Trwa ładowanie...
10-04-2012 20:15

Nie boję się trudnych książek dla dzieci. Anna Brzezińska rozmawia ze Sveinem Nyhus

Nie boję się trudnych książek dla dzieci. Anna Brzezińska rozmawia ze Sveinem NyhusŹródło: "__wlasne
d1brb7p
d1brb7p

Anna Brzezińska: Książka Grzeczna z tekstem Gro Dahle i Pańskimi ilustracjami jest historią dziewczynki, która doskonale spełnia oczekiwania swojego otoczenia. Jest tak cicha i układna, że wreszcie znika w ścianie. Udaje się znowu pojawić dopiero wtedy, kiedy uczy się krzyczeć “Nie!”. W jaki sposób Pan uczył się mówić własnym głosem?

Svein Nyhus: Pochodzę z dosyć zwyczajnej rodziny, ale pozostawiono nam dużo swobody, szczególnie że byliśmy z moim bratem-bliźniakiem (Egilem, który również jest grafikiem) najmłodsi spośród czterech braci. Jakoś tak utarło się, że bliźniaki eksperymentują, robią różne dziwne i nietypowe rzeczy. Wydaje mi się, że ta odwaga poszukiwań oraz swoboda w wyrażaniu siebie były kluczowe. Twórca nie może się bać.

AB: W Pańskich książkach widać bardzo wyraźnie inspirację kulturą popularną.

SN: Kiedy byłem dzieckiem, mieliśmy w domu może trzy-cztery książki i nie mogę powiedzieć, że dorastałem w kręgu kultury wysokiej, jeśli już uprzemy się używać tych terminów. Zaczytywałem się za to komiksami, oglądałem telewizję, uwielbiałem filmy Disneya i wbrew częstym obecnie narzekaniom nie mam poczucia, żeby to w jakiś dramatyczny sposób zniszczyło moją wrażliwość. Nie wydaje mi się, żeby kultura popularna była niebezpieczna i nie ma sensu dzieci od niej odcinać. Kultura popularna również może być artystyczna, zależy od tego jak ją wykorzystujemy.

d1brb7p

AB: W jednej z Pańskich książek dziecko zbiera rzeczy, z których stworzy świat. Jak wygląda tworzenie obrazkowej książki dla dzieci?

SN: Uważam się za rzemieślnika, ponieważ moja praca zwykle jest podporządkowana tekstowi, który powstaje wcześniej. Natomiast zawsze staram się przemyśleć język wizualnej opowieści i dopasować go do tekstu. Mało pozostawiam przypadkowi, chociaż staram się również zachować miejsce dla czytelnika i jego własnej interpretacji. Na przykład na każdej karcie * Grzecznej* pojawia się szary, porowaty kamień, którego znaczenie nie jest oczywiste, dziecko może samo zastanowić się, po co się tu znalazł i czym naprawdę jest. Wydaje mi się ważne, żeby twórca nie dookreślał wszystkiego i pozostawiał odbiorcy pewną swobodę.

AB: Wspólnie z Gro Dahle stworzyliście serię, dotykającą tematów raczej mało typowych dla książek dziecięcych. W * Tacie* dziecko opowiada o swoim nieobecnym ojcu. Tematem * Włosów mamy* jest depresja matki, znowu przedstawiona z perspektywy dziecka. W * Grzecznej* mamy historię konfrontacji dziewczynki z oczekiwaniami dorosłych. W Polsce te książki są ewenementem. Nie boicie się takich historii?

SN: W Norwegii jesteśmy może w dość komfortowej sytuacji, bo państwo wspiera mniej komercyjne książki dla dzieci, dobrze działają biblioteki, które wykupują część nakładu, więc twórcy nie boją się więc podejmować tematów, które nie gwarantują gigantycznego sukcesu rynkowego. Najpierw powstał mój autorski * Tato!, ale miałem poczucie, że nie zamknąłem tego tematu. Gro też zawsze chciała tworzyć literaturę dla dzieci, która będzie miała znaczenie. Zdecydowaliśmy się dalej opowiadać dalej o skomplikowanych relacjach dzieci z dorosłymi i tak pojawiły się * Włosy mamy, a na końcu * Grzeczna*. Szczególnie ta ostatnia miała duży wydźwięk społeczny i po jej opublikowaniu dostawaliśmy mnóstwo listów. Pojawiły się nawet zarzuty, że jest zbyt zaangażowana w dyskusję o rolach genderowych, a jednocześnie jest to
książka, którą dorosłe kobiety kupowały sobie w prezencie, ponieważ miały poczucie, że opowiada ich historię.

d1brb7p

AB: Jej bohaterką jest mała dziewczynka, ale okazuje się, że w więzieniu w ścianie kryją się nie tylko dzieci.

SN: Tak, jest tam również babcia, chociaż główną bohaterką jest mała dziewczynka w różowej sukience i to ona wyzwala wszystkie inne dziewczynki zaklęte w ścianie. W innym sposób wychowujemy chłopców, w inny dziewczynki, ale wzorce społeczne kształtują nas wszystkich. W każdym wieku.

AB: W Polsce nie ukazała się dotąd Państwa książka o przemocy domowej. Wściekły człowiek jest historią dziecka, w którego ojcu mieszka bardzo, bardzo wściekły człowiek i czasami ten człowiek dochodzi do głosu, a ojciec znika. Nie baliście się tego tematu?

d1brb7p

SN: W pierwszej chwili, kiedy zaproponowano nam zrobienie książki o przemocy domowej, odpowiedzieliśmy, że nie, nie jesteśmy w stanie jej zrobić. Nie umiemy znaleźć języka, w którym można opowiedzieć tę historię tak, żeby dzieci nie przerazić, dlatego że nam samym wydaje się ona przerażająca. Ale pewnego dnia myliśmy zęby przed lustrem, kiedy powiedziałem głośno, że nie, nie potrafiłbym nigdy zrobić historii o kimś, kto jest tak wściekły, wściekły jak rodzic, który krzywdzi swoje dziecko. I wtedy Gro powiedziała, że to jest właśnie to. Słowo “wściekłość” było kluczem.

AB: Nie słyszycie opinii, że te tematy są niestosowne dla dzieci, mogą je zasmucić albo zatrwożyć?

SN: Owszem, zdarzają się takie reakcje i odpowiadam wówczas, że istnieją różne rodzaje książek dla dzieci. Rozumiem, że niektórzy nie są gotowi rozmawiać ze swoimi dziećmi – bo przeczytanie książki nie kończy przecież sprawy – o depresji czy przemocy domowej. Ale wydaje mi się, że z dziećmi można rozmawiać o wszystkim, jak długo pozostawia się iskrę nadziei i opowiada z wyczuciem oraz szacunkiem dla dziecka. Gro celowo wybiera bardzo obrazowy, poetycki język, tak żeby historie były wieloznaczne i jednocześnie ciepłe. Dziecko, które nigdy nie zetknęło się z depresją matki, znajdzie we * Włosach mamy* po prostu ciekawą historię o dziwnej mamie, która nie ma siły bawić się z dzieckiem i ma bardzo długie włosy. Przeczyta książkę, obejrzy ilustracje i odłoży książkę na półkę. Ale dziecko, które zetknęło się z depresją rodzica, odnajdzie w nim własną historię i poczuje, że nie jest w tym doświadczeniu samotne. Może będzie mu łatwiej nazwać
swoje uczucia i może poczucie, że to, co się dzieje, nie jest złe ani przez nie zawinione. Uważam, że to ważne. Rzeczy smutne i tragiczne nie znikają tylko dlatego, że o nich milczymy.

d1brb7p

AB: Wiele Waszych książek daje się czytać na kilku poziomach. Przyznam, że u nas tak funkcjonuje książka * Tato*, która jest dla mnie opowieścią o tęsknocie dziecka za nieobecnym ojcem. Kiedy ją czytam, zwykle stają mi łzy w oczach, a moi synowie przyglądają mi się ze zdziwieniem, ponieważ dla nich jest to optymistyczna historia o tacie, który jest supermanem i wszystko może. A że go akurat nie ma? To nic, na pewno robi kanapki na kolację albo szykuje kąpiel.

SN: Tak, to się często zdarza. W tej książce celowo nie pada wyjaśnienie, co się stało z tatą i dlaczego jest nieobecny. A dzieci zwykle kochają swoich rodziców, więc tato, nawet nieobecny, jest bohaterem. Dorośli jednak wiedzą więcej i potrafią sobie dopowiedzieć inny kontekst, który sprawia, że ta historia przestaje być optymistyczna. Może ojciec wyjechał. Może nie żyje. Może nie mieszka z rodziną. Jednak w historii tego nie ma, jest za to mnóstwo miłości dziecka do rodzica.

AB: A jakie historie opowiadaliśmy z Gro własnym dzieciom?

d1brb7p

SN: Najróżniejsze, od braci Grimm po współczesne komiksy czy gazety. Wydaje mi się, że kluczowa jest tutaj różnorodność, w każdym razie my staraliśmy się nie mieć przesądów i pozwalać im na samodzielne poszukiwania. Poza tym Gro bardzo dużo czytała im na głos nawet wówczas, kiedy świetnie potrafiły już same czytać, zresztą i teraz, kiedy są już dorosłe, zdarza się, że proszą, żeby im poczytać – lubią chyba to poczucie wspólnoty.

d1brb7p
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1brb7p