Ostatnio ukazało się kilka książek o podobnych okładkach: kobieca twarz, o mocno umalowanych oczach, mniej lub bardziej zasłonięta chustą. W tytule często słowo „arabski”, a tekst na okładce zapowiada spotkanie z kulturą muzułmańską. Za każdym razem, kiedy widzę taką książkę, mam pewne obawy, że owo spotkanie ograniczy się do śledzenia perypetii jakiejś pięknej i nieszczęśliwej Arabki, wydawanej wbrew jej woli za mąż, a tle będzie się roiło od bogatych opisów arabskich potraw i zapachów. Sięgałam po Arabską pieśń Leili Abouleli – której szata graficzna nie odbiega od tych opisanych przeze mnie standardów – właśnie z takimi obawami. Na szczęście Leila Aboulela, autorka poruszającej * Tłumaczki, potrafi odmalować życie w jednej z kultur arabskich w zdecydowanie szerszej perspektywie, nie ograniczając się tylko do barwnego folkloru. Wprawdzie postawiona w jednym rzędzie z niesamowicie skoncentrowaną i przeszywającą * Tłumaczką Arabska pieśń wydaje się jedynie dobrze napisaną historią, ale także w niej można usłyszeć wyjątkowy głos Abouleli.
Abuzajdowie są bogatą sudańską rodziną, której patriarcha Mahmud pielęgnuje także stosunki z sąsiednim Egiptem.Sprowadza sobie także wyemancypowaną Egipcjankę jako drugą żonę, co prowadzi do konfliktu między nią a pierwszą żoną, prostą Sudanką. Innym wątkiem jest związek dwojga młodych, Nura i Sorai, którym na drodze do szczęścia staje tragiczny wypadek. Wszystko dzieje się w latach pięćdziesiątych XX-go wieku, kiedy to Sudan dążył do wyzwolenia się spod wpływów Egiptu. Aboulela ciekawie opisuje te wydarzenia, unaoczniając zarówno różnice, jak i więzy pomiędzy obydwoma krajami.
Narracja prowadzona jest z punktu widzenia kilku osób: Mahmuda, Sorai, Nura, Egipcjanki Nabilah, nauczyciela Badra. Oglądamy te same wydarzenia oczami różnych bohaterów, co sprawia, że z każdym rozdziałem mamy ochotę na więcej. Konflikt między obiema żonami, Nabilah i Wahibą, to starcie między dwoma skrajnymi środowiskami, kulturami i krajami; pomiędzy nimi znajduje się Mahmud, który czuje się zarówno Sudańczykiem, jak i Egipcjaninem. Ciągłe falowanie pomiędzy tymi dwoma punktami daje przewagę raz jednej, raz drugiej kulturze, innym razem łącząc je w bogatą całość. Tak jak w tej rywalizacji nie dochodzi do ostatecznego rozwiązania, tak i bohaterowie Arabskiej pieśni są równorzędnymi postaciami, z których każda ma swoje racje. Wahiba w oczach Nabilah, ale też własnego męża Mahmuda, jest prostaczką hołdującą barbarzyńskim zwyczajom, jak obrzezanie dziewczynek. Dla innym członków rodziny jest jednak filarem rodu, osobą, wokół której koncentruje się życie domowników. Arabska pieśń jest osnuta na
konfliktach i intrygach, ale Aboulela nie pozwala nikomu wygrać.
Największą siłą Abouleli jest zdolność ukazywania duszy człowieka wierzącego; w Tłumaczce była to sudańska wdowa Sammar, tutaj jest to ubogi nauczyciel Badr. To właśnie w tych momentach, kiedy Badr zastanawia się nad swym losem w kontekście planów Allaha, a nie w opisach sposobu życia sudańskich muzułmanów, kryje się klucz do tej kultury, w którą zachodniemu czytelnikowi tak trudno jest się wczuć. Wgląd w duszę doświadczanego nieszczęściami, ale mimo to silnego ufnością i wiarą Badra, tworzy emocjonalny dostęp do tego obcego nam świata. Podobny status ma u Abouleli literatura – jest to siła, która pomaga bohaterom wyrwać się nie tylko z okowów tradycji, ale nawet ze sparaliżowanego ciała. Fragmenty, w których Aboulela ukazuje tę siłę, będą na pewno przyjemnością dla tych, którzy kochają literaturę. Właśnie dzięki skupieniu się na niematerialnych aspektach rzeczywistości – wierze, literaturze, poezji – Arabska pieśń jest czymś więcej niż tylko egzotyczną sagą pełną konfliktów i intryg.