Pierwszą ofiarą był emerytowany policjant. Jego zwłoki odnaleziono na stadionie. Miał odciętą głowę, z jego ciała utworzono znak krzyża, a krwią wymalowano okrąg. Obie nogi denata były podpalone, więc najprawdopodobniej przed śmiercią poddawano go torturom. Druga ofiara to emerytowany prokurator. Został wywieziony za miasto i uwięziony w starym lochu. "Chłód wolno ogarniał jego stopy i dłonie (…). Mężczyna wiedział, że powoli zamarza, a przy dwudziestu siedmiu stopniach będzie trupem. Nie mylił się”. Jego ciało odnaleziono nad rzeką, przywiązane do drzewa. Trzecią ofiarę, lekarza, podstępem zwabiono do domu jednego z pacjentów. Najpierw przywiązano go do metalowego stelażu, a potem rażono prądem tak długo, dopóki skóra mężczyzny nie zaczęła płonąć. W ustach wszystkich ofiar odnaleziono białego włochatego motyla – jedwabnika morwowego. Na miejsce zbrodni wysłany zostaje Paweł Werens – “wschodząca gwiazdka dziennikarstwa” zajmująca się “chodliwymi newsami”.
Drzewo morwowe, najnowsza książka Tomasz Białkowskiego, to podobno dopiero początek cyklu z Werensem w roli głównej. Zanim jednak Paweł Werens stanie się Herculesem Poirot polskiej literatury, musi rozwiązać zagadkę motyli. Białkowski przeprowadza go przez serię tajemniczych morderstw, enigmatycznych symboli i znaków, których żadnen szanujący się detektyw nie może zlekceważyć. W pewnym stopniu Drzewo morwowe jest polskim odpowiednikiem * Kodu Leonarda da Vinci* Dana Browna . Książka Białkowskiego to krymiał, w którym obok noża i pistoletu pojawia się krucyfiks. Fikcja literacka podporządkowuje się historii i teologii, a kluczem do rozwiązania tajemnicy drzewa morwowego stają się Acta martyrum, Wulgata, ewangelie pozakanoniczne oraz sekty powstałe na ich fundamentach…
Teksty Tomasza Białkowskiego wpisują się nurt tzw. Prozy Północy, czyli ogółu pisarzy młodego i średniego pokolenia tworzących literaturę Trójmiasta, Kujaw oraz Warmii i Mazur. Autor terminu, Robert Ostaszewski, uważa, że zasadniczą cechą Prozy Północy jest jej zorientowanie na rzeczywistość, próba przekroczenia granic “ja” na rzecz zbiorowych obaw i lęków. Być może. Abstrahując od ogólnych cech tekstu, cieszę się, że akcje niektórych polskich powieści rozgrywają się poza Warszawą i Krakowem. Swoją drogą Olsztyn, byłe Allenstain, drugie co do wielkości miasto Prus Wschodnich, staje się znakomitym tłem do mrocznych opowieści Białkowskiego. Na terenach Warmii i Mazur do dziś zachowały się liczne pałace i dwory. Wród nich barokowy pałac Donhoffów, w którym ponoć przez wieki kolekcjonowano egzotyczne motyle; między innymi bombyx mori, czyli jedwabika morwowego.