Trwa ładowanie...
recenzja
04-04-2016 11:31

Amatorska ornitologia literacka

Amatorska ornitologia literackaŹródło: Inne
dcmnyqk
dcmnyqk

Niezależnie od tego, czy mieszkamy w dużym mieście, czy na wsi, tuż obok nas żyje naprawdę mnóstwo ptaków. Większość ludzi zazwyczaj nie zwraca na nie specjalnie uwagi, najwyżej w trakcie spaceru z dziećmi po parku wskaże im majestatycznego łabędzia czy zachęci maluchy do zbudowania karmnika. Tymczasem „Dwanaście srok za ogon” pozwala czytelnikom przekonać się, że obserwowanie ptaków może być naprawdę fascynującym zajęciem. W dodatku jest to naprawdę relacja z pierwszej ręki, gdyż Stanisław Łubieński sam jest przykładem osoby, którym zawładnęła ta pasja. Koniecznie trzeba zaznaczyć, że może być to ciekawa lektura nawet wtedy, kiedy nie jesteśmy specjalnie zainteresowani przyrodniczymi ciekawostkami (choć tych także tu nie brakuje), gdyż autor tropi ptaki nie tylko w ich naturalnym środowisku, ale również w malarstwie czy filmie.

Wprawdzie obserwowanie ptaków (birdwatching) nie jest w Polsce tak popularnym hobby jak w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych, (tam oddaje się temu zajęciu odpowiednio kilka i kilkanaście milionów osób), ale „Dwanaście srok za ogon” z pewnością może liczyć na życzliwe przyjęcie przez krajowych „ptasiarzy”. Znajdą oni tutaj bowiem ślad dobrze znanych sobie uczuć, bo nawet jeśli pasja ta u nich rozbudziła się w odmienny sposób niż u Stanisława Łubieńskiego, to przecież już bardzo podobna jest motywacja skłaniająca ich do dość uciążliwych, a czasem nawet bardzo dalekich eskapad w poszukiwaniu przedstawiciela interesującego, rzadko spotykanego gatunku albo do codziennego obserwowania jakiegoś terenu i skrupulatnego notowania pojawiających się tam ptaków. Dla pozostałych czytelników z kolei jeszcze ważniejsze jest, że autor naprawdę potrafi przyciągnąć naszą uwagę, gdyż pisząc nie ogranicza się jedynie do spostrzeżeń przyrodniczych, ale przede wszystkim odkrywa przed nami, co się dzieje w duszy człowieka
zakochanego w ptakach. Przywołany w książce Peter Cashwell wymyślił nawet nową jednostkę chorobową - Birding Compulsive Disorder, czyli kompulsywne skupienie uwagi na ptakach. Abstrahując od tego, czy są podstawy naukowe do wyodrębnienia takiego schorzenia, trzeba przyznać, że określenie to dobrze oddaje istotę sprawy. Prawdziwy „ptasiarz” dla swej pasji poświęci bowiem niemal wszystko, a niespodziewane pojawienie się ptaka na ekranie kinowym czy w telewizji (lub choćby ptasie odgłosy na ścieżce dźwiękowej) bywa dla takiej osoby ciekawsze niż sam film czy oglądane wiadomości!

„Dwanaście srok za ogon” nie jest jednak ani autobiografią, ani dziennikiem ornitologa-amatora, ani nawet reportażem, chociaż wiele fragmentów książki ma właśnie taki charakter. Spośród tuzina rozdziałów większość należałoby raczej określić jako eseje popularnonaukowe, przy czym Stanisław Łubieński potrafi w równie zajmujący sposób pisać o przyczynach wymierania różnych gatunków, jak i o badaczach, którzy nie zaprzestawali swych obserwacji nawet w czasie wojny (w końcu nawet w obozie koncentracyjnym można było spotkać ptaki!), czy o malarstwie Józefa Chełmońskiego, na którego obrazach można podziwiać nie tylko słynne „Bociany”. Oczywiście „Dwanaście srok za ogon” nie sprawi raczej, że ktoś zarazi się od Stanisława Łubieńskiego jego pasją, ale niewątpliwie może to być zarówno interesująca, jak i pożyteczna lektura. Po jej skończeniu na przykład łatwiej nam będzie zrozumieć sens działań osób, które próbują chronić ptasie gniazda przed zniszczeniem w trakcie ocieplania budynków; trochę życzliwiej więc może
spojrzymy na rozmaitych ekologów i zwrócimy czasem większą uwagę na ptaki żyjące w naszej okolicy.

dcmnyqk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dcmnyqk