Trwa ładowanie...
recenzja
23-12-2010 11:43

Zachłannie

ZachłannieŹródło: Inne
danuyt7
danuyt7

Zachłannie – właśnie tak czyta się drugi tom bestsellerowej sagi Gutowskiej-Adamczyk. Wspaniała historia, sięgająca przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku, odsyłająca nas do wczesnych dziejów rodziny Zajezierskich i znajdująca swoją kontynuację w losach bohaterów współczesnych, znów udała się autorce niemal wyśmienicie.O uroku tej książki stanowi bodaj wszystko: płynna narracja, wdzięcznie prowadząca nas przez kolejne rozdziały i nakazująca z utęsknieniem czekać na tom trzeci, wspaniale zarysowane portrety kobiece, kolaż uczuć, emocji i pragnień, towarzyszących im na przestrzeni lat, mniej lub bardziej spełnione miłości, romanse i tragedie, stające się ich udziałem, w końcu wspaniałe opisy, pełne szczegółów i wiernie oddające obraz epoki. Poznajemy tu życie polskich emigrantów, półświatek warszawskich złodziejaszków, wielkie sceny przedwojennych kabaretów czy specyfikę polskiej wsi, która po pierwszej wojnie nigdy już nie miała powrócić do czasów swojej największej świetności. A wszystko to oddane
z pasją i niezaprzeczalnym czarem.

Autorce pochwała należy się przede wszystkim za ten pamiętnikarski styl, dzięki któremu wdzięku nabierają mało intrygujące z pozoru opisy, jak choćby te, dotyczące toalety bohaterek, obowiązków wiejskiej służby czy przygotowywania przetworów na zimę. Lista dań, serwowana na stołach rodziny Zajezierskich w czasach dobrobytu i ogólnej szczęsliwości, obejmująca dania kuchni francuskiej, rozmaite potrawy z kaczek, kuropatw czy sarniny, nie tylko dopełnia obrazu pewnej klasy społecznej, ale i stanowi niezwykle mocny kontrast dla wojennej biedy. Dalej przeczytamy bowiem o czasach, kiedy za rarytas uchodziły choćby postne kluski z ziemniaków, zacierka na chudym mleku czy zupa z pokrzywy, a fałszerstwa żywności z dodawaniem piasku do chleba, faszerowania masła gipsem czy wzbogacania mąki wiórami drewna były na porządku dziennym.* Będą w końcu owe opisy nie tylko odpowiednim do powieści dodatkiem, ale i swoistym znakiem przestankowym, regulującym akcję i dozującym napięcie, którego – za sprawą tak barwnych bohaterów
– i tym razem w książce nie zabrakło.
*

Jeśli już o bohaterach mowa, Gutowska-Adamczyk – podobnie jak i w książce poprzedniej – skupia się niemal wyłącznie na postaciach kobiecych. Mężczyźni, o ile w ogóle w toku akcji się pojawiają, pełnią wobec niej rolę co najwyżej służebną – są mężami, ojcami, kochankami. To kobiety jednak stoją w centrum opowieści, która sama zresztą z mocno kobiecej perspektywy została napisana. I nie czyni to bynajmniej żadnego względem autorki zarzutu – opisywanie doświadczeń wykorzystanej i porzuconej Marianny, uciekającej z kraju przed niesławą, aktorskich dążeń Giny czy nieprzyzwoitego jak na tamte czasy romansu Adrianny, naprzemiennie rozczula i wzburza, a przy tym uwodzi swoją autentycznością. Mocno kobieca to więc książka, co z równym powodzeniem może być interpretowane zarówno jako zaleta, jak i jej wada. Jeśli przyjmiemy jednak, że cała saga z myślą o czytelniczkach, nie zaś czytelnikach została pomyślana, zarzut traci na aktualności, ustępując miejsca zarzutowi chyba ważniejszemu.

Otóż tym, czego przegapić nie sposób, jest zbyt duża dysproporcja pomiędzy kolejnymi partiami książki. Wspaniale zarysowany wątek ciężarnej Marianny, nieszczęśliwie zakochanej w bogatym paniczu i uciekającej przed ludzkim gadaniem do Ameryki, dość skąpo został poprowadzony. Na samym już przekonaniu, że „w tej Ameryce codziennie stać człowieka na ciastka, mięso je się trzy razy dziennie, pracuje osiem godzin i przynajmniej raz w tygodniu chodzi do teatru”, zbudować można było niejedną, przejmującą opowieść, dosadnie z tą tezą kontrastującą. Także świetnie zainicjowana historia Cieślaków, początkowo parających się drobnymi kradzieżami, a w końcu funkcjonujących w branży jako prężne, rodzinne przedsiębiorstwo, zbyt szybko została sfinalizowana. Znakomitą część książki wypełniają za to dzieje z życia Grażyny Toroszyn, zwanej także Giną Weylen, która już w wieku lat jedenastu wymyśliła swój pseudonim artystyczny i zamarzyła, aby zostać gwiazdą estrady.

danuyt7

Gina to zresztą postać nieprzeciętna – już na wstępie daje się poznać jako dziecko głośne, gadatliwe i przekorne, które wprowadza niemało zamieszania tak do samej rodziny, jak i szkoły klasztornej, w jakiej spędza swe młodzieńcze lata. Niemal od zawsze marzy też o karierze aktorki, choć marzenie to długo przyjdzie jej taić przed bliskimi. Mowa bowiem o czasach, kiedy samo słowo „artystka” gorszyło tak bardzo, że kobiety z dobrego otoczenia nie ośmielały się wypowiadać go na głos, uważając je za synonim kobiety rozwiązłej i – tym samym – upadłej. Gina jednak za nic ma konwenanse, szybko zaprzyjaźnia się z uroczą Milą, która na początek znajomości zdradza jej, że zwariuje podobnie jak matka, a w której ojcu wkrótce się zakochuje. I aż trudno uwierzyć, że to zaledwie niewielki wyrywek z życia tej bezkonkurencyjnej aktorki.

Fascynujący jest w końcu opis dawnych obyczajów, przestrzegania etykiety, wychowywania dzieci, traktowania służby. Prezentowane przez autorkę wydarzenia sięgają lat intensywnego rozwoju techniki i wielkich postępów cywilizacyjnych, w tym także obyczajowych. Przeczytamy tu o oporach przed kąpielą, uważaną za czynność rozleniwiającą i moralnie naganną, o wannie, postrzeganej jako miejsce, w którym „rodzą się złe myśli, które należy wszelkimi sposobami zwalczać”, pierwszych samochodach, dumnie wjeżdżających na ulice Warszawy, o matkach, oceniających przydatność matrymonialną potencjalnych kandydatów na zięciów, a nawet o kształceniu młodych dam, z takimi przedmiotami jak haft, kaligrafia czy wiązanie wstążek na czele.

Niestety, niewiele dowiemy się o losach bohaterów nam współczesnych – młodziutkiej Idze i jej ojcu, których w tomie pierwszym tak bardzo zaintrygował fakt odnalezienia nieopodal ich cukierni rodzinnego pierścienia, zagubionego przed pięćdziesięcioma laty. Nietrudno jednak wyobrazić sobie, do jakich rozmiarów rozrosłaby się książka, gdyby wszystkie te wątki miała w pełni rozwinąć. Na chwilę obecną Cukiernia pod Amorem nadal jest kąskiem nad wyraz smakowitym, opowiadającym przejmujące losy wielopokoleniowej rodziny i czyniącym swoim głównym atutem niesamowity klimat, towarzyszący nam od pierwszej do ostatniej strony. Przy okazji lepszym zresztą od części poprzedniej, która więcej stawiała pytań, niż udzielała odpowiedzi.

danuyt7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
danuyt7

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj