Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:03

Po ostatnim gongu jest znów pierwszy gong

Po ostatnim gongu jest znów pierwszy gongŹródło: Inne
d7ho37e
d7ho37e

Jedynym powodem, który skłonił mnie do przeczytania tej książki, był fakt, że jak na sportowca o ugruntowanej pozycji na międzynarodowym ringu, Tiger jest w Polsce praktycznie nieznany. Szczyci się nim Gdańsk, bo „chłopak z Przymorza”, słyszało o nim paru fanów boksu zawodowego i długo, długo nic. OK, w tym roku dowiedzieliśmy się jeszcze, że zdał maturę wespół z posłanką Renią B. I na tym wiedza o nim praktycznie się kończy. Nie pisują o nim brukowce, a przynajmniej nie tak często, jak o innych gwiazdach, a sam Michalczewski nie stworzył wokół siebie otoczki niedostępności i prywatności pilnie strzeżonej przez gromadę umięśnionych facetów bez szyi.

Książka jest trochę spowiedzią, a trochę opowieścią o tym, co dla nas, Polaków, jest oczywiste. Był sobie chłopak o imieniu Darek, mieszkał w robotniczym blokowisku na Przymorzu, jego rodzina była tak samo bogata jak 90 % ludności żyjącej w socjalistycznej Polsce. Trochę łobuzował, jako dziecko przejawiał zdolności głównie w silnych prawych prostych. Zaczyna trenować boks trochę przez przypadek, ale cała jego późniejsza kariera jest oparta o jego silną wolę i rzetelne treningi oraz – a może przede wszystkim – wielki bokserski talent. Właściwie tę historię należało rozpocząć dopiero od 1988 roku, gdy Michalczewski ucieka do Niemiec i tam z trudem rozpoczyna karierę boksera zawodowego. Czy gdyby nie ucieczka, zostałby mistrzem olimpijskim w Seulu? Może. Jednak kariera bokserska Michalczewskiego to głównie reprezentowanie barw Niemiec. Hymn polski zagrano przed jego walką całkiem niedawno, a publiczność go wygwizdała. Wzloty i rzadkie upadki sportowe są poprzeplatane historiami z życia prywatnego i opisami
przyjaźni z różnymi wpływowymi ludźmi.

Opowieść miała mieć piękny rozdział, dopisany kolejną walką Michalczewskiego, tym razem z Fabricem Tiozzo. Niestety walkę Tiger przegrał przez techniczny k.o. w szóstej rundzie. Czy wróci na ring? Nie wiadomo. Czy pożegna się z karierą boksera – nie wiadomo. Jedno jest pewne: Dariusz Michalczewski to człowiek który przeżywa wzloty i upadki i żyje dalej swoim życiem. „Zobaczymy, co przyniesie czas, ponieważ jednej rzeczy nigdy się nie bałem; tego, co nowe, tego, co nieoczekiwane; jestem po prostu zbyt spragniony przeżywania nowych rozdziałów życia.”

Silniejszy niż strach to próba usprawiedliwienia się przed szerszą publicznością. Z drugiej strony to taka miła, słodka opowieść o człowieku, który wykorzystał kilka szans w życiu i usiłuje wszystkim wmówić, że mimo tego, że zarobił na samych walkach bokserskich 20 milionów euro, jest w dalszym ciągu po prostu chłopakiem z sąsiedztwa. Można przeczytać, bo to kolejna pozycja napisana przez sławnego i bogatego, która nic nowego nie wnosi. Ot, historia, jakich wiele, napisana przez biznesmena, który skorzystał z faktu, iż jego dziadek był w Wehrmachcie.

d7ho37e
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d7ho37e