Trwa ładowanie...
recenzja
19-08-2014 18:03

Udane wakacje

Udane wakacjeŹródło: Inne
d53amig
d53amig

Przez ostatnie 15 lat obcowania z popkulturą nad zapisaną/zarysowaną kartką zaśmiałem się 2 razy. Pierwszy był* "Dobry omen" Terry'ego Pratchetta i Neila Gaimana*. Po raz drugi szczery śmiech wzbudził Edward Nigma w "Catwoman: Rzymskich wakacjach", znakomitym komiksie niepozbawionym artyzmu, akcji i odrobiny poczucia humoru.

Selina Kyle udaje się do Rzymu, aby rozwiązać zagadkę swojego pochodzenia i zabiera ze sobą Riddlera, speca od zbierania informacji. To właśnie ta drugorzędna postać, niefunkcjonująca jako szalony przeciwnik Batmana, ale pomagier Catwoman, dodaje opowieści zaskakującego, komediowego sznytu. E. Nigma w wakacyjnym stroju, krótkich, zielonych spodenkach i koszuli wyglądający jak ekscentryczny turysta jest elementem odświeżającym w mrocznym, pozbawionym poczucia humoru świecie Mrocznego Rycerza. Jeph Loeb i Tim Sale wypełnili karty komiksu takimi niewielkimi, świetnie napisanymi i narysowanymi scenami, które są wartością samą w sobie. Nie obyło się jednak bez występów gościnnych ze strony przebierańców spod znaku DC. Czasami wydaje mi się, że jedną z reguł komiksu superbohaterskiego jest uparte pakowanie do środka jak największej ilości przebierańców.

Skoro to utwór o Catwoman, nie mogło więc obyć się bez Batmana. Momentami jego występy wydają się wprowadzone sztucznie i odrobinkę na siłę, aby czytelnik nigdy nie zapomniał, że Selina Kyle funkcjonować może tylko w kontekście alter ego Bruce'a Wayne'a. Jest to jednak tylko pierwsze wrażenie. Ten komiks jest o wyzwoleniu się Catwoman spod dominacji mężczyzn. Catwoman udaje się do Rzymu, aby stawić czoła prawdzie o ważnej, męskiej postaci z jej historii. Nie znała swojego ojca, ale podejrzewa, kto nim mógł być i ta wizja niezbyt jej się podoba, nawiedzając ją co i rusz w snach. Z Gotham zabiera ze sobą obsesję na temat Batmana, wciąż ratującego ją z opresji. W Wiecznym Mieście spotyka zaś Blondyna, zabójcę na usługach mafii, pomagającego jej w trudnych sytuacjach.

Żadna z tych postaci o kwadratowych szczękach i potężnych ramionach (zaskakująco do siebie podobnych) nie jest jednak kluczowa dla akcji, która skupia się na Kyle. "Rzymskie wakacje" zaczynają się od standardowej nawalanki pomiędzy wielorakimi świrami z Gotham, podczas której to Batman ratuje Catwoman z opresji, ale z każdą kolejną stroną zmieniają się w opowieść o silnych, niezależnych kobietach, które radzą sobie same dużo lepiej niż z pomocą mężczyzn. Kiedy Catwoman rusza do akcji, dominuje w każdym kadrze, akcja i dialogi skupiają się wokół niej.

d53amig

W parze ze świetną fabułą napisaną przez Loeba idą niesamowite rysunki Sale'a oraz kolory nałożone przez Dave'a Stewarta. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że tak piękne kadry, nakładające się na siebie warstwy cieni i farby nie mogły zostać dodane na komputerze, ale Stewart udowadnia, że ta technika nie jest w żaden sposób gorsza od metod tradycyjnych. Niektóre strony są tak ułożone i narysowane, że chciałoby się je wyjąć spomiędzy okładek i powiesić na ścianie. Przeszkodziłyby w tym jednak monologi i dialogi pojawiające się w każdym kadrze – nie potrafię zrozumieć, dlaczego twórcy chcieliby psuć niezwykłe rysunki, które w całkowicie jasny i spójny sposób przedstawiają dany wycinek historii. Przydałaby się odrobinka zaufania do czytelnika.

Ten niewielki minusik nie zmienia jednak faktu, że* "Catwoman: Rzymskie wakacje"* to komiks znakomity, świetnie napisany, momentami zabawny, graficznie piękny i cieszący oko.

d53amig
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d53amig