Trwa ładowanie...
islam
27-09-2016 21:19

Przede wszystkim posłuszeństwo - wywiad z Lailą Shukri, autorką książki "Jestem żoną szejka"

- Proszę sobie wyobrazić, że wstaje pan rano i wszystko ma pan zapewnione. Może pan poprosić o wszystko i wszystko dostanie. Nie musi pan nawet nic robić. To demoralizujące – mówi Laila Shikri, ukrywająca się pod pseudonimem polska pisarka, która w książce „Jestem żoną szejka” zdradza jak wygląda życie „arabskiej księżniczki”. Z Shukri rozmawiamy także o roli kobiet w społeczeństwie Zjednoczonych Emiratów Arabskich, ekstrawaganckich orgiach wyprawianych przez szejków, oraz potwornej nierówności panującej w tamtym regionie.

Przede wszystkim posłuszeństwo - wywiad z Lailą Shukri, autorką książki "Jestem żoną szejka"Źródło:
d1l57bk
d1l57bk

- Proszę sobie wyobrazić, że wstaje pan rano i wszystko ma pan zapewnione. Może pan poprosić o wszystko i wszystko dostanie. Nie musi pan nawet nic robić. To demoralizujące – mówi Laila Shikri, ukrywająca się pod pseudonimem polska pisarka, która w książce "Jestem żoną szejka" zdradza jak wygląda życie „arabskiej księżniczki”. Z Shukri rozmawiamy także o roli kobiet w społeczeństwie Zjednoczonych Emiratów Arabskich, ekstrawaganckich orgiach wyprawianych przez szejków, oraz potwornej nierówności panującej w tamtym regionie.

Wirtualna Polska: Pani mąż – bogaty szejk ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich – nie wie, że jest pani pisarką, opisującą wasze małżeństwo i realia życia na Bliskim Wschodzie. Nie wie też, że rozmawia pani z polskimi mediami na temat swoich książek. Pod jakim pretekstem przyjechała pani do Polski?

Laila Shukri: Ze względów bezpieczeństwa nie mogę powiedzieć.

Pisze pani, że żony szejków nie są z nimi dla pieniędzy. Ale jednocześnie w pani książce wciąż czytamy o niesamowitym bogactwie, którymi szejkowie obsypują wybranki swych serc.

Wiele z tych związków to małżeństwa aranżowane. W grę wchodzą miliardy dolarów i interesy wpływowych rodów. Takie małżeństwa są organizowane przez rodziny i rozmawia się przy ich okazji praktycznie wyłącznie o sprawach ekonomicznych i politycznych.

Dużo trudniejsze są małżeństwa takie jak moje – białej kobiety nie pochodzącej z wpływowego arabskiego rodu z arabskim szejkiem. My nie posiadamy wsparcia w rodach, klanach i rodzinach. Nie mogą nas chronić nasi męscy krewni. Jesteśmy pozostawione same sobie.

d1l57bk

Jak to jest być całkiem samej w zupełnie obcym społeczeństwie?

Potrafi być pięknie. Wkracza się w zupełnie inną rzeczywistość. Nagle normą staje się bogactwo, które wcześniej było niewyobrażalne. Z dnia na dzień zaczyna się żyć w świecie, w którym wszyscy służą – i to nie tylko w domu, w Emiratach, ale w każdym zakątku świata, w każdym hotelu, w każdym sklepie, wszyscy starają się dogodzić. To bardzo specyficzne uczucie – z jednej strony złudne, ale z drugiej obezwładniające, bardzo łatwe do przyjęcia.

A złe strony?

Przede wszystkim standardy, jakie narzucane są tamtejszym kobietom. Większość z nich się na nie godzi, bo w taki sposób zostały wychowane. Ale od kobiety z Europy przestawienie się wymaga olbrzymiego wysiłku. Mnie najtrudniej było bezwarunkowo podporządkować się mężowi. W tej kulturze mężczyzna ma prawo decydować o wielu rzeczach związanych z życiem kobiety. Jego władza wchodzi bardzo głęboko w życie żony – dotyczy zarówno spraw ważnych jak i zupełnie błahych.

Proszę jednak pamiętać, że nie chodzi tu o kwestię opresyjnej władzy. Z tamtejszej perspektywy, takie podporządkowanie służy także dobru kobiety – mężczyzna ma jej zapewnić bezpieczeństwo i jak najlepiej się nią zająć. Kobieta nie musi się o nic martwić, ani o nic zabiegać, bo od tego jest mężczyzna.

d1l57bk

Są jednak takie strefy życia kobiet, do których mężczyźni nie mają dostępu.

Tak, to zwłaszcza gymy (od angielskiego gym – siłownia, przyp. redakcja). Nam może się wydawać, że to zwykłe kluby sportowe, ale pełnią one rolę dawnych haremów. Kobiety spotykają się w nich, rozmawiają, zajmują swoją urodą, etc. I tam mężczyźni nie mają żadnego wstępu.

Jeżeli nie chodzi o pieniądze, to dlaczego kobiety wychowane w zachodniej kulturze decydują się na los „żony szejka”?

Mężczyźni Wschodu potrafią docenić kobiecość kobiety. Na Zachodzie lubimy mówić o równości pomiędzy kobietami i mężczyznami, warto zadać sobie jednak pytanie, czy ta równość nie odbiera kobietom ich kobiecości.

Pani zdaniem odbiera?

Na pewno kobieta na Wschodzie czuje się bardziej kobietą.

d1l57bk

Nie brakuje pani wolności, gwarantowanej kobietom w państwach Zachodu?

Nie. Żyjąc w Emiratach korzystam z wolności, której nie dostałabym na Zachodzie. To wolność od trosk – przede wszystkim o sprawy materialne. Mężczyzna ma zapewnić kobiecie spokój i warunki do dostatniego życia. To jego obowiązek i kobieta nie musi w ogóle o tym myśleć. Ta wolność pozwala kobietom poświęcać czas samym sobie – chociażby na kształcenie się, czytanie czy, tak jak ja, pisanie książek.

O jakiej skali bogactwa mówimy w przypadku pana męża?

Olbrzymiej.

Gdzie jest granica, za którą pani lub pani mąż zastanawiają się, czy coś nie jest za drogie?

Nie było jeszcze takiej sytuacji. W ogóle nie patrzy się na ceny. W najbardziej ekskluzywnych sklepach w ogóle nie ma kas – jeżeli coś mi się podoba, po prostu to wybieram, a później zostanie mi dostarczone. Moment wydawania pieniędzy w ogóle mnie nie dotyczy.

d1l57bk

Ale kiedy już szejkowie mają do czynienia z pieniędzmi, to zaokrąglają do setek tysięcy dolarów.

Wychowała się pani w konserwatywnej polskiej rodzinie. Nie miała pani obiekcji przed przyjmowaniem od swojego przyszłego męża bajecznie drogich prezentów?

Na początku to nie było nic szczególnego – zwykłe zaproszenie na kolację. Natomiast później skala prezentów rzeczywiście budziła we mnie opór. Pierwsza biżuteria, którą dostałam, była dla ówczesnej mnie niewyobrażalnie droga. Ale po pewnym czasie zaczyna się to traktować normalnie. Im głębiej poznaje się kulturę arabską tym normalniejsze się to staje – tam mężczyzna ma obowiązek opiekować się kobietą.

A jakie obowiązki ma kobieta?

Przede wszystkim posłuszeństwo.

d1l57bk

Nie miała pani momentu buntu?

Miałam.

Jak pani sobie z nim radziła?

Tłumaczyłam sobie, że w miłości obie strony muszą iść na ustępstwa. I przypominałam sobie, że mój mąż też musiał bardzo dużo poświęcić, by się ze mną związać.

Co on musiał poświęcić?

Przede wszystkim przeciwstawił się swojemu rodowi. Ożenił się z wybranką swojego serca, a nie z kimś, kto umocniłby potęgę rodziny. Na tym poziomie to już są małżeństwa ekonomiczno-polityczne, w których oba rody dbają o wzmocnienie interesów. Na szczęście nie jest najstarszym synem – to trochę pomogło.

d1l57bk

Pisze pani jednak, że małżeństwa takie jak pani, nie są aż tak rzadkie.

Tak, zdarzają się, chyba coraz częściej.

Jak są postrzegane przez tamtejsze społeczeństwo?

Żona jest żoną. Gdy dojdzie do małżeństwa, nie ma już dyskusji.

Twierdzi pani, że w świecie arabskim burka nie jest wcale postrzegana jako zniewalająca…

Wręcz przeciwnie. Burka ma przede wszystkim dać kobiecie więcej wolności w strefie publicznej. Dzięki niej uroda kobiety może pozostać „zarezerwowana” tylko dla męża, a ona sama zyskuje swobodę poruszania się. Kobiety Bliskiego Wschodu się przeciwko temu nie buntują, uważają to za normę.

Na Zachodzie miałyby jednak swobodę wyboru - kobieta może zakrywać swoje ciało, o ile tego chce. Jeżeli chce inaczej - jej wybór. Kultura Bliskiego Wschodu nie pozostawia kobietom tej swobody.

To wynika z religii - islam to kod na życie, który wszystko reguluje. Nie ma tam podziału na sacrum i profanum, tak jak w kulturze europejskiej. Zasady islamu mówią wyznawcom co jeść, jak się ubierać, jak żyć. Muzułmanie, którzy wierzą, że są to reguły zesłane przez Allaha, nie dyskutują z nimi, podporządkowują się. Tak samo postępują muzułmanki - nie buntują się, przyjmują narzucone zasady z pokorą, czasami wręcz radością.

Pani nie przyjęła w końcu islamu, pomimo próśb męża.

Nie.

Dlaczego?

Może jeszcze do tego nie dojrzałam? Może ten moment jeszcze nadejdzie.

Nie miała pani z tego powodu problemów w małżeństwie?

Koran mówi: „Nie ma przymusu w religii” i mój mąż szanuje tę zasadę. Aczkolwiek spotykam się może nie tyle z niechęcią, co zaniepokojeniem. Muzułmanie uważają, że powinnam przyjąć islam po prostu dla własnego dobra - wszak, ich zdaniem, to najlepsza z religii, najbardziej rozwinięta, najwyższy stopień ewolucji religijnej.

Jaką rolę społeczną odgrywają kobiety w Zjednoczonych Emiratach Arabskich?

Wbrew pozorom niemałą. Małżeństwa aranżowane są przede wszystkim przez kobiety, mają one więc wpływ na łączenie się rodów i przyszłość dynastii. Mężczyźni nie mają dostępu do świata kobiet, często nie wybierają sobie zatem kobiet – poznają żonę dopiero po ślubie.

Jeżeli chodzi o rolę polityczną, to arabskie księżniczki często angażują się w pracę organizacji charytatywnych.

Pisze pani o nierówności, na której zbudowane jest tamtejsze społeczeństwo. Dla nas jest to oburzające, ale czy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich jest to w ogóle temat?

Na pewno nie tak ważny, jak byłby w Polsce.

Dzieci szejków rodzą się w domach pełnych służby. Od dzieciństwa żyją w otoczeniu ludzi, którzy mają im zapewnić wszystko. I są przekonane, że to norma. Gdy później idą do szkół, nawet nauczycielki traktują jak służbę. 4-letnie dziecko potrafi powiedzieć do nauczycielki: „spakuj mi plecak”, bo nie widzi nic dziwnego w rozkazywaniu innym.

A w mediach porusza się ten temat?

Od czasu do czasu. Powstają przeróżne akty prawne mające poprawić sytuację. Ale to wynika z kontaktów z Zachodem, to swego rodzaju PR. Te akty pozostają na papierze, w codziennym życiu nic się nie zmienia.

Jaki jest stosunek szejków do Zachodu? Czytając pani książkę można odnieść wrażenie, że jednocześnie go podziwiają i pogardzają nim.

Myślę, że nie jest to ani podziw, ani pogarda. Szejkowie mają bardzo pragmatyczne podejście do świata zachodniego. Bardzo chętnie korzystają z jego osiągnięć – z nowinek technologicznych, aut, specjalistów. Gdy trzeba wybudować w Dubaju sztuczną wyspę bez wahania zatrudniają architektów spoza Emiratów.

Nie gardzą nią więc, ale zachowują olbrzymi dystans. Widać to na przykład w podejściu do kobiet – Arabowie uważają, że muzułmanki mają o wiele wyższą pozycję społeczną w Emiratach, niż Europejki w Europie i nie rozumieją, dlaczego tutejsze kobiety godzą się na taki stan rzeczy.

Z czego wynikają „kaprysy” szejków, które bardzo chętnie komentuje się na Zachodzie?

Z nudy i nieograniczonych zasobów finansowych.

Wizerunek rozpasanych, rozrzutnych bogaczy, którzy są w stanie sfinansować każdą swoją zachciankę nie jest przesadzony?

I tak i nie. Wielu szejków bardzo angażuje się w biznes i to na tym polu spełniają swoje ambicje.

Ale jest też liczna grupa znudzonych bogaczy. Proszę sobie wyobrazić, że wstaje pan rano i wszystko ma pan zapewnione. Może pan poprosić o wszystko i wszystko dostanie. Nie musi pan nawet nic robić. To bardzo demoralizujące i prowadzi do najróżniejszych szokujących sytuacji.**

Będąc tak bajecznie bogatym dostrzega się jeszcze w ogóle normalnych ludzi dokoła?

Arogancja jest olbrzymim problemem. Dominuje myślenie, że „jeżeli ta ropa została dana akurat nam, to mamy wszelkie prawo z tego bogactwa korzystać”.

Ta ogromna przepaść pomiędzy życiem elit, a usługujących im ludzi jest wstrząsająca. Ale z drugiej strony, wielu służących uważa, że wygrali los na loterii. To są ludzie, wywodzący się często ze skrajnej biedy, których nie stać było na nic. Praca u szejka dla nas może wyglądać na niewolnictwo, ale im umożliwia nie tylko przetrwanie, ale i utrzymanie rodziny gdzieś w Indiach czy Bangladeszu.

My, Europejczycy, lubimy patrzeć na wszystko ze swojego punktu widzenia i oceniać innych z naszej perspektywy. A świat jest nieco bardziej skomplikowany.

Najbardziej medialnym wątkiem ekstrawagancji szejków, są - opisywane również w pani książce - orgie seksualne. Jak powszechne jest to zjawisko.

Bardzo. W "Perskiej zazdrości" opisywałam ofertę agencji, która zajmuje się organizowaniem szejkom rozrywek. Orgie są w pakiecie podstawowym. Różne inne rozrywki są w pakietach rozszerzonych i należy za nie dopłacić, ale orgie są zbyt powszechne na ofertę specjalną.

Opisując orgię, której była pani świadkiem, wspomniała pani o Polce, niewolnicy seksualnej, błagającej o pomoc. Co się z nią stało?

Nie mogę powiedzieć. Może kiedyś wrócę do tego tematu.

Kobiety często są zmuszane do udziału w orgiach?

Niektóre rzeczywiście wplątują się w patologiczne sytuacje, z których nie potrafią uciec i są zmuszane do prostytucji. Ale wiele robi to dobrowolnie. Na Bliskim Wschodzie jest takie powiedzenie: "w Dubaju każda kobieta ma swoją cenę". I szejkowie są w stanie tę cenę zapłacić.

To powiedzenie dotyczy również Arabek?

Absolutnie nie. Muzułmanki, jeżeli już zajmują się prostytucją, pochodzą przede wszystkim z Maroka i Jordanii. I są najdroższe na rynku - bo uważa się je za najgorętsze. Muzułmanki ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich mają tak dobrą pozycję, że nie muszą się zajmować płatną miłością.

Nie znaczy to jednak, że nie bywają rozwiązłe. Potrafią zadbać o swoje życie seksualne. Bywa, że stawiają swoim kochankom bardzo wygórowane żądania. Sama znam Arabkę, która umawiała się telefonicznie na schadzkę z Europejczykiem. Wypytywała go o długość członka, upewniała się, czy wytrzyma 3-4 godziny igraszek, sprawdzała jego techniki. W końcu do niczego nie doszło, bo pan przestraszył się zarówno wymagań, jak i rodu, z którego pochodziła niedoszła kochanka.

Arabki często zdradzają swoich mężów. Można powiedzieć, że jest to zachowanie na porządku dziennym.

Podczas pani ostatniej wizyty w Polsce wymknęła się pani ochronie, by promować książkę. Nie odbierała pani telefonu od męża, czym wzbudziła jego zazdrość i wściekłość. Po powrocie do Emiratów została pani za to brutalnie ukarana - mąż zgwałcił panią i na dłuższy czas odizolował od dzieci. A jednak nie odeszła pani od niego. Co musiałoby się stać, by zdecydowała się pani odejść?

Myślę, że nie mogłabym z nim żyć, gdyby wziął sobie drugą żonę i uważał, że może dzielić między nas swoją miłość i czas.

Mogłaby pani tak po prostu odejść?

Nie byłoby to łatwe. Trudna byłaby przede wszystkim kwestia dwójki naszych dzieci - to ojciec jest ich prawnym opiekunem.

Pisze pani, że według tamtejszego prawa, mąż może panią pewnego dnia po prostu odprawić.

Tak.

A czy kobieta może postąpić tak samo?

Nie.

Państwa dzieci będą dziedziczyć?

Do pewnego stopnia, ale nie tyle, ile by dostały, gdybym była Arabką z Emiratów. Ograniczenia, na które zgodził się mój mąż, zostały wymuszone przez jego rodzinę. Mówiąc trywialnie - chodzi o to, by osoba spoza "arystokracji" nie miała łatwego dostępu do bogactwa rodu.

Żałuje pani czasem swojego wyboru?

Nie. Poznałam zupełnie inne życie. Wkroczyłam do innego świata. Żyję w czymś, co nazywam aurą dobrobytu. Nie ma w niej zmartwień, wszyscy mi usługują, czasami przemieszczam się tylko pomiędzy hotelem, samochodem i domem. Nie muszę się niczym martwić. Nie mam żadnych egzystencjalnych trosk. Mam wszystko, czego pragnę.

Jak się pani czuje w Polsce?

Niezupełnie stąd. Im więcej podróżujemy i stykamy się z innymi kulturami, tym bardziej otwieramy się na świat. Nabrałam innej perspektywy, wydaje mi się, że wyzbyłam się europocentryzmu.

Ale nie czuję się też całkiem stamtąd.

Ostatni rozdział książki zatytułowała pani "Księżniczka czy niewolnica". Kim czuje się pani bardziej?

Czasami tak, czasami tak. Nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi.

(img|688175|center)

d1l57bk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1l57bk