Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:02

Aaa, kotki dwa, jeden potwór, może dwa, co pod łóżkiem kryje się?

Aaa, kotki dwa, jeden potwór, może dwa, co pod łóżkiem kryje się?Źródło: Inne
d34iz8o
d34iz8o

Szklany szpon jest twardy. Światło dziwnie gra na jego załamaniach i rysach, kiedy przedziera się przez kolejne zasłony teraźniejszości. Kiedy wkracza w światy i sytuacje, którym nie zawsze powinniśmy przeszkadzać. Dziwnie połyskuje, gdy czujemy się jak intruzi, ale i sprawia, że zwyczajnie musimy, nie może być inaczej, musi zajrzeć przez uchyloną furtkę pomiędzy rzeczywistościami. Taka jest już ludzka natura, podglądacza. Bo i dlaczego mamy przymknąć oczy? Szklany szpon to świat wielu rzeczywistości i wielu spojrzeń na to samo. Bo w końcu jakże inaczej wygląda świat, gdy nagle się zaryje mordą w beton? Ale to też świat kotów, fascynujących, współczesnych, przemądrzałych, tak zarazem pasujących, jak i odstających od codzienności.

„Jak możesz widzieć co innego i żyć...?”

Zbiór opowiadań Szklany szpon to inne światy, inne widzenia, nowoczesne i polityczne. Pełne nawiązań do obecnej rzeczywistości politycznej, mimo że tworzone przez kilkadziesiąt lat. To wciskający się ludzie z Brukseli („Człowiek z Brukseli”), tak różni od naszych krajowych bezrobotnych („Tragifarsa dla bezrobotnych”), to też odrobina fantasy („Smoczy duch”), która przeplata się ze science fiction („Żarliwy miłośnik kobiet”), i powieść polityczna. Odrobina tutaj nurtu kościelnego („Co za day!”), czy powieści detektywistycznej i historycznej („Manipulacja Poncjusza Piłata”). Znajdziemy tutaj też, dopiero co publikowany w antologii „Demony” tekst „Valca Demona”. Znowu „Tatek przyjechał”, czy też „W nowej klasie”, to opowieści z gruntu społeczno-ekonomicznych problemów. A wszystko zamykają dwa teksty tajemniczego, nurtującego O. O’Tooleja, nauczyciela WF z Islandii. Zamknięte pod tytułami „Kumaryn” oraz „Anioły ujemne”. Problem jednak w tym, że opowiadania są nierówne. Niektóre zbiły mnie z nóg, znowu
większa część przeszła prawie niezauważona. I na nic zdadzą się tutaj tłumaczenia autora, że z recenzentami tak będzie. Że krytyce się to nie spodoba. Czyżbyśmy my, który odważamy się wypowiedzieć własne zdanie, podzielić się ekspresją przeczytanego słowa, nie byli już czytelnikami? Czyżby czytelnik nie mógł mieć własnego zdania?

Te opowiadania, nowele, czy też „noweletki”, parafrazując anglosaskie miano, jak sam autor przyznaje, są przejawem jego ekshibicjonizmu. Teksty w większości były już publikowane na łamach czasopisma „Fenix”, które podobno zginęło zejściem nie do końca naturalnym. Czy my ich chcemy? Jeżeli to, o czym autor pisze, sami widzimy na co dzień i boimy się tego... chyba nie.
„Czy to pan zamawiał tortury?” Bo jeżeli nie, to chyba niezbyt warto.

d34iz8o
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d34iz8o