Słysząc hasło „Frankenstein” momentalnie stają nam przed oczami laboratorium szalonego naukowca, tłum rozwścieczonych wieśniaków - obowiązkowo wymachujących widłami i pochodniami - oraz poczciwy Boris Karloff w roli, która nie tylko odmieniła jego karierę, ale przyczyniła się do pchnięcia całego gatunku na zupełnie nowe tory. Jednak „Frankenstein” Jamesa Whale’a nie był ani pierwszą, ani tym bardziej ostatnią próbą zmierzania się z prozą Mary Shelley. I to swoją książką Rafał Donica w dosadny sposób nam uzmysławia.
Autor postawił sobie za cel przybliżenie czytelnikowi całego spektrum produkcji w większym lub mniejszym stopniu opartych na powieści napisanej pewnej deszczowej nocy nad Jeziorem Genewskim lub będących wariacją na temat zawartych tam elementów. Począwszy od nieporadnych pierwocin z początku XX wieku („Thomas Edison’s Frankenstein”) poprzez słynne filmy ze stajni wytwórni Universal czy Hammer, aż po czasy współczesne Donica z kronikarską skrupulatnością ukazuje genezę oraz ewolucję monstrum, a jednocześnie gigantyczne piętno, jakie odcisnęło ono kulturze popularnej, wliczając w to nie tylko filmy i książki, ale także kreskówki, komiksy czy gry wideo.
Frankenstein. 100 lat w kinie to książka z gatunku tych, które w równym stopniu zadowolą laików rozpoczynających swoją przygodę ze słynnym potworem, jak i kinomanów przekonanych, że widzieli wszystko. Donica ze swadą i godnym podziwu zawzięciem penetruje nawet najbardziej odległe peryferie kina, przebijając się przez gąszcz produkcji „tak złych, że aż dobrych”, kuriozalnych, egzotycznych, a czasem zupełnie niedorzecznych. Wśród omawianych filmów znalazły się również obrazy, które jedynie po części, nierzadko wyjątkowo aluzyjnie, wykorzystują archetypy szalonego naukowca, potwora oraz inne elementy – m.in. dialogi czy pozostałe postacie - znane z kart papierowego oryginału czy ekranizacji z 1931 roku.
Monografia ma układ chronologiczny, dodatkowo podzielona jest na konkretne zagadnienia (np. „Drużyna potworów 1945-2004”) czy przedziały czasowe („Wokół mitu 1986-1998”), co znacznie ułatwia wyszukiwanie określonych informacji i poruszanie się w gęstwinie treści. Inną sprawą jest język – na szczęście autor nie sili się na akademicki ton. Debiut Donicy, podobnie jak zachodnie publikacje tego typu, które na tamtejszych rynkach są czymś normalnym, to rzecz zupełnie fanowska – co nie znaczy, że nieprofesjonalna – napisana w sposób niezwykle barwny i przystępny. Dzięki temu w zderzeniu z ogromem dat, nazwisk, ciekawostek i anegdot, jakimi autor bombarduje nas na każdej stronie, czytelnik nie pogubi się z zawiłej historii kolejnych, nieraz zupełnie różnych od siebie prób wskrzeszenia słynnego mitu.
Frankenstein. 100 lat w kinie ukazało się nakładem wrocławskiego wydawnictwa Yohei, odpowiedzialnego za świetne Odrażające, brudne, złe. 100 filmów gore . W odróżnieniu o leksykonu Piotra Sawickiego strona edytorska debiutu Donicy stoi na znacznie wyższym poziomie, choć czarno-białe zdjęcia i uboga warstwa graficzna wywołują pewien niedosyt.