie nazwałbym się ateistą. Przyglądając się wielkiej sztuce, można dostrzec, że jest w niej coś więcej. Dobrymi przykładami są utwory Williama Szekspira albo bardzo dobre obrazy. Zdarza się, że trafiasz w książce na zdania, których sensu nie rozumiesz.

W filmach Alfreda Hitchcocka kamera cz*ęsto przyjmuje boską perspektywę, przyglądając się wydarzeniom z góry. W twoich powie*ściach wypowiadają się wodne anioły, duchy wiatru, bądź zmarli.

Bardzo ważne jest dla mnie posiadanie tych oczu, które przyglądają się żywym. Czyni to opowieść bardziej złożoną.

d8nhojj

Na zdjęciu: Alfred Hitchock na planie ''Ptaków'' (1963)

(img|660771|center)

Karin, bohaterka „Ziemnej burzy”, chce wierzy**ć, że miłość jest zawsze silniejsza niż nienawiść, ale zdaje sobie sprawę, że tak nie jest.

Chciałbym, żeby to była prawda, ale kiedy patrzy się na świat, nie jestem tego pewien. Bardzo trudne było dla mnie przekonywanie siebie samego, że miłość jest silniejsza niż nienawiść.

Zw**łaszcza, że w swoich książkach zabierasz głos w dyskusji o rasizmie.

Jest go bardzo dużo zarówno w Szwecji, jak i w innych europejskich krajach. Każdy ma swoje zdanie na ten temat i rasizm generuje dużo konfliktów. Umieszczenie tej tematyki w książce nadaje jej dynamikę i energię.

d8nhojj

Czy wierzysz, **że książki są w stanie coś zmienić w poglądach ludzi i ich mentalności?

Kilka zmieniło bieg historii, na przykład dzieła Karola Marksa. Musisz jednak pamiętać, że w jego czasach istniały tylko gazety i książki. Obecnie, gdy form ekspresji jest tak wiele i są powszechnie dostępne, książkowe utwory utraciły siłę niesienia za sobą większych zmian. Mam na myśli literacką fikcję. Z drugiej strony pisanie może mieć duży wpływ na wydarzenia o charakterze politycznym.

Ale ty zajmujesz si**ę fikcją.

Wychodzi więc na to, że nie opowiadam o ważnych sprawach. Amerykański publicysta Charles Krauthammmer jako pierwszy użył sformułowania Doktryna Busha i wydaje mi się, że ten tekst ma duży wpływ na świat i politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych. Taka literatura może wpłynąć na miliony ludzkich istnień.

Nie pójdziesz t**ą drogą.

Nie, ale pisząc fikcję, staram się zrozumieć wszystko, co się da. Zarówno siebie, jak i otaczający mnie świat. Chcę wierzyć, że w tym literackim doświadczeniu jest coś wzniosłego.

d8nhojj

Co obecnie budzi twoj**ą złość?

Staram się nie denerwować tematami, które podejmuję w swoich książkach. Wolę patrzeć na nie chłodnym okiem, próbując zrozumieć, czemu wywołują gniew u innych. Chodzi o emocje ludzi, nie moje. Niepokoi mnie natomiast, że w wielu państwach następuje zwrot w stronę prawicowych i nacjonalistycznych poglądów. Historia pokazuje, że przeważnie silny nacjonalizm nie przynosi niczego dobrego.

Pytanie brzmi, jak si**ę z nim uporać.

Zastanawiam się też, skąd się bierze i jakie są inne alternatywy. Staram się jednak nie przedstawiać w książkach swoich poglądach, tylko zadawać pytania.

(img|660772|center)

d8nhojj

Czy wierzysz, *że w historii następują szczęśliwe zakończenia, czy raczej są to kryzysowe punkty, które przemijaj*ą?

Chciałbym odpowiedzieć inaczej, ale jeśli chodzi o ludzkość, nie wierzę w szczęśliwe zakończenia. Jesteśmy bardzo destrukcyjnym gatunkiem. W moich powieściach policjanci często robią złe rzeczy i zdarza się, że nadchodzi moment, kiedy to sobie uświadamiają. Szarość jest dla mnie o wiele ciekawsza niż czarno-biały obraz świata.

Pytanie, jak daleko mo**żna się posunąć, by uczynić świat bezpieczniejszym miejscem.

W Stanach Zjednoczonych torturowano osoby podejrzane o terroryzm. Czy zgodzilibyśmy się na to? Kto wie. W końcu to mogłoby ocalić życie ludzi, którzy zginęli w zamachach terrorystycznych w Madrycie. Żyjemy w czasach, w których zaciera się granica między dobrem a złem.

Po zamachach 11 wrze*śnia jedna z wysoko postawionych osób w NSA powiedzia*ła podobno, że teraz będą dostawać więcej pieniędzy na zwalczanie terroryzmu.

To szaleństwo.

Poci**ąga cię pisanie o mrocznej stronie ludzkiej natury?

Dzięki temu piszę też o tej jaśniejszej, z którą ona sąsiaduje. Na końcu największego mroku, jeżeli otworzysz następne drzwi, znajduje się światło. To przełomowy punkt na cienkiej czerwonej linii. Dzięki temu możesz wytworzyć emocje, które mają w sobie wielką siłę. Znasz twórczość szwedzkiego filmowca Ingmara Bergmana?

Oczywi**ście.

Jego filmy są bardzo mroczne, ale kiedyś powiedział, że potrzebne jest nam trochę światełka nadziei.

Kiedy narodzi**ło się to twoje literackie credo?

Zadebiutowałem pisząc trzy klasyczne powieści, które zebrały pozytywne recenzje i nagrody, ale nikt nie chciał ich czytać. Moja agentka zasugerowała mi, żeby spróbował swych sił w kryminałach. Argumentowała, że się w tym sprawdzę, a ona sprzeda je w wielu krajach i zarobimy na nich duże pieniądze. Odparłem: „czemu nie?”. Tworzenie kryminałów bardzo mi się podoba. Kiedy się za nie zabrałem, pisanie po raz pierwszy zaczęło mi sprawiać przyjemność.

Na zdjęciu: kadr z filmu Ingmara Bergmana ''Tam, gdzie rosną poziomki'' (1957)

(img|660773|center)

Zwa*żywszy na męki twórcze wielu pisarzy, którym zdarza się desperacko sięgać po ró*żne używki, brzmi to krzepiąco.

Piszę niemal codziennie. Dyscyplina jest dla mnie super ważna. Moją mantrą jest powiedzenie: „pisarz pisze”.

A jednak to troch**ę smutne, że życie w pewnym sensie zmusiło cię do przerzucenia się na kryminały.

Trzeba być pragmatycznym. Szukałem sposobu na pisanie kryminalnych książek, w których nie musiałbym pójść na kompromis z ich literacką jakością. To była dla mnie konieczność, dzięki której mógłbym wyrażać w tym gatunku siebie i to, co chcę powiedzieć. Znalazłem na to sposób. Nigdy nie czułem, że poszedłem na kompromis. Kryminalny gatunek to tylko forma do wyrażenia tego, co chcę powiedzieć.

Czy kiedy twoja agentka po raz pierwszy przeczyta*ła twój krymina*ł, nie naciskała na ciebie, żeby było w nim więcej akcji, a mniej poezji?

Tak, apelowała, żeby wyrzucić głosy pojawiające się zza grobu, ale nie zgodziłem się na to, choć później umieściłem w książce więcej zbrodni. Efekt jest bardzo fajny, a agentka dostrzegła w tym dolary.

Porozmawiajmy o Szwecji. W tym tygodniu obejrza*łem we Wrocławiu na festiwalu Docs Against Gravity film dokumentalny„Szwedzka teoria mi*łości”.

Nie widziałem go, czy jest interesujący?

Tak, ale zastanawiam si*ę, na ile opowiada o prawdziwych problemach Szwedów, zwi*ązanych z samotnością.

Wydaje mi się, że dotyczy to starszych ludzi. W Hiszpanii, gdzie żyję, jest znacznie więcej klubów integracyjnych. Ludzie wszędzie zmagają się z samotnością, ale w Szwecji członkowie rodziny nie są ze sobą zbyt blisko i struktura rodzin nie jest mocna. Dla Szwedów bardzo ważną rolę odgrywa prywatność. Są bardzo mili i pomocni, ale nie dopuszczają do siebie zbyt wielu osób. Jeśli nie masz rodziny, starzejesz się, a gdy trójka twoich przyjaciół umiera, zostajesz sam. Nie otwieramy chętnie drzwi innym ludziom. Z tego powodu imigrantom nie jest łatwo stać się częścią szwedzkiego społeczeństwa. Tolerujemy ich, ale wolimy szwedzkich przyjaciół. Sam mam ich kilku, ale niebyt wielu. W tej chwili mieszkam jednak na Majorce. To dobry czas na bycie szwedzkim autorem kryminałów. Za sprawą sukcesu powieści Stiega Larssona świat słucha, co mamy do powiedzenia. Miałem szczęście, że znalazłem się we właściwym miejscu we właściwym czasie. Szwecja jest zaś specyficzna. Nigdy nie czułem się tam jak w domu. Jest dla mnie zbyt
zimna - zarówno emocjonalnie, jak i fizycznie.

Na zdjęciu: Stieg Larsson

(img|660774|center)

Ale bywa *źród*łem inspiracji. Co sądzisz o książkach Larssona i Mankella?

To dobre historie. Podejmują tematykę społeczną i dotyczącą ludzkiej natury w przystępnej klasycznej formie. Z drugiej strony bywa, że za jednym sukcesem idą kolejne. Jak wspomniałem, za sprawą Larssona wydawcy zainteresowali się moją twórczością. Wcześniej nawet by nie spojrzeli na moje książki. Gdy duży wydawca inwestuje pieniądze w kampanie promującą twoje powieści, ludzie się o tobie dowiadują.

W krymina**łach podejmujesz ważne i kontrowersyjne tematy, na przykład nielegalnych adopcji wietnamskich dzieci.

Kiedy byłem w Wietnamie, przeczytałem w jednej z anglojęzycznych gazet o kobiecie, która za sto dolarów oddała swojego syna do domu dziecka. Powiedzieli jej, że syn spędzi tam pół roku, a ona będzie miała czas na osiągnięcie stabilizacji. Po sześciu miesiącach odkryła, że wysłano go do nowej rodziny w Stanach Zjednoczonych. Ta kobieta była analfabetką, nie umiała czytać i pisać. Podpisała adopcyjne papiery, chociaż myślała, że chodzi w nich o coś zupełnie innego. Pracownicy domu dziecka dostali za tę adopcję 30 tysięcy dolarów, kradnąc czyjeś dziecko. Znalazłem w internecie dokumenty CIA dotyczące tego procederu o olbrzymiej skali. Spotkało to mnóstwo dzieci. Nie słyszałem o tym wcześniej i nie toczą się w tej sprawie śledztwa. W 2010 roku USA i Szwecja zaprzestały adopcji z Wietnamu. Do Szwecji trafiło stamtąd tysiąc dzieciaków. Te adopcje są legalne z punktu prawa i nie można ich cofnąć. Uznałem to za przerażające. Z drugiej strony, gdy urodzisz się w Wietnamie, nie masz przed sobą wielkich perspektyw. Być
może, nawet jeśli dziecko zostało ukradzione, trafiło do zamożnej i kochającej rodziny w dobrze funkcjonującym społeczeństwie. Niewykluczone, że to przestępstwo okazało się najlepszym, co ich spotkało. Z tego co wiem niektórzy rodzicie wiedzieli, że dzieci zostały ukradzione, ale chcieli je tak mocno, że godzili się na to.

W „Wodnych anio*łach”, w których opowiedzia*łeś o tej sprawie, pojawia się porażające zdanie, że wietnamskie dziecko jest warte mniej pieniędzy niż świnia.

Ten cytat pochodzi z raportu CIA, który prawdopodobnie jest zatytułowany „Dziecko za świnię”. Cena za nie była taka sama - 100 dolarów. Autor napisał, że ten proceder musi zostać zakończony, inaczej ukaże się o tym duży artykuł w gazecie "The New York Times".

W szwedzkich mediach ten temat by**ł nieobecny.

Bardzo trudno znaleźć dowody na prawdziwość takich historii i nikt nie chce o tym wiedzieć. Kiedy opublikowałem „Wodne anioły”, dostałem list z klubu integracyjnego, do którego należą adoptowane dzieci i ich rodzice. Książka im się nie spodobała. Zapytali mnie, czemu o tym napisałem. Odpisałem im, że takie przypadki się zdarzają. To nie musi wam się podobać, ale takie są fakty. To był koniec naszej dyskusji.

Cz**ęsto otrzymujesz takie listy?

Tak. Ludzie nie przepadają za tego typu informacjami, jeśli nie są dla nich wygodne. Wolą milczenie i zamykanie innym ust. To smutna prawda. Są coraz mniej zainteresowani dyskutowaniem, a coraz bardziej chcą, by ich opinie były słyszalne i doceniane.

Wy*łania się z tego bardzo mroczny obraz Szwecji i Szwedów, ale przecie*ż nic nie jest czarno białe.

To prawda. Szwedzi są bardzo mili i przyjaźni. To społeczeństwo dobrze funkcjonuje i nie ma w tym kraju zbyt dużej korupcji.

Na zdjęciu: Mons Kallentoft

(img|660775|center)

Pope**łnia się w Szwecji dużo zbrodni?

Ich liczba jest w granicach normy, ale zdarza się przemoc i mrok, które są głęboko ukryte. Szwecja nie jest tak idealna, jakbyśmy tego chcieli. W Szwecji panuje przekonanie, że wszyscy się nam przyglądają jako interesującemu i perfekcyjnemu krajowi, ale wcale nie jesteśmy tak ważni, jak nam się wydaje. Widać to, gdy podróżuje się po świecie i rozmawia z wykształconymi ludźmi.

Takie podej**ście ma swoje dobre strony.

Zgadza się, ale to kłamstwo.

W swoich ksi**ążkach demaskujesz ich wiele.

Tak, ale to mój punkt widzenia, z którym inni mogą się nie zgodzić.

W twojej twórczo**ści ważną rolę odgrywa natura. Jak bardzo jest ona dla ciebie istotna?

Często ją wykorzystuję w formie symbolizmu, ale prywatnie nie ma dla mnie większego znaczenia. Jestem mieszczuchem, wolę asfalt.

Co ci**ę w nim pociąga?

Natura została stworzona przez siebie samą, a miasta przez ludzi i z tego powodu są dla mnie bardziej interesujące. W końcu sam jestem człowiekiem.

Podoba ci si*ę sposób, w jaki ludzie dewastuj*ą naturę?

Niekoniecznie.

Czyli zdarza si**ę, że postępujemy dobrze i właściwie, chociażby budując miasta?

Oczywiście, ale rezultaty są interesujące.

Powró*ćmy do twojej twórczo*ści. Podoba mi się, że czytając twoje książki dostrzegam, że w trakcie ich pisania pamiętasz o czytelnikach. Odnoszę wrażenie, że nie dla wszystkich jest to oczywiste.

Podzieliłbym to na dwa procesy - pisanie przeze mnie książki i sprawianie, żeby ta opowieść stała się bardzo przystępna dla czytelników. Chodzi o to, żeby proces tworzenia zwieńczyć czymś bardzo dobrym i ekscytującym. Wiele zależy od tego, jak dobry jesteś w tym co robisz; jak dobrze wiesz, jak tworzyć emocje dla języka, bohaterów i formy. Jeśli tak postępujesz, z biegiem czasu stajesz się coraz lepszy. Wiele najlepszych książek zostało napisanych przez starszych ludzi. W sporej ilości zawodów najlepiej sprawdzają się młodzi ludzie, ale pisanie książek wymaga dojrzałości. Wiążę z tym pewne nadzieje, ale nie zawsze jest to regułą.

(img|660776|center)

Jak wygl**ąda początkowy etap tego procesu?

Pisanie jest sposobem, w jaki próbuję używać poezji i struktury, żeby spróbować zrozumieć świat. Mógłbym napisać wiersz o ananasie i nadać mu strukturę tego owocu, ale nikt nie byłby tym zainteresowany. Zamiast tego wolę się skupić na poezji w treści, używając języka kryminału. To wzbudza zainteresowanie. Chodzi o to, by zdecydować, jakiej struktury chce się użyć. To pragmatyczny wybór. Ta literacka forma daje mi dostęp do wielu czytelników. Opowiadanie klasycznych historii zawsze mnie fascynowało.

Czy zako**ńczenie pisanej przez ciebie powieści bywa dla ciebie zaskakujące?

Nie, ale staram się, by każda była dla mnie nowym wyzwaniem. Budując nową opowieść, nigdy nie patrzę wstecz.

Odnosz**ę wrażenie, że przez całe życie tworzysz jedną książkę, potem ją metaforycznie niszczysz i piszesz od nowa.

To prawda. Forma powieści jest dla mnie ważna i wciąż przynosi mi satysfakcję. Gdy to się zmieni, pójdę w innym kierunku. Za każdym razem dokonuję w niej drobnych zmian.

Co jest dla ciebie najwi**ększym wyzwaniem w czasie pisania?

Próba zbliżenia się do prawdy zgodnie z tym, jak ją widzę. Niezależnie od tego, czy przyjmuję punkt widzenia dziecka, gwałciciela albo mordercy. Muszę odnaleźć ich w sobie. Chodzi o możliwość bycia zabójcą bądź gwałcicielem. To bardzo trudne emocjonalnie i nie każdy by sobie z tym poradził. Z tego powodu wielu ludzi się mnie obawia. Po przeczytaniu mojej książki uświadamiają sobie, jak bardzo jest autentyczna. Nie boję się odnaleźć w sobie tych mrocznych stron. Na tym polega zawód pisarza. Gdy piszesz kryminały, nie możesz oszukiwać czytelników w tych sprawach.

Na g*łówn*ą bohaterkę twoich książek wybrałeś kobietę Malin Fors.

Kiedy czytałem różne kryminalne historie, rzuciło mi się w oczy, że ich najpopularniejszym bohaterem jest facet, który ma problemy z alkoholem, pracoholizmem i w sprawach sercowych. Wydało mi się to bardzo nudne. Postanowiłem częściowo wykorzystać tę inspirację, tworząc postać młodej dziewczyny. Ciekawiło mnie, czym to zaowocuje. Tworząc ją, gram ze stereotypami. Bardzo lubię Malin.

Czy lubisz wszystkich swoich bohaterów, nawet tych z**łych?

Muszę ich lubić. Nikt nie jest tylko zły. Każdy może stać się kimś takim przy niesprzyjających okolicznościach. Wszyscy moi bohaterowie muszą być prawdziwymi ludźmi z krwi i kości.

Jak bardzo zainspirowali ci**ę tacy klasycy jak Chandler i Larsson?

Chandlerowski styl jest ważną inspiracją, natomiast nie podoba mi się to, na czym koncentruje się fabuła książek Larssona i że opowiada o swego rodzaju superbohaterach. Ważna jest dla mnie twórczość Waltera Mosleya i Cormaca McCarthy’ego. Lubię też seriale, chociażby „True Detective”, „The Wire” i „Breaking Bad”. Mam swoją własną firmę produkującą filmy i przygotowujemy serial o Malin Fors.

(img|660778|center)

Gdyby odezwa**ł się do ciebie w tej sprawie ktoś z Hollywood…

Niech pokaże pieniądze. Jestem pragmatyczny. Niewykluczone, że bym się zgodził. Sporo szwedzkich pisarzy jest wściekłych na nową książkę z serii „Millenium” i uważa, że Larsson przewraca się w grobie. Odnoszę wrażenie, że tak naprawdę są zazdrośni o wielkie pieniądze, jakie przynosi ten cykl.

Powró*ćmy do twojej twórczo*ści. Jak definiujesz suspens?

To wytworzenie presji na bohaterach, czytelnikach, ale też w języku, strukturze i detalach. Na wszystkich poziomach. Zbudowanie klaustrofobii. Chcę, żeby czytelnik poczuł zarówno ekscytację, jak i dyskomfort. Jedyną drogą, żeby się z tego wydostać, jest przeczytanie książki do końca.

Jedne z twoich powie**ści mają weselsze, a inne bardziej mroczne zakończenia.

Nie wierzę w szczęśliwe zakończenia, ale odrobina nadziei jest bardzo ważna, choć kryje się za nią bardzo dużo bólu i pytań. Nie przepadam za hollywoodzkimi końcówkami. Bardziej interesują mnie wieloznaczne finały. W swoich powieściach pokazuję przemoc, ale ciekawsze jest to, czego nie widzimy. Wziąłem to z filmów Alfreda Hitchcocka. Nie pisz, że bomba wybuchnie, tylko skup się na tym, że to może nastąpić. Jeśli tak się stanie, nie pokazuj tego. Cięcie. Cztery tygodnie później. To znakomity sposób na sprawienie, żeby to wszystko rozgrywało się w głowach czytelników. Nie jestem pewien, czy w dzisiejszych czasach filmy Hitchcocka byłyby popularne, skoro w kinach królują produkcje Marvela. To nie moja bajka.

Ale masowa widownia bardzo ch**ętnie kupuje na nie bilety.

Billy Wilder powiedział, że daną historię można opowiedzieć na milion sposobów. Nawet jeśli moje powieści są do siebie podobne, różnią się na poziomie detalu. Kluczowe jest życie w historiach i próba bycia dobrym gawędziarzem.

Rozmawiał: Michał Hernes

d8nhojj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d8nhojj