Trwa ładowanie...
recenzja
20-10-2012 19:43

Subtelna groza mistrzowskich niedopowiedzeń

Subtelna groza mistrzowskich niedopowiedzeńŹródło: Inne
d1brb7p
d1brb7p

Na dickensowską powieść Dana Simmonsa czekałam od trzech lat, czyli od czasu pierwszej zapowiedzi polskiego przekładu. Nie żebym była jakąś wielką fanką Dickensa - moja znajomość jego dzieł ogranicza się bowiem do Klubu Pickwicka , Opowieści wigilijnej i niewielkiego fragmentu Davida Coperfielda , który szybko mnie pokonał (a nie poddaję się łatwo). Jestem natomiast wielbicielką twórczości Simmonsa i byłam niezwykle ciekawa, jaka będzie jego najnowsza powieść na polskim rynku.

Koncepcyjnie Drood przypomina Terror - ponownie autor, na kanwie autentycznych wydarzeń, buduje opowieść z elementami grozy i tajemnicy, luki w faktach wypełniając swoją niezwykłą wyobraźnią. Uderzająca jest niezwykła staranność w tak zwanym researchu dotyczącym biografii Charlesa Dickensa , Wilkiego Collinsa i innych pojawiających się w powieści autentycznych postaci, a także realiów epoki. Narracja i sama intryga również są utrzymane w XIX-wiecznym stylu, czego wymaga temat opowieści i osoba narratora, wspomnianego wyżej Wilkiego Collinsa, wieloletniego przyjaciela, współpracownika i w pewnym sensie także ucznia oraz protegowanego Charlesa Dickensa .

Punktem wyjścia dla snutej przez niego po latach opowieści jest autentyczny wypadek kolejowy, w którym Dickens brał udział pięć lat przed swoją śmiercią.Wówczas to w życiu autora * Wielkich nadziei* pojawił się tajemniczy osobnik o imieniu Drood. Zagadka tożsamości i realności Drooda stanowi jedną z głównych powieściowych tajemnic. Do samego końca Simmons nie udziela wiążącej odpowiedzi na pytanie, która z zasugerowanych jako możliwe wersji jej rozwikłania jest prawidłowa. W fabułę subtelnie wplata nawiązania do ostatniego, nieukończonego dzieła Dickensa , w tytule którego także pojawia się Drood. Bawi się w sposób wirtuozerski rozwiązaniami i wątkami typowymi dla poczytnych w owym czasie powieści, takimi jak mesmeryzm czy hipnoza, a także tajemnicze kulty i podziemne sekty, knujące spiski
wymierzone w społeczny ład.

Nie ułatwia przy tym czytelnikowi wyrobienia sobie stanowczej opinii, co do tego kim (lub czym) jest Drood. Przeciwnie, od samego początku sugeruje, że zaufanie Wilkiemu Collinsowi i poleganie na rzetelności jego relacji byłoby poważnym błędem. Nie tylko dlatego, że narrator zwyczajnie zazdrości Dickensowi sukcesów i popularności. Także z tego powodu, że jego percepcję rzeczywistości w poważnym stopniu zakłócają przyjmowane dla uśmierzenia dolegliwości fizycznych narkotyki. A i bez nich, jak okazuje się w miarę rozwoju historii, z psychiką Wilkiego też nie wszystko jest w porządku.

d1brb7p

Poza tą niezwykłą i wciągającą grą, jaką jest śledzenie i próba rozszyfrowania Drooda, Simmons oferuje jednak czytelnikowi o wiele więcej - wgląd w autentyczne biografie bohaterów i w mechanizm funkcjonowania angielskiego światka literackiego, w obyczajowość i sposób myślenia „luminarzy” kultury schyłku XIX wieku (cudzysłów nieprzypadkowy, bo nie sprawiają one, łagodnie mówiąc, najlepszego wrażenia), a także w ponure realia dzielnic biedoty, przypominających zupełnie inny świat. Poszczególne wątki fabularne skłaniają do refleksji nad pozycją społeczną kobiet, dzieci pozamałżeńskich czy smutnym losem skazanych na pozorowane małżeństwa homoseksualistów.

Drood jest powieścią, która porywa fabułą, zachwyca starannością opisów przedstawionego świata, zaprasza czytelników do śledzenia literackich i kulturowych nawiązań, ale przede wszystkim przeraża. Tylko autor dysponujący tak wielką stylistyczną sprawnością jak Dan Simmons (a niewielu takich jest) mógł dokonać podobnej sztuki. Groza bowiem czai się tutaj głównie w niedopowiedzeniach - nie w tym, co zostaje opisane wprost, ale w tym, co pod wpływem autorskiej sugestii czytelnik sam sobie wyobrazi. Niepewność co do prawdziwości opisywanych wydarzeń wcale tego efektu nie niweluje, wręcz przeciwnie, choć może się to wydawać paradoksalne - potęguje go.

W poszukiwaniu odpowiedzi i rozwiązań Drooda po prostu się pochłania - tym zachłanniej, im więcej pojawia się kolejnych znaków zapytania. A i tak zakończenie pozostawia w zaskoczeniu, niepewności i zachwycie. Tylko jedno jest pewne - Drood należy do najlepszych powieści Dana Simmonsa i miłośnik dobrej literatury za nic nie powinien go przegapić.

d1brb7p
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1brb7p