Jak to jest, śnić cudzy sen? Z pełną świadomością, że to kreacja literacka, czytelnik ma wrażenie, że tym razem Piotr Ibrahim Kalwas dopuścił go do jeszcze bliższej, niż zwykle intymności. Każdy z nas, z biegiem życia, buduje sobie wewnątrz świadomości pałac, czy też labirynt umysłu – z obrazów, słów, dźwięków. Ze wspomnień, lektur, uczuć, lęków, z pozoru dawno zapomnianych okruchów życia, nieświadomie tworzymy scenerię naszej wyobraźni, dekoracje do snów.
W tek książce podróż w głąb tajemnicy zaczyna się w warszawskiej kawiarni. Narrator przyjmuje zlecenie – przewieźć na Wyspy Owcze kilka kartek zetlałego manuskryptu i oddać je adresatowi. Stary człowiek w wielkim domu-labiryncie intryguje i budzi lęk, ale narrator podejmuje grę. Zagłębia się w labirynt i… o tym, co dalej, już ani słowa. Mogę zdradzić jedynie, że będzie to trudna droga, w której drogowskazami będą słowa, w różnych językach, otwierające skojarzenia z wiarą, mitem, naturą, gnozą, alchemią, tajemnicą, a w sceneriach jak z obrazów, od średniowiecznych miniatur, Boscha i Breughla po Giorgia de Chirico, rozgrywać się będą zagadkowe ceremonie, przypowieści i baśnie. W tym śnie utkanym ze słów, jak w życiu, każdy krok jest ostatecznym wyborem i nie wiemy, czy przybliża do wyśnionej Arkadii.
Choć nie ma w tej książce rozwidlających się ścieżek, zapewne każdy z czytelników wybierze inna drogę – jeden będzie szedł powoli, budując w sobie napotkane obrazy, inny iść będzie w ślad za słowami, próbując rozwikłać literackie pokrewieństwa, jeszcze inny da się unieść narracji i będzie płynął z prądem zdarzeń, kolejny smakować będzie brzmienie słów…
Imponująca erudycja Piotra Ibrahima Kalwasa olśniewa, ale nie przytłacza. Z bardzo rozmaitej materii autor utkał zadziwiająco spójny obraz – dla czytelnika przygodę i wyzwanie.