Spalony młyn, stojący na obrzeżach zapomnianej przez wszystkich popegeerowskiej wioski, sieje przestrach i spustoszenie. Gdy pewnego dnia, po latach uśpienia, wiatrak ponownie zaczyna się obracać, zaczynają się dziać rzeczy dziwne. W środku lipca spada śnieg, zatrzymują się zegary, a domowe sprzęty… uciekają.* Dzieci spędzają czas na spokojnej zabawie, ale sielankowy nastrój rodem z lindgrenowskiego Bullerbyn niszczy nietypowe zachowanie dorosłych.*Im dłużej pracuje młyn, tym bardziej stają się zobojętniali, domowe obowiązki wykonują automatycznie, ich oczy bez wyrazu coraz częściej kierują się w stronę rolniczego kombinatu, aż w końcu pewnego dnia mali mieszkańcy odkrywają straszliwą prawdę: dorośli zniknęli. Dzieci natychmiast wyruszają na poszukiwania. Będą musiały odegrać nierówną i niebezpieczną walkę, po to by uratować swój mały świat…
Co dziecko czuje, gdy rodzice nie radzą sobie z życiem? Strach? Brak poczucia bezpieczeństwa? A może obojętność?
Czarny młyn to mroczna powieść skierowana do młodych czytelników. Ale w trakcie lektury w głowie kołaczą skojarzenia z ponurą stroną życia dorosłych. Wśród wydarzeń fantastycznych przewijają się typowe problemy współczesnych rodzin: wyjazdy za chlebem, brak perspektyw, praca po godzinach, brak czasu dla bliskich, depresja.
Dorośli starają się zaradzić ponurym myślom, szukając zapomnienia w codziennej krzątaninie.Skupiają się na domowych obowiązkach tak mocno, że nie są w stanie dostrzec potrzeb swych własnych dzieci. Główny bohater, jedenastoletni Iwo, na próżno próbuje dogadać się z babcią. Na zadane przez siebie pytania słyszy, że ma posprzątać, zjeść do końca obiad, czy iść się pobawić z kolegą.
Marcin Szczygielski porusza w swej powieści tematy ważne. Stanowiące swoiste społeczne tabu. Bo w Polsce, która od ponad dwudziestu lat tkwi w fazie intensywnych zmian, wciąż trudno przyznać się do własnej bezradności. Panuje mit, że dzieci należy chronić przed bolesną prawdą, tymczasem one nieraz rozumieją więcej, niż by się mogło wydawać.
Patrząc z tej perspektywy, łatwo o stwierdzenie, iż Czarny młyn nawiązuje do fenomenu Harry'ego Pottera. Wielu dorosłych podeszło nieufnie do motywu młodego osieroconego czarodzieja, będącego pod opieką okrutnej ciotki, a zarazem szykującego się do ostatecznej walki z Voldemortem, pragnącym śmierci chłopca. Obawiano się, że w powieści jest zbyt dużo zła, co mogłoby negatywnie wpłynąć na dziecięcą wrażliwość. Tymczasem mali czytelnicy pokochali Pottera. Być może odnaleźli w nim siebie. Podobnie może być i z Czarnym młynem.
Powszechny smutek i ciągłe poczucie zagrożenia wystraszą niejednego rodzica. Jeśli dodać do tego apokaliptyczną wizję przeszywającą niewinne dziecięce zabawy, jeszcze łatwiej o stwierdzenie, że powieść jest zbyt mocnym horrorem. Jednak warto zaryzykować i poddać powieść ocenie dzieci. Trzeba tu nadmienić, iż książka otrzymała Grand Prix II Konkursu Literackiego im. Astrid Lindgren. Jury konkursu zwróciło zapewne uwagę na kolejny ważny aspekt poruszany w Czarnym młynie: problem nietolerancji. Tutaj uosabia go Mela, młodsza siostra Iwo, będąca karliczką. Dorośli współczują nieszczęściu dziecka, ale młodsi mieszkańcy wioski akceptują ją taką jaka jest i nie wykluczają ze wspólnych zabaw. Mela, która częściej się po prostu uśmiecha, niż mówi, dostrzega wiele różnych rzeczy, niewidocznych dla rówieśników. Odegra niezwykle ważną rolę w uratowaniu wioski. Bo: rzeczy, które wie ona, i rzeczy, które wiemy my, nie są ani lepsze, ani gorsze – są po prostu inne.