Trwa ładowanie...

Okupacja oczami 23-latki. Aby nie zwariować, prowadziła pamiętnik. Kiedy skończył się zeszyt, pisała na papierze toaletowym

23-letnia Barbara Redwood znalazła się w nieodpowiednim miejscu i czasie. W 1942 r. mieszkająca w Hong Kongu Brytyjka dostała się do japońskiej niewoli. Przez blisko cztery lata skrzętnie opisywała życie w obozie jenieckim. Notowała m.in. na papierze toaletowym. Niezwykły pamiętnik zostanie wydany w jej setne urodziny.

Okupacja oczami 23-latki. Aby nie zwariować, prowadziła pamiętnik. Kiedy skończył się zeszyt, pisała na papierze toaletowymŹródło: Materiały prasowe
d48oo7r
d48oo7r

- Nie potrafię wyobrazić sobie, że wyjdziemy z tego cało. Ale chcę wierzyć, że czeka nas jakaś przyszłość – pisze 23-letnia Barbara Redwood. Jest 8 grudnia 1941 r. Kilka godzin wcześniej Japończycy zaatakowali Hong Kong.

To jeden z fragmentów książki, która ukaże się jeszcze przed końcem tego roku. "Tin Hats and Rice" to spisany w latach 1941-46 pamiętnik młodziutkiej Brytyjki, która po przegranej Aliantów w bitwie o Hong Kong trafiła do obozu jenieckiego. Tam wraz z matką i dwiema siostrami spędziła prawie cztery lata.

Zachodnie media jednogłośnie podkreślają bezprecedensowy wymiar publikacji. Wspomnienia 99-latniej dziś więźniarki to unikalna okazja poznania dotąd mało omawianego epizodu II wojny światowej. Jednak mało brakowało, a do publikacji nigdy by nie doszło.

ZOBACZ TEŻ: Hong-Kong - technologiczna dziura na finansowej mapie świata

Cisza przed burzą

Po raz pierwszy Barbara przyjechała do Hong Kongu z rodziną w 1927 r. Jej ojciec pracował przez dwa lata w marynarce wojennej jako mechanik. Do zamorskiej kolonii wrócili w 1938 r., kiedy Europa szykowała się do wojny. Konflikt dopadł ich w Hong Kongu kilka lat później i okazał się dla rodziny fatalny w skutkach.

d48oo7r

Od najmłodszych lat pasją Barbary Redwood (później Anslow) było pisanie pamiętników. Nie przestała ich prowadzić po przyjeździe do Hong Kongu. To dzięki jej zapiskom wiemy, jakie panowały nastroje krótko przed wybuchem bitwy o wyspę, która 25 grudnia 1941 r. zakończyła się wygraną Japończyków. Bitwie, o której Winston Churchill pisał, że z góry była skazana na katastrofę.

Randka w Hotelu Peninsula, tańce w klubie wojskowym, nowe buty, wizyta w kinie. Dzień przed atakiem Barbara grała z przyjaciółmi w tenisa. Nagle sielanka się kończy, a wpisy młodziutkiej stenografki przybierają ton pełen niepokoju i przerażenia.

Jednak najgorsze dopiero przed nią. Wraz z matką i siostrami zostaje ewakuowana do Australii. Kiedy statek zawija do portu w Manili, dostają informację, że 47-letni ojciec Barbary (na zdjęciu trzecia od góry), który wraz z innymi ochotnikami bronił wyspy, zmarł na atak serca. Podejmują fatalną w skutkach decyzję i wracają do Hong Kongu. Na miejscu wraz z innymi zostają przetransportowane do obozu jenieckiego w Stanley, miejscowości zlokalizowanej na południowym wybrzeżu.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Pisała, aby nie zwariować

Przez niemal cztery lata był to ich dom. To tam Barbara i jej bliscy dzielili czteropokojową kwaterę z 20 innymi osobami, stadem karaluchów i pluskiew.

d48oo7r

Barbara nie przestaje pisać. Swoje troski i spostrzeżenia notuje w pamiętniku, który chwilę przed aresztowaniem szmugluje jej ich chińska gosposia. Kiedy zeszyt się kończy, dziewczyna zaczyna prowadzić dziennik na cieniutkich skrawkach papieru toaletowego. Stara się stawiać jak najmniejsze litery, aby wykorzystać maksimum miejsca. Papier w obozie jest reglamentowany i na wagę złota.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Dla historyka zapiski Barbary Redwood są bezcenne. Jednak, jak sama dziś podkreśla, prowadziła dziennika przede wszystkim, aby nie zwariować. Najbardziej wstrząsające fragmenty zostały napisane przez jej matkę Mabel. Kobieta była świadkiem dantejskich scen w jednym ze szpitali polowych, gdzie japońscy żołnierze dopuszczali się zbiorowych gwałtów na pielęgniarkach. Wszystko przed gotowymi do strzału lufami karabinów.

d48oo7r

Barbara z zacięciem kronikarza opisuje codzienną rutynę życia w obozie. Apele, wspólne posiłki, godzinę policyjną. Dużo miejsca poświęca jedzeniu. Zapasy, które pozwolono zabrać im ze sobą, szybko się skurczyły.

- Kiedy skończyły się płatki i kostka rosołowa, musieliśmy zacząć jeść ryż – pisze 23-letnia Barbara.

Z punktu widzenia więźniów walczących o życie np. w syberyjskich łagrach powyższe zdanie brzmi jak bluźnierstwo. Jednak nie zapominajmy, że narratorem jest młodziutka dziewczyna z dobrze sytuowanej, uprzywilejowanej rodziny, dla której zaistniała sytuacja była aberracją.

d48oo7r

Z zapisków dowiadujemy się, że więźniarki ani na chwilę nie przestały być kobietami. Barbara opisuje, jak wraz z innymi ze skrawków szyły stroje kąpielowe i dbały o urodę.

- Pani G. pożyczyła nam żyletkę i wszystkie ogoliłyśmy się pod pachami – notuje w czerwcu 1942 r. – Cudowne uczucie.

W obozie działał w najlepsze czarny rynek. Handlowano przede wszystkim papierosami i żywnością. Odbywały się też szkolne zajęcia dla 200 dzieci. Mimo skrajnych warunków życie towarzyskie też tętniło w najlepsze. Romanse, śluby, zdarzały się nawet adopcje. W obozie Stanley znajdował się też Frank Anslow, jej sympatia z czasów pokoju, za którego po zakończaniu wojny wyszła za mąż. Byli małżeństwem przez 55 lat, aż do jego śmierci w 2003 r.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Śmierć zbiera żniwo

W ciągu niemal czterech lat w obozie Stanley zmarło 121 osób. Głównie przez choroby.

d48oo7r

- Długo nie trwało, nim pojawiły się choroby. Biegunka, czerwonka, beri-beri, gruźlica są na porządku dziennym – pisze Barbara.

Ale zdarzały się też wypadki śmiertelne. Dziewczyna opisuje przypadek utonięcia małego dziecka albo śmierć 14 mężczyzn i kobiet, którzy zginęli w wyniku przypadkowego bombardowania Aliantów.

- Baliśmy się cały czas. Byliśmy przerażeni na myśl, że zmasakrują nas przy okazji próby odbicia Hong Kongu – wspomina na łamach "Daily Mail".

d48oo7r

Obóz został w końcu odbity w sierpniu 1945 r.

- Czy to prawda, czy tylko kolejny sen, który nawiedza nas i torturuje od przeszło trzy i pół roku? – pisała na papierze toaletowym na wieść o wygranej Aliantów. Dziś ten fragment znajduje się londyńskim Imperial War Museum.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Niezwykły prezent urodzinowy

Pamiętniki Barbary Redwood nigdy nie miały trafić do szerokiego grona. Jednak jakieś 10 lat temu autorka zauważyła, że wspomnienia z okresu II wojny światowej cieszą się rosnącym zainteresowaniem.

Jednak choć trudno w to uwierzyć, nikt nie był zainteresowany ich publikacją.

- Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, było wysłanie fragmentów do różnych wydawnictw. Ale nic z tego nie wyszło. Wtedy pomyślałam, że moje dzienniki będą po prostu kolejną rodzinną pamiątką – wspomina Barbara Redwood w rozmowie z chińskim "Post Magazine".

I wtedy odezwał się David Bellis z Gwulo.com, internetowego serwisu poświęconego historii Hong Kongu. To na jego łamach przez lata sukcesywnie pojawiały się fragmenty pamiętnika Barbary.

1 grudnia Barbara Redwood skończy 100 lat. Sześć dni później nakładem wydawnictwa Blacksmith Books w końcu ukaże się książka "Tin Hats and Rice: A Diary of Life As A Hong Kong Prisoner of War, 1941-1945". Była więźniarka nie mogła wyobrazić sobie lepszego prezentu urodzinowego.

d48oo7r
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d48oo7r