*Na szczęście „Księgi Jakubowe” robią wielkie wrażenie nie tylko swoją objętością (ponad dziewięćset stron!), ale także fascynującą, pełną rozmachu fabułą. Olga Tokarczuk perfekcyjnie snuje wielowątkową opowieść, która jest wręcz zaskakująco spójna mimo mnóstwa postaci, wydarzeń i miejsc, w których toczy się akcja. *
Wszystkie te - niewątpliwie same w sobie również niezwykle intrygujące - historie pozwalają bowiem autorce nakreślić barwny obraz osiemnastowiecznej Polski i krajów ościennych, którego centralnym punktem jest charyzmatyczny żydowski heretyk Jakub Lejbowicz, zwany Frankiem, wraz ze swymi zwolennikami.
Nie da się ukryć, że zawiłości teologiczne nauk Jakuba Franka trudno byłoby uznać za łatwe do zrozumienia dla jego współczesnych, a tym bardziej dla czytelników powieści Olgi Tokarczuk. Nie jest to jednak żadnym mankamentem, gdyż autorka potrafiła nawet o tych skomplikowanych kwestiach pisać w naprawdę zajmujący sposób, wykorzystując je raczej do budowania klimatu opowieści niż snucia rozważań natury czysto religijnej. Z kolei „zewnętrzne” skutki wyborów dokonywanych przez frankistów wiele mówią nie tylko o nich samych, ale i czasach, w których żyli. Początkowo ich możni szlacheccy protektorzy i dostojnicy kościelni dostrzegali w tym ruchu szansę na ochrzczenie mnóstwa „zbłąkanych” żydowskich duszyczek. Tymczasem możemy obserwować, że Jakub Frank z równą łatwością przyjmował islam, jak i przechodził na katolicyzm, traktując to jedynie jako etap w swojej działalności jako Mesjasza, który ma zaprowadzić Żydów ku prawdziwej wierze w Boga. Późniejsza kariera twórcy żydowskiej sekty pełna była wzlotów i upadków,
z których w pamięci czytelników na pewno pozostanie wieloletni pobyt Jakuba Franka w odosobnieniu na Jasnej Górze, początkowo dobre przyjęcie w Wiedniu (a w szczególności romans jego córki Ewy z cesarzem Józefem II), a wreszcie ostatnie lata życia spędzone w otoczeniu rządzącego się specyficznymi regułami „dworu”, który momentami liczył nawet kilkuset frankistów.
Przedstawienie dziejów Jakuba Franka stało się dla autorki znakomitą okazją do stworzenia na kartach tej powieści wielu intrygujących portretów postaci zarówno historycznych, jak i fikcyjnych. Z zainteresowaniem obserwujemy więc rozterki biskupa Mikołaja Dembowskiego, który zorganizował dysputę kamieniecką z udziałem frankistów i talmudystów; podziwiamy dokonania kasztelanowej Katarzyny Kossakowskiej (z domu Potockiej), która angażowała się z niespożytą energią w rozmaite polityczne projekty (w szczególnosci w szukanie potężnych rodziców chrzestnych dla konwertytów); czy też poznajemy sekrety biskupa Kajetana Sołtyka, który z jednej strony popierał oskarżenia Żydów o mordy rytualne oraz dążył do ochrzczenia jak największej liczby stronników Jakuba Franka, z drugiej zaś później wiele wycierpiał z powodu swej patriotycznej postawy na sejmie repninowskim. Z kolei urozmaiceniem „Ksiąg Jakubowych” są na przykład opowieści o przygodach i zmiennych wyborach dokonywanych przez obdarzonego awanturniczą naturą
Antoniego Kossakowskiego vel Moliwdy albo o babce Jakuba – Jencie, która znalazłszy się w dziwnym stanie na pograniczu życia i śmierci mogła obserwować z góry losy nie tylko swego wnuka, ale i kolejnych pokoleń frankistów oraz Żydów.
Nie można nie wspomnieć o odgrywających w powieści niepoślednią rolę „Nowych Atenach”, które pojawiają się tutaj w rękach naprawdę wielu postaci. Wszyscy czytelnicy zapewne kojarzą pochodzące z tej encyklopedii słynne zdanie „koń, jaki jest, każdy widzi”, ale daje to jedynie powierzchowny i chyba jednak trochę krzywdzący obraz dzieła księdza Benedykta Chmielowskiego (będącego również jednym z ciekawszych bohaterów „Ksiąg Jakubowych”). Olga Tokarczuk wielokrotnie odwołując się do tego osiemnastowiecznego kompendium wiedzy, stara się najwyraźniej uświadomić nam, jak wiele może ono powiedzieć o epoce, w której powstało.
Autorka w „Księgach Jakubowych” pieczołowicie przeplatając ze sobą różnorodne wątki, stworzyła niezwykle wciągającą opowieść, która rzeczywiście przybliża nam nie tylko postać Jakuba Franka i stworzoną przez niego sektę, ale przede wszystkim wielonarodowościową Rzeczpospolitą pod rządami Sasów. Nasza ojczyzna wtedy wprawdzie już chyliła się ku upadkowi, ale z pewnością była ciekawym krajem, w którym naprawdę wiele się działo. Nawet jeśli Olga Tokarczuk nie miała takich ambicji, to historyczna tematyka i rozmach, z jakim zostałą napisana ta powieść, prowokują wręcz do porównań z „Trylogią” Henryka Sienkiewicza. Niewątpliwie „Księgi Jakubowe” są w tym zestawieniu dziełem trudniejszym w lekturze, ale niekoniecznie o mniejszym kalibrze literackim, a na pewno chronią od zapomnienia ważną część naszego dziedzictwa narodowego.