Trwa ładowanie...

Skazaniec 666 – recenzja komiksu wydawnictwa Mandioca

Kto by pomyślał, że jeden z najciekawszych wydanych w tym roku komiksów grozy będzie pochodził z Brazylii. Jeśli kochacie horror, "Skazaniec 666" to lektura obowiązkowa. Dlaczego? Już tłumaczę.

Skazaniec 666 – recenzja komiksu wydawnictwa MandiocaŹródło: Materiały prasowe
d3nty7d
d3nty7d

Żyjemy we wspaniałych czasach. Polski rynek komiksowy kwitnie jak nigdy. I choć wielu wciąż powtarza, że w końcu ta bańka pęknie, to wygląda na to, że nadal jest w niej miejsce dla kolejnych graczy. Przykładem jest wydawnictwo Mandioca.

Malutka oficyna specjalizuje się w komiksie iberoamerykańskim. To dzięki niej poznaliśmy m.in. szalonych ultrasów z Argentyny ("Barras"), a teraz możemy obcować z największą ikoną brazylijskiej popkultury.

Bohaterem "Skazańca 666" jest Józef Mogiła (por. Ze do Caixao, ang. Coffin Joe) – upiorny grabarz i morderca, wyznawca Nietzschego i heretyk opętany wizją spłodzenia idealnego potomka (!), który nie cofnie się absolutnie przed niczym w osiągnięciu celu.

Postać stworzył na początku lat 60. José Mojica Marins, brazylijski filmowiec i wieloletni fan horrorów, wychowany na potworach Universala. Grany przez samego Marinsa Coffin Joe zadebiutował na ekranie w 1964 r. w "At Midnight I'll Take Your Soul", będącym pierwszym w historii brazylijskim filmem grozy.

d3nty7d

Film zapoczątkował trylogię, w skład której weszły "This Night I'll Possess Your Corpse" (1967) i "Embodiment of Evil" (2008). Diaboliczny bohater zawładnął masową wyobraźnią Brazylijczyków do tego stopnia, że jego popularność można spokojnie porównać do uwielbienia, jakim darzony jest w USA Freddy Krueger.

Coffin Joe trafił na koszulki, dostał swój program TV, pojawił się w kolejnych filmach, teledyskach i piosenkach. A także w komiksach.

"Skazaniec 666" to pełnoprawna część świata wykreowanego przez José Mojicę Marinsa. Akcja rozgrywa się między drugą a trzecią częścią trylogii. Józef Mogiła (biję pokłony tłumaczowi) zostaje schwytany i trafia do więzienia, gdzie odsiaduje wyrok za swą upiorną działalność. Ale nawet to nie jest wstanie powstrzymać jego morderczych zapędów. Choć za karatami on sam też nie może czuć się bezpiecznie.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Historia wydaje się więc prosta, acz czyta się to z zapartym tchem i trzeba przyznać, że z rosnącym zaciekawieniem. Mimo że Samuel Casal i Adriana Brunstein zdradzają kilka szczegółów z przeszłości Mogiły, to do samego końca bohatera spowija nimb tajemnicy. Kim jest facet w cylindrze i pelerynie? Upiorem? Mitomanem? Szaleńcem? A może każdym po trochu?

d3nty7d

Fani horrorów pewnie zadają sobie teraz elementarne w gruncie rzeczy pytanie: czy "Skazaniec 666" sprawdza się jako opowieść grozy? W 100 proc. Makabra, gore, męczarnie, kwasowe jazdy z najgorszego koszmaru. Upiorny klimat podkręcają oczywiście wspaniałe, ekspresjonistyczne rysunki Samuela Casala. Geometryczne, sterylne, oparte na silnych kontrastach i utrzymane w poetyce delirycznej fantasmagorii.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Styl Casala może niektórym kojarzyć się z estetyką punkowych zinów. Ale edycja "Skazańca 666" nie ma nic wspólnego z powielaczem czy ksero. Twarda oprawa, pierwszorzędny skład i wyjątkowo gruby papier. Do tego kaloryczny wstęp, posłowie José Mojici Marinsa i kilka grafik innych artystów oddających hołd grabarzowi. Świetna robota.

d3nty7d
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3nty7d