Mam niesamowity problem w pisaniu o tej książce. Po raz kolejny brakuje mi bowiem umiejętności, by w sposób pozbawiony banałów opisać uczucia kłębiące się po lekturze. Banałem nie będzie na pewno stwierdzenie, że jest to jedna z tych książek, których ładunek emocjonalny i przesłanie znacznie przerasta i wykracza poza objętość. Sto czterdzieści osiem stron – ta liczba może wydawać się niewielka, ale gdy weźmie się pod uwagę sposób powstawania książki, nie pozostaje nic innego, jak pochylić przed autorem głowę z ogromnym szacunkiem i podziwem. Nie można sobie chyba wyobrazić większej kary dla kogoś, kto kocha życie i czerpie z niego pełnymi garściami, niż pozbawienie go tego życia. I to w tak perfidny sposób, by uczynić go jedynie bezwolnym obserwatorem, zamkniętym w więzieniu własnego sparaliżowanego ciała. Nieruchomego, z wyjątkiem jednej powieki – motyla, z pomocą którego może wysłać do otoczenia sygnały ze sztywnego skafandra swojego ciała. Tak powstała ta historia. Z jednej strony jako świadectwo
niezłomnej siły ducha, z drugiej – jako apel do reszty świata – by żyć, póki nie będzie za późno.
To historia o odwadze, determinacji, woli walki i próbie pogodzenia się z losem. I o jednym wielkim rachunku zysków i strat, czyli o tym, czego się nie zrobiło – z braku chęci, czasu, lenistwa. To także kolaż przeszłości – obrazów, smaków, zapachów – czyli wszystkiego, czego zostało się pozbawionym. Choć trudno w to uwierzyć, mimo całego dramatyzmu sytuacji autora, nie jest to książka epatująca cierpieniem, mimo że Jean Dominique Bauby doświadczył go w wielkim natężeniu. Jest w niej coś w rodzaju pozytywnej refleksji, jest nawet humor, jest bunt i oczywiście smutek, ale to przede wszystkim historia o pięknie życia, które zdajemy się dostrzegać dopiero wtedy, gdy jest już za późno. Morał jest jeden – nie wolno nie zauważać codziennych cudów, trzeba żyć tak, jakby każdy kolejny dzień miał być tym ostatnim, smakować życie wszystkim zmysłami i umieć się cieszyć z tego, co się ma. Polecam przede wszystkim tym, którzy mają czelność powiedzieć, że są znużeni swoim życiem. Chapeau bas dla autora i jego
dzieła.