Rafał Kosik
Skończyłem nieco kursów z różnych dziedzin, ale większości rzeczy które umiem nauczyłem się sam. Nie uczęszczałem nigdy na kurs literacki. Studia na Wydziale Architektury przerwałem po trzech latach, by otworzyć z żoną Kasią własną firmę - agencję reklamową.
Jestem dyrektorem kreatywnym, czyli osobą która jest odpowiedzialna za stworzenie pomysłu na reklamę i nadzorowanie procesu jej powstawania. Dziś, mimo że firma się rozwinęła, nadal zajmuję się grafiką komputerową. Od tego zaczynałem i po ośmiu latach ciągle mnie to bawi. Okazjonalnie rysuję dowcipy rysunkowe.
Piszę głównie science fiction, ale zbaczam często w stronę horroru, a nawet thrillera z elementami kryminału. Bywa, że gatunki te mieszają się u mnie w sposób uniemożliwiający jednoznaczne zaklasyfikowanie tekstu. Pisząc, staram się nie tworzyć sztywnego schematu, według którego ma powstawać historia. Ma się ona toczyć sama, a moim zadaniem jest ją na bieżąco opisywać.
W większości przypadków nie znam z góry zakończenia i zbliżając się do niego sam nie mogę się doczekać, jakież to ono będzie. Nie znam też długości opowiadania. Moja pierwsza powieść Mars, pierwotnie miała być opowiadaniem na trzy strony maszynopisu.
Nie mam ambicji, by zostać rzemieślnikiem, który tworzy opowiadanie czy powieść z modułów, podręcznikowo ustawiając momenty kulminacyjne i zwroty akcji. Najważniejsze dla mnie jest to, że pisanie sprawia mi przyjemność, że są ludzie, którzy chcą to czytać i że im się podoba. Jestem uparty i cierpliwy, a cechy te, choć mnie wiele kosztują, okazują się być bardzo przydatne przy pisaniu. W końcu książka to niemal rok samotnej i systematycznej pracy.
Ostatnio, próbując zainteresować syna czytaniem, stwierdziłem że powstaje mało, osadzonych w polskich realiach, dobrych powieści dla dzieci. Stąd wziął się pomysł napisania Felixa, Neta i Niki, książki którą, mam nadzieję, dzieci naprawdę polubią. Pierwszemu, najważniejszemu czytelnikowi, czyli synowi, książka bardzo się spodobała.
Podziel się opinią
Komentarze