Trwa ładowanie...
recenzja
22-08-2016 10:57

Disney z ciemnej strony

Disney z ciemnej stronyŹródło: Inne
dgexzmz
dgexzmz

„Żyli długo i szczęśliwie…” Trudno znaleźć bardziej oklepane zakończenie bajki. Ale inaczej ostatniej strony dobrej opowieści sobie nie wyobrażamy. Czy jednak kiedykolwiek zastanawialiście się, co było dalej? A konkretnie: co się stało z tymi wszystkimi złoczyńcami, wiedźmami i potworami?

Kapitan Hak, Zła Królowa, Dżafar, Cruella de Mon. Oni żyją-owszem, długo, ale raczej nieszczęśliwie. Pozbawieni mocy i czarów, zesłani na odległą wyspę, zakładają rodziny. Ale zmiana trybu życia nie pozbawia ich planów rzucenia klątwy, obrabowania skarbca, czy zawładnięcia światem. Wychowywanie dzieci to punkt zajmujący ostatnie miejsce na liście ważnych rzeczy do zrobienia. Tymczasem tytułowi następcy chodzą do szkoły, gdzie uczą się przedmiotu „nikczemne plany i złośliwe sztuczki dla zaawansowanych” a także zgłębiają tajniki samouwielbienia na lekcjach zwanych „selfie”. W kombinowaniu i knuciu prym wiedzie fioletowowłosa Mal, córka mrocznej Diaboliny. Dziewczyna bardzo chce uprzykrzyć życie Evie, potomkini Złej Królowej, która swego czasu nie zaprosiła jej na przyjęcie. Zadra tkwiła w sercu Mal przez lata, by wybuchnąć ze zdwojoną siłą podczas zajęć z macochą Kopciuszka. Zadaniem uczniów lady Tremaine jest sporządzenie, a następnie wykonanie nikczemnego rocznego planu. Córka Diaboliny postanawia wykonać
projekt celująco, organizując imprezę w domu Cruelli de Mon, gdzie zamierza zastawić pułapkę na znienawidzoną Evie. Mal asystuje Jay, drobny złodziejaszek, który swój „talent” odziedziczył po Dżafarze. Natomiast Evie swojego przyjaciela odnajduje w Carlosie, potomku Cruelli. Być może dalej byłaby już tylko ciągła walka, wzajemne podchody i złośliwe psikusy, jednak w wyniku dość dziwnego splotu wydarzeń , czwórka nastolatków przełamuje wzajemne uprzedzenia i łączy siły, by zdobyć legendarne Smocze Oko. A droga do skarbu jest długa i kręta. Przygoda goni przygodę, a dzieciaki zdają sobie sprawę, że już nigdy nic nie będzie takie, jak kiedyś. Gdzieś w oddali migają światła Zjednoczonych Stanów Auradonu, krainy mlekiem i miodem płynącej, gdzie do objęcia tronu szykuje się szesnastoletni Ben, syn Belli i Bestii, by mądrze rządzić swoimi idealnymi poddanymi, czyli pozytywnymi postaciami z Disney’owskich bajek. W pewnym momencie, okazuje się, że podział na „tych złych” i „tych dobrych” wcale nie jest już taki
oczywisty. Czy dwa tak różne światy będą miały szansę, by się znowu połączyć w jedną cudowną baśń?

Cykl „Następcy” to jeden z kilku elementów przemyślanej Disney’owskiej układanki. A dokładniej rzecz ujmując: mały trybik w wielkiej machinie do zarabiania pieniędzy. „Wyspa Potępionych” to wstęp do pełnometrażowego filmu fabularnego, w którym możemy śledzić dalsze losy bohaterów. Disney Channel prezentuje serial animowany (w 3 D), na który składają się kilkuminutowe odcinki. Z kolei na stronie internetowej można m. in. zagrać w grę online. Popularne są również piosenki pochodzące z filmu długometrażowego, który powstał przy udziale twórców legendarnego już „High School Musical”. Czy tak rozbudowana bajka to dobry pomysł? W dzisiejszym świecie na pewno. Disney wyraźnie korzysta z doświadczenia twórców „Monster High”, gdzie machina osiągnęła niebotyczne rozmiary nakazując rodzicom obdarowywać swoje pociechy wszelkiej maści gadżetami z podobiznami bohaterów. Książki i filmy okazały się jedynie wstępem do szaleństwa, jakie ogarnęło dzieciaki na całym świecie.

Skupmy się jednak na książce. Bez wątpienia trzyma lepszy poziom niż film i serial. Może nie zaliczymy jej do grona powieści pokroju „Igrzysk śmierci”, czy nawet „Zmierzchu”, w których zaczytują się i matki i córki (a nawet bracia), ale też nie jest tandetną szmirą, której przykładu tutaj (z grzeczności) nie podam. Wszystko to zapewne dzięki autorce, którą Disney wybrał nieprzypadkowo. Melissa de la Cruz należy do poczytnych pisarek młodego pokolenia i niejedna jej książka okupowała szczyty list bestsellerów. Główna intryga to strzał w dziesiątkę–dziś modne są zombie, wampiry i wilkołaki, a opowieść o negatywnych bohaterach Disney’owskich bajek jak najbardziej wpisuje się w ten trend. „Wyspa potępionych” posiada jednak kilka wad, które od pierwszej strony rzucają się w oczy. Po pierwsze–napięcie. Owszem, jest, ale powieść nie kusi na tyle, by czytać ją od deski do deski z latarką pod kołdrą do późnych godzin nocnych. Po drugie–bohaterowie. Postaci z bajek Disneya zawsze były prosto skonstruowane, tak by
dzieci nie miały wątpliwości, kto jest bohaterem pozytywnym, a kto jest jego wrogiem. Jednak od powieści, którą w założeniu mają czytać także nastolatki, mamy prawo wymagać dużo więcej. Jest jeszcze kilka innych detali, które wraz z wyżej wymienionymi nie pozwalają się nam łudzić, iż autorka pisała książkę prosto z serca i pod wpływem natchnienia. Zdecydowanie wyczuwa się, że był podany termin, była umówiona kwota, a przede wszystkim, że Cruz musiała wpisać się w odgórnie zadany schemat. Schemat okazał się poprawny – trybik zadziałał, machina poszła w ruch. Nam pozostaje cieszenie się całkiem przyjemną lekturą i oczekiwanie na kolejne tomy.

dgexzmz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dgexzmz