Trwa ładowanie...

Nazwisko teścia otwierało przed Ariadną Gierek niejedne drzwi. Ale było też wielkim ciężarem

Plotkowano, że Ariadna Gierek kąpie się w kryształowej wannie, do fryzjera lata do Paryża, dom wyłożyła marmu­rem i srebrem, a w drzwiach ma złote klamki. No i adoptował ją Breżniew.

Ariadna Gierek była synową Edwarda Gierka. Małżeństwo z jego synem okazało się porażkąAriadna Gierek była synową Edwarda Gierka. Małżeństwo z jego synem okazało się porażkąŹródło: East News
d4n97w3
d4n97w3

O Ariadnie Gierek opowiadano niestworzone historie, ale żadna nie była tak niezwykła jak prawda o kobiecie, dzięki której polska okulistyka dogoniła świat.

Teściowie okazali się mili

- Pochodziłam z bardzo biednej rodziny - mówiła. Zapewne dla­tego jej ojciec, gdy rozważała studiowanie malarstwa, stwierdził: - Może 200 lat po śmierci twoje obrazy będą coś warte, teraz na pewno nie. I kazał sprawdzić li­stę deficytowych specjalizacji me­dycznych. Na pierwszym miejscu była anestezjologia, na drugim - okulistyka. Wybrała tę drugą. Po latach nigdy nie wspomina­ła studenckich zabaw, bo ich nie zaznała. Dla niej studia oznaczały ciężką pracę.

Rano wkuwanie, za dnia zajęcia, nocą znów siadała nad książkami. Harowała do upadłego, by nie analizować pojawia­jącego się pod powiekami obrazu sekcji zwłok własnej matki, która zmarła na skutek pobicia przez bandę wyrostków. Ariadna z ojcem przyjechali po ciało, ona pierwsza weszła do prosektorium. Lekarz, dowiedziawszy się, że studiuje na pierwszym roku medycyny, zapro­ponował jej udział w sekcji, a ona, sparaliżowana jakąś przedziwnie pojętą grzecznością, została.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Koniec rządów Edwarda Gierka. Wrogowie rozpętali przeciwko niemu brutalną nagonkę

Nim ukończyła studia, miała już za sobą nieszczęśliwe małżeństwo z o osiem lat starszym wykładowcą akademii medycznej Jeremim Czeplickim. Trwało cztery miesiące, mąż na zmianę pieklił się, że krzywo odkłada ścierkę i oczekiwał czułości. Szybko okazało się, że jej nie kocha, a ożenił się z nią, by leczyć złamane serce.

d4n97w3

Była już po rozwodzie, gdy w 1962 r. spotkała na przystanku kolegę z liceum, Adama. Jak zwy­kle przyciągała uwagę - trochę dzię­ki gustownej sukience, a trochę z powodu wielkiego gara kaszy, którą miała nakarmić psa pilnują­cego działki jej ojca. Pojechali na tę działkę razem. Adam stał się częstym gościem w jej domu, tak jak dwóch innych adoratorów, on jednak oświadczył się pierwszy.

Wątpliwości Ariadny rozwiała babcia: - Dał ci zegarek, kocha cię. Poza tym miłość przychodzi z cza­sem.

Dopiero przed pierwszą wi­zytą u rodziców narzeczonego dowiedziała się, kim jest jego ojciec, Edward Gierek, sekretarz PZPR w Katowicach. Bała się tego spo­tkania, ale przyszli teściowie oka­zali się ujmujący, ciepli, Stanisława na jej cześć upiekła ciasto.

Ślub był skromny, niedługo po nim urodziła się córka i Ariadna wpadła w kierat: dziecko, praca, dziecko, praca. Pobudka o piątej, trze­ba zająć się małą, na siódmą dojazd do chorzowskiej, potem bytomskiej kliniki, wieczorami nauka do dok­toratu. Na to, by pracowała na miejscu, w Katowicach, nie zga­dzał się Adam - w szpitalu był zatrudniony jej pierwszy mąż. Ona miała już nazwisko drugiego, a na jego dźwięk drzwi otwierały się czasem bez pukania.

d4n97w3

Jak wspomi­na Ariadna, ordynator okulistyki w katowickim szpitalu chciał, by została jego zastępcą i zapropono­wał jej układ: przyjmie ją, a Czeplickiemu nie przedłuży umowy. - Kiedyś i tak zostanie pani szefo­wą mojej kliniki, już teraz powin­na pani tutaj pracować - oznaj­mił. W zamian chciał, by załatwi­ła mu u teścia krzyż komandorski, przepustkę do wyższej emerytury.

Lekarskie patenty za buty

Mówiono o niej, że wyszła za mąż dla kariery, ale nawet gdyby tak było, to jej ambicje zmieniały świat na lepsze. Owszem, szyła stroje u krawcowej wedle własnych projektów, ale z jeszcze większą pasją opracowywała i patentowała nowe narzędzia chirurgiczne.

Pol-silver uruchomił dla niej produkcję specjalnych żyletek do cięcia rogówki. Kroje sukni przywoziła z Paryża, najnowsze osiągnięcia medyczne z Moskwy, z kliniki światowej sławy prof. Fiodorowa. Marzył on o zagranicznym wyjeździe, Gierkowa więc, by zdra­dził jej swe patenty, załatwiła wi­zytę w Polsce, oprowadziła po Peweksach, podarowała kilka garniturów i dorzuciła buty z Chełmka.

d4n97w3

- Wiedziała, że życie to coś więcej niż blichtr. Osiągnąć sławę w oku­listyce to był jej cel - mówił Jerzy Gierek, młodszy brat Adama. - Ale nie słyszałem, żeby Ariadna kiedykolwiek prosiła mojego ojca o protekcję. Nie musiała tego ro­bić. Nazywała się Gierek.

Przynależność rodzinna szybko jednak stała się przeszkodą. Mał­żeństwo z Adamem nie należało do szczęśliwych - zaczęło się od trzyletniego wyjazdu męża na dok­torat do Moskwy, nie pisał, nie dzwonił, w domu pojawiał się raz na trzy miesiące. Ariadna zwierzała się przyjaciółce, że szorstki, że nie przytuli, że żałuje czułych słów. Podziwu szukała więc gdzie indziej.

W szpitalu wszyscy wiedzieli, że szefowa uwielbia komplementy. Inna sprawa, że na nie zasługiwa­ła - świetna okulistka, dobra me­nadżer, wytworna kobieta. No, może nieco despotyczna. Gdy pod koniec lat 70. zabiegała o założe­nie własnej kliniki okulistycznej w centrum Katowic, jej nazwisko nie otwierało już żadnych drzwi, a Adam spodziewał się właśnie dziecka z inną kobietą.

d4n97w3

Dowiedzia­ła się tego jednak nie od męża, a od... prezesa telewizji, Macieja Szczepańskiego. Ona nie pozosta­wała Adamowi dłużna. Cały szpi­tal huczał od plotek o jej romansie z mężem rywalki, innej świetnej okulistki, zwłaszcza po tym, jak zazdrosny kochanek strzelił do niej z pistoletu, a kula drasnęła rękę. Na szczęście nie wpłynęło to na jej chirurgiczną sprawność, prze­prowadzała tysiące operacji, a wdzięczni pacjenci z całego kra­ju słali kwiaty, czekoladki, alkohol. Głównie alkohol.

Uratował ją trzeci mąż

Mimo problemów dopięła swe­go. W 1990 r. z pompą otworzyła nowy szpital okulistyczny na Ce­glanej, wyleczono tam tysiące pa­cjentów, ona sama osobiście operowała jaskrę Czesława Miłosza. Szefowała klinice do 2007 r., gdy reporterzy TVN postanowili uważniej przyjrzeć się finansom kliniki oraz jej zawodowym oby­czajom. Gdy zapytali ją o opero­wanie "na gazie" i łapówki od firm farmaceutycznych, wyprowadzona z równowagi Ariadna Gierek za­częła szukać czegoś w torebce i nagle wyciągnęła z niej białe ko­ronkowe figi. Następnego dnia cała Polska wiedziała, że miała we krwi 0,87 promila alkoholu.

d4n97w3

Kariera Gierkowej legła w gru­zach. Procesy ciągnęły się latami, wykończona psychicznie lekarka trafiła nawet do zakładu psychia­trycznego. Udało jej się przetrwać dzięki trzeciemu mężowi, swej dawnej miłości z liceum (i koledze z ławki Adama Gierka), Tadeuszo­wi Łapińskiemu, który na począt­ku lat 80. przyszedł do niej z ró­żami, podziękować za operację żony. Uczucie szybko odżyło, Tadeusz załatwił rozwód.

Mąż pomógł jej uporać się z nałogiem. W 2011 r. do pu­blicznego życia przywróciło ją wydanie jej biografii "Czerwona księżniczka" autorstwa Dariusza Kortki i Ju­dyty Watoły. To gorzka lektura. - Dlaczego tylko ja zostałam napiętnowana? - pytała okulistka, mając na myśli problemy z alkoholem. - Dlaczego Religa (który miał podobne kłopoty - red.) wciąż ma pomnik, a ja zostałam strąco­na? Czy dlatego, że jestem kobie­tą? A może znów chodzi o moje nazwisko? - zastanawiała się Ariadna Gierek.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Wednesday", czyli najpopularniejszym serialu Netfliksa ostatnich tygodni, najlepszych (i najgorszych) filmach świątecznych oraz przeżywamy finał 2. sezonu "Białego Lotosu". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d4n97w3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4n97w3