Trwa ładowanie...
recenzja
06-10-2016 12:24

Gdzie te nowe przygody Kajko i Kokosza?

Gdzie te nowe przygody Kajko i Kokosza?Źródło: "__wlasne
d5vrve2
d5vrve2

Od ponad 13 lat właścicielem praw do komiksów Janusza Christy, w tym serii „Kajko i Kokosz”, jest oficyna Egmont Polska. Edytor w końcu zdecydował się przygotować album, będący oficjalną kontynuacją serii o średniowiecznych wojach.

Mam wrażenie, że na przestrzeni trzech ostatnich dziesięcioleci żaden inny polski komiks nie wzbudzał takiego zainteresowania mediów i czytelników co „Obłęd Hegemona”. Album „Kajko i Kokosz - Nowe przygody” ma swoje pięć minut w TV, mediach masowych i branżowych. A zamieszanie wokół tytułu przekłada się na zainteresowanie czytelników. Z tego powodu wydawca powinien być zadowolony.

Większe znaczenie ma jednak to, czy ukontentowani są czytelnicy. A z tym bywa różnie. Ci, którzy dali się zwieść podtytułowi („Nowe przygody”) i liczyli na jakąś formę kontynuacji przygód Kajko i Kokosz będą wyraźnie rozczarowani. Ponieważ para przyjaciół pojawia się tylko w jednej z czterech umieszonych w albumie powieści. Ci, którzy liczyli na graficzną wierność oryginałowi, są zbulwersowani, bo żaden z czterech rysowników nie próbował wiernie skopiować stylu Mistrza. Poklasku nie wzbudza również fakt, że fabularnie tylko dwie historie zostały napisane „w duchu Christy”.

Nie ma co ukrywać, historie zamieszczone w „Obłędzie Hegemona” są bardzo różnorodne, nie łączą się w jedną, wspólną narrację. Komiks jest także heterogeniczny pod względem graficznym. Jeśli użyjemy filmowej terminologii, to w większości wypadków mamy do czynienia bardziej ze spin-offami niż z sequelami, a w jednym wypadku ewidentnie z prequelem. Wydawcy nie zależało na przygotowaniu albumu, który miałby epigoniczny charakter - postawił na świeżą krew i świadomych twórców, którzy do kultowych postaci podeszli z dystansem.

(img|690364|center)

d5vrve2

„Zbójcerze. Obłęd Hegemona” to opowieść, za którą odpowiadają Maciej Kur (scenariusz) oraz Sławomir Kiełbus (rysunki). Moim zdaniem najlepsza w całym zbiorze. Akcja skupia się na chorobie Hegemona, który nagle stał się nadzwyczaj spokojny i uprzejmy. Rzecz jest napisana ze swadą i znawstwem charakterów Zbójcerzy, na pochwałę zasługuje rozplanowanie fabuły oraz zgrabne wprowadzenie dwóch nowych postaci do uniwersum. Należy Kura cenić także za żywe dialogi, słowne gierki oraz śmieszne gagi. Scenariusz został bardzo żywiołowo zilustrowany przez Kiełbusa, postaci charakteryzują się wyrazistą, miejscami przerysowaną mimiką. Widać, że łódzki rysownik dobrze się czuje w Mirmiłowie i okolicach.

„Kłusownicy” to rzecz wymyślona i narysowana przez Tomasza Samojlika, który niespecjalnie wziął sobie do serca fakt, że komiks znajdzie się w oficjalnej kontynuacji kultowej serii. Samojlik przedstawił „swoją” historię i opowiedział ją „po swojemu”. Akcja dzieje się puszczy i dotyczy ważkiej sprawy. Opowiadanie bardziej pasowałaby do autorskiego zbioru „To nie jest las dla starych wilków”. Fabułę połączono z Kajkiem i Kokoszem poprzez smoka Milusia, który ratuje leśne zwierzęta przed kłusownikami.

Za kolejną opowieść odpowiadają Krzysztof Janicz (scenariusz) i Norbert Rybarczyk (rysunki). W „Coś na muchy” cofamy się do młodości Kokosza, który w lesie szuka ciotki Jagi. Niestety z orientacją w terenie u niego słabo i dlatego pewien opiekuńczy skrzat musi mu pomóc. Janicz należy do grupy osób, która prowadzi bloga „Na plasterki” i jest jednym z największych ekspertów od Christy w naszym kraju. Nic więc dziwngo, że pomysł na fabułę jest bardzo przewrotny: „Coś na muchy” opowiada o pierwszym spotkaniu Kokosza, Kajko i Kaprysia (czyli późniejszego Kaprala). Lubię kreskę Rybarczyka i podoba mi się, jak zostały zaprojektowane dziecięce postaci głównych bohaterów. Mniej odpowiada mi kolorystyka, która jest monotonna.

(img|690365|center)

d5vrve2

Za scenariusz ostatniej historii znów odpowiada Maciej Kur. W „Szkole zbójowania” pierwsze skrzypce gra Łamignat, który jest ostatnim zbójem grasującym w lasach wokół Mirmiłowa. Zbójectwo to zanikający zawód, dlatego mąż Jagody decyduje się założyć szkołę, w której uczniowie mają posiąść wiedzę, jak skutecznie grabić i nokautować. Opowieść ma duży humorystyczny potencjał, jednak coś w niej szwankuje i zgrzyta. Może współczesne słownictwo i wymuszony feministyczny wydźwięk? Rysownik, Piotr Bednarczyk, z postacią Łamignata poradził sobie dobrze, natomiast postali bohaterowie mocno się garbią. Nie sprawdziła się też wyblakła kolorystyka.

Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że wbrew informacjom wydawcy, albumu „Obłęd Hegemona” nie należy traktować jako pełnoprawnej kontynuacji serii „Kajko i Kokosz”. Wprowadzający w bład przekaz być może podbija sprzedaż, ale zniekształca odbiór komiksu. A przecież pozycja warta jest uwagi i nie należy jej z góry odrzucać, tylko dlatego, że nie kalkuje stylu Janusza Christy. Marzy mi się, aby w następnym albumie pomieszczono jedną, długą historię. Niech scenariusz napisze Maciej Kur, rysunki zrobi Sławomir Kiełbus, a Krzysztof Janicz będzie konsultantem merytorycznym.

d5vrve2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d5vrve2