Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:03

Malowany ptak

Malowany ptakŹródło: Inne
d4k6ivw
d4k6ivw

Czasem wydaje się nam, że wybieramy tą lepszą ścieżkę, która ma pomóc wygrać lepszy los. Zapewne tak myśleli rodzice głównego bohatera Malowanego ptaka, kiedy wysłali go w pierwszych tygodniach drugiej wojny światowej do wschodnioeuropejskiej wioski, by „podobnie jak tysiące innych dzieci – znalazł bezpieczne schronienie”. Jednak w chaosie wojny wszystko zdarzyć się może i tym razem też tak się dzieje. Sześcioletni chłopiec ma sporego pecha. Rodzice tracą kontakt z mężczyzną, który odwiózł ich syna na wieś, a opiekunka, której zostało powierzone dziecko, wkrótce umiera. Odtąd chłopiec na własną rękę będzie wędrował, a jeszcze częściej uciekał z wioski do wioski. Na swojej drodze spotka najprzeróżniejszych ludzi: przesądną staruchę - Martę, znachorkę - Mądrą Olgę, czy hodowcę ptaków, Lecha. Zetknie się też z przebogatą kulturą zabobonów, dowiadując się przy okazji, czemu nie można pokazywać zębów w uśmiechu lub po co człowiekowi stryczek wisielca. Ale też zobaczy brutalny i okrutny świat oraz
zezwierzęcenie chłopów, z którymi przyjdzie mu się zetknąć.

To wynaturzenie środowiska na jakie trafia dziecko, nie jest, jak zauważa chłopiec, winą samych mieszkańców wsi. Chłopi są jacy są, a więc ciemni, okrutni, brutalni, posuwający się do mordów i współżycia ze zwierzętami, bo nęka ich zarówno natura: chaszcze, mokradła, marna ziemia i surowy klimat, jak i niemiecki okupant, któremu trzeba „oddawać pokaźną część swoich mizernych plonów”. Co więcej, nasz mały bohater podobny do Cygana, nie może zbytnio liczyć na ich pomoc, bo za pomaganie takim jak on, grozi spalenie nawet całej wioski. Jednak chłopi mimo wszystko pomagają chłopcu. Trochę na odczepnego, ale zawsze jest gdzie spać i co zjeść. Tyle tylko, że nasza egzystencja nie kończy się na zaspokojeniu głodu i ciepłym dachu nad głową. Do normalnego rozwoju, zwłaszcza małemu dziecku, jest potrzebne ciepło, miłość i pewne wzorce. Tymczasem ni to Cygan, ni to Żyd, jest kopany, poszturchiwany, szczuty psami, czasem wręcz katowany. Młynarz przy nim wydłubuje łyżeczką oczy parobkowi, którego podejrzewa o romans z
żoną. Ewka uczy dziesięcioletnie dziecko współżycia seksualnego, a kiedy chłopiec skopany i bezsilny leży w klatce na króliki, sama oddaje się kazirodczym i zoofilnym praktykom.

Te wszystkie okrutne przeżycia i spostrzeżenia prowadzą do moralnej degrengolady dziecka. Z początku szuka ono pomocy w modlitwie, ale kiedy za upuszczenie mszału wieśniacy wrzucają chłopca do bagna odchodów ludzkich, Bóg pojawia się w jego życiu coraz rzadziej, by pod koniec książki bohater posunął się do stwierdzenia, że tak naprawdę człowiek jest sam na świecie. W życiu dziecka są też momenty myśli o Złym. Kiedy Ewka zdradza go z kozłem, postanawia: „Teraz przyłączę się do tych, którym pomaga Szatan”, bo tylko ci w życiu wygrywają, oni depczą wszystkich, ich nie depcze nikt. Wkrótce mały Cygan staje się tak okrutny, jak świat wokół niego. Mimo, że widział i doświadczył tyle brutalności, to w przyszłości sam z bezsensownych przyczyn zabił, bo nie wspomnę już tutaj o jego wszelkich nieświadomych zabójstwach, czy popełnionych w samoobronie. Zabił za to, że musiał stać w powojennej kolejce po bilet do kina…

W Malowanym ptaku jest mnóstwo okrucieństwa, scen brutalności i nawet powojenna przyjaźń bohatera z Milczkiem zasadza się na odwecie. Kiedy Milczek, przekręca zwrotnicę, przez co wykoleja się pociąg z wieśniakami jadącymi na targ, jego przyjaciel – Cygan patrzy mu w twarz, na której „Nie było (…) śladu napięcia. Odwzajemnił moje spojrzenie, uśmiechając się łagodnie”. Okazuje się, że dzieci, które trafiły do powojennego sierocińca, są do tego stopnia naznaczone przez brutalność, że nie potrafią żyć bez gwałtów, podpalania się nawzajem, a nawet zabójstw. To okropne, ale ich wszystkich mierzi normalne, powojenne życie. Główny bohater po powrocie do rodziców zauważa, że pasuje mu czas wojny, chaosu, rozpadu moralnego, po czym wymyka się nocą do ludzi ciemności.

d4k6ivw

Ta książka jest właśnie takim zapisem mroków wojny, widzianych oczyma dziecka i doświadczanych przez nie. Dziecka, które jest innym człowiekiem, w gronie stada ludzi tworzących całość. Mimo wszystko, żeby przetrwać, to dziecko na uboczu ogląda i wchłania w siebie cały brutalizm, okrucieństwo i wszelkie dewiacje. W ten sposób chłopiec próbuje się dostosować, by stado go nie zadziobało za inny kolor skóry, oczu, włosów, mowę, pochodzenie. Po wojnie okazuje się, że takich malowanych ptaków, w postaci dzieci, znalazło się wiele… Nie potrafią one żyć normalnie, dostosowały się do realiów wojny, chaosu, demoralizacji i niewiadomo, czy świat powojenny o ile ich nie zadziobie, to czy im nie odfrunie. W tym kołowrotku okrucieństwa i dziecięcego nieszczęścia jest tylko jedna nadzieja. Mowa, która być może jako ostatni świadek „nie zamierza uciec (…) przez drzwi wiodące na balkon”.

d4k6ivw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4k6ivw