Trwa ładowanie...

Życie w cieniu Auschwitz-Birkenau. Tak się mieszka w Oświęcimiu

"Wyobraź sobie miasto z pięknymi bulwarami, ukwieconymi skwerami i uśmiechniętymi ludźmi na spacerach. Co sobie myślisz, gdy mówię ci, że to Oświęcim?" - zapytał Marcin Kącki, autor reportażu o Oświęcimiu i jego mieszkańcach podczas spotkania z czytelnikami.

Życie w cieniu Auschwitz-Birkenau. Tak się mieszka w OświęcimiuŹródło: YouTube.com
d3q1u8r
d3q1u8r

Gdy jakiś czas temu rozmawiałyśmy z koleżanką o naszych ostatnich lekturach, zapytała mnie, czy mam zamiar sięgnąć po nową książkę o Oświęcimiu Marcina Kąckiego. Odpowiedziałam bez namysłu "chyba nie chcę na razie czytać kolejnej książki o Holokauście". Moja rozmówczyni szybko wyprowadziła mnie z błędu mówiąc, że Kącki w tej książce próbuje przełamać schemat myślenia o tym mieście wyłącznie w kontekście obozu. Dokładnie taki schemat, jakim posłużyłam się szufladkując z automatu jego reportaż po usłyszeniu słowa "Oświęcim".

Temat wydał mi się na tyle intrygujący, że obejrzałam spotkanie online z autorem zorganizowane przez Muzeum Sopotu i prowadzone przez Dagny Kurdwanowską.

Zobacz także: Wstrząsające słowa Mariana Turskiego. "Nie bądź obojętny"

Dlaczego Oświęcim?

- "Oświęcim. Czarna zima", to kolejna po "Białymstoku" i "Poznaniu" książka, w której autor jedzie do jakiegoś miasta, by odkrywać jego tajemnice i nierzadko mroczne strony. Odkrywa w nich wiele demonów i teraz porozmawiamy o tych demonach, które znalazłeś w Oświęcimiu – zaczęła Kurdwanowska, po czym zapytała, skąd zrodził się pomysł na tę książkę.

d3q1u8r

- W 2015 r. zdałem sobie sprawę z tego, że nawet jeśli ma się jakiś kapitał kulturowy, to jesteśmy skazani na pewne kody symboliczne. Oświęcim jest tego przykładem. Wyklucza się pewne aspekty tego miejsca, bo skojarzenie Oświęcimia z miejscem zagłady, jest bardzo silne. Uświadomiłem sobie, że nic nie wiem o tym miejscu. Ale nie tylko ja, moi znajomi też nic nie wiedzieli.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Autor przyznał, że książka wzięła się z poczucia wstydu, że nie wie nic o Oświęcimiu, który ma 800-letnią historię. Z czasem wstyd zmienił się w zaciekawienie i zdziwienie: - Żeby pisać na wstydzie, trzeba się do tego wstydu przyznać. Uważam że wszystko, nawet to co przykre, może być wzbogacające.

Życie w cieniu Auschwitz-Birkenau

Kącki zadał pytanie Kurdwanowskiej, co by pomyślała, widząc miasto z pięknymi bulwarami, uśmiechniętymi ludźmi z rodzinami na spacerach, i ukwieconymi skwerami. A później, co by pomyślała, gdyby dowiedziała się, że to Oświęcim. Pierwsze skojarzenie prowadzącej dotyczyło przyjemnego miejsca do życia i relaksu. Ale gdy dowiedziała się, że chodzi o Oświęcim, zadała sobie pytanie, czy w ogóle może myśleć o tym mieście w kategorii przyjemności i rozrywki.

d3q1u8r

- Zaczynasz kontrolować swoje poczucie przyzwoitości. Czy to, o czym myślisz, jest przyzwoite w tym miejscu. A jeśli tak myślisz, to to miejsce jest spętane pewnym kodem. Wiedza zafałszowuje rzeczywistość – skomentował jej reakcję Kącki, po czym dodał: - Ale ludzie, którzy mieszkają w Oświęcimiu, którzy chcą tam budować swoje życie, nie są winni temu, że tam był obóz. A jednak żyją w jego cieniu. Ty im odmawiasz prawa do relaksu.

Kurdwanowska uznała, że nie odmawia im takiego prawa, ale automatycznie nasuwa jej się system skojarzeń: - Pojawia się lęk i niepokój, że to jest specjalne miejsce, że nakłada na tych ludzi, którzy tam mieszkają, pewien rodzaj odpowiedzialności. Trudno udawać, że tego obozu tam nie ma. Jest to element rzeczywistości.

d3q1u8r

Kącki odpowiedział na to: - Jeśli pewna grupa społeczna zostaje zamknięta w pewnym kodzie kulturowym, to warto sobie zadać pytanie, jakie emocje to w niej budzi. Ja zauważyłem frustrację i gniew.

Problemy z pamięcią

W książce "Białystok. Biała siła, czarna pamięć" Kącki przyglądał się miejscu, które pomimo wielokulturowej historii, dziś pretenduje do miana najbardziej rasistowskiego i antysemickiego miasta w Polsce.

- W "Białymstoku" pytałem o to, co się dzieje, jeśli przestajemy pamiętać – powiedział Kącki. – W "Oświęcimiu" pytam, co się dzieje, jeśli ta pamięć jest tak bardzo zmaterializowana. Jak znaleźć balans w tym miejscu, między kultem potrzeby pamiętania o okrucieństwie a potrzebą życia.

Autor książki zauważył, że nadmierne kultywowanie pamięci może być równie niebezpieczne, co jej brak: - Możemy sobie wyobrazić, że pamięć zamienia się w fanatyzm, w nadgorliwość, w potrzebę zemsty. II wojna światowa miała swoje korzenie w I wojnie światowej. Więc pamięć może być też szkodliwa. Ale wydaje mi się, że najlepszą drogą jest edukacja. Zapoznawanie człowieka z faktografią i z ostrzeżeniami.

d3q1u8r

Podstawowe pytanie, jakie Kącki sobie zadawał, jadąc do Oświęcimia, brzmiało "Czy w takim miejscu w ogóle da się mieszkać". - Byłoby prościej, gdyby tam nikt nie mieszkał, gdyby był cmentarz, budowla – powiedział.

A jednak życie w Oświęcimiu się toczy: - Dzisiaj obóz jest otoczony domkami jednorodzinnymi, w których są ogródki z grillem. Wydaje się, że to jest dość demoniczne. Ale jak budować te domy? Czy nie stawiać ich tam w ogóle? W jakim promieniu ma być pusto?

Kącki zauważył, że początkowo szukał w mieście śladów ironii. Znajdował ją w reklamach na kioskach i sklepach: "Najtańsza chemia z niemiec", "Gaz LPG do sprzedania". - Ale co zamiast tego napisać? – zapytał autor. - Ci ludzie piszą to, bo czują, że żyją w normalnym miejscu. Albo próbują czuć.

d3q1u8r

Kurdwanowska zadała pytanie, czy mieszkanie w takim miejscu, jak Oświęcim, uodparnia ludzi na nacjonalizm i nietolerancję. Kącki przyznał, że początkowo miał taką nadzieję: - Myślałem, że może jadę do miejsca, które jest tak blisko piekła, że wie, jak go unikać. No ale okazało się, że nie. Oświęcim jest typowym polskim miastem, w którym nie brakuje takich zjawisk jak antysemityzm czy rasizm. Ale w mieście nie brakuje aktywistów, którzy próbują z tym walczyć.

Mroczne odkrycie

- Dowiedziałeś się, że część domów była ocieplana prochami ofiar obozu. A ty rozbierałeś jeden z nich. Jakie to jest doświadczenie? – zapytała prowadząca spotkanie.

- Z jednej strony to jest taki prymitywny dreszczyk emocji, jakbyś był 12-latkiem i wywoływał duchy – odpowiedział Kącki, po czym zauważył, że ma problem z jednoznaczną odpowiedzią: - Myślę, że to jeszcze do mnie nie dotarło. Dopiero teraz do mnie pomału wraca, że skala przemysłu zagłady była jeszcze większa niż myślałem. Mi się wydawało wcześniej, że po lekturze wielu książek i rozmowach z ekspertami, ja mniej więcej potrafię ustawić granicę okrucieństwa, do jakiej może zbliżyć się człowiek wyrządzając krzywdę drugiemu człowiekowi. Teraz myślę, że ta granica jest jeszcze dalej. Że jeszcze chyba nie powiedzieliśmy ostatniego słowa.

Na zakończenie Kącki zdradził, czym zajmuje się w tej chwili: - Na ukończeniu jest Warszawa, z którą się zmagam, ale są też inne pomysły. Będzie dramaturgia, scenariusze, wiele różnych przygód.

Pozostaje sięgnąć po "Oświęcim" i czekać na "Warszawę".

d3q1u8r
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3q1u8r