Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:01

Ślepy Wojownik versus Korsykański Karzeł

Ślepy Wojownik versus Korsykański KarzełŹródło: Inne
d2qy18l
d2qy18l

Starcie biblijnego Dawida z Goliatem zakończyło się śmiercią tego drugiego, co otworzyło Dawidowi drogę do izraelskiego tronu. Na początku XIX wieku, we Francji Dawid również postanowił rzucić wyzwanie potężnemu Goliatowi, historia jednak napisała zgoła inne zakończenie, niż to z Księgi Samuela. Ten pierwszy był Szuanem, idealistą, fanatycznym rojalistą, który poprzysiągł zemstę na Bogu Wojny, przybierając pseudonim Gedeona, zwycięskiego wodza Izraelitów. Był człowiekiem pełnym sprzeczności, również opinie o nim wahały się od uwielbienia po nienawiść. Propaganda napoleońska przedstawiała go jako rzezimieszka, nikczemnika i terrorystę, w rodzinnym Morbihan - kolebce szuanerii - stał się postacią legendarną, otoczoną kultem, który nie wygasł do dziś.

Kult drugiego z nich wyszedł daleko poza granice rodzinnej Korsyki. Od najmłodszych lat był twardy i nieustępliwy, mimo mikrej postury. Podobnie jak w przypadku Gedeona, opinie o nim zazwyczaj ocierały się o skrajności: fenomenalny strateg, którego zwycięstwa pod Wagram i Austerlitz przeszły do historii jako maestria sztuki wojennej, mąż stanu, który podał Polce wolność „na talerzu”, porównywany był przez antagonistów do Hitlera, fanatyka zamieniającego Europę w pożogę wojenną.

Mieli mnóstwo cech wspólnych – lojalność, wierność danemu słowu, honor, czasem chorobliwa ambicja... Gdyby walczyli obok siebie, stanowiliby zapewne iście destrukcyjny duet, na który składałaby się nieustępliwość naiwnego idealisty i geniusz wielkiego stratega. Los jednak chciał, że stali się śmiertelnymi wrogami – nie sposób, by w konfrontacji tak silnych osobowości obie wyszły cało. Jeden z nich „przybył znikąd, przepłynął przez czas i zniknął w ramionach Boga”, by drugi mógł dalej święcić triumfy.

Właśnie o owej konfrontacji Georgesa Cadoudal, Gedeona, Ślepego Wojownika z Napoleonem Bonaparte, Bogiem Wojny, Korsykańskim Karłem traktuje Szuańska ballada Waldemara Łysiaka. Autor z niebanalną maestrią pióra snuje opowieść o ludziach, którzy gotowi byli poświęcić życie w imię własnych ideałów – nawet wtedy, gdy owe ideały sięgnęły bruku. Przez karty Szuańskiej ballady z rozmachem godnym najlepszych książek sensacyjnych mknie historia krwawego pojedynku, pełna zdrad, intryg i spisków. Sporo można Łysiakowi zarzucić (o czym za chwilę), lecz z całą pewnością nie wolno odmówić niesłychanego polotu, wartkiego języka i lekkości pióra.

d2qy18l

„Ostatni polski bonapartysta” jako główny motyw powieści wybrał arcyciekawy temat operacji „Coup essentiel” – akcji grupy „komandosów” mającej na celu zamordowanie Napoleona Bonaparte. Wydawałoby się więc, że jest to praca stricte historyczna, nie nosi bowiem znamion beletrystyki - jej zawartością są czyste fakty. Mam jednak spory problem z klasyfikacją, jako że owa praca winna chyba zachowywać choć pozory obiektywizmu. Tymczasem sam Łysiak już na wstępie informuje zaskoczonego czytelnika, że nawet przez moment nie starał się być obiektywny: „wolałem narazić się na zarzut, iż lepię bajki z rzeczywistości, niż przekazywać rzeczywistość odartą z wyobraźni”. I właśnie ta subiektywność i ślepe uwielbienie Bonapartego może czasem razić. To Cadoudal jest krótkowzroczny, głupi, naiwny i prostoduszny, a Burbonowie jawią się jako nieudacznicy, tchórze i żałosni intryganci - z litości nie wspomnę już o antynapoleońskich historykach, na których (w mniemaniu Łysiaka) nie warto chyba nawet splunąć. Bonaparte
natomiast to chodzące bożyszcze, prawy, dzielny, mężny, nieskazitelny – człek praktycznie święty za życia. Kolejny mój zarzut dotyczy samej struktury powieści – wygląda na to, że autor nie bardzo wiedział, na co się zdecydować. Przez pierwsze rozdziały snuje bowiem porównania żywotów obu oponentów, zasypując czytelnika mnóstwem dat i nazwisk, przez co tworzy momentami lekki chaos. Widać bowiem, że próbuje wspomnieć o jak największej liczbie wydarzeń, co w tak krótkiej formie jest dość karkołomne i grozi zagubieniem się usiłującego ów natłok informacji ogarnąć czytelnika. Po pewnym czasie autor porzuca jednak koncepcję żywotów równoległych, przechodząc do sedna, czyli sensacyjnej operacji szuanów – i tutaj dopiero daje popis maestrii malowania słowem, która to umiejętność w kolejnych jego książkach stanie się swoistym znakiem rozpoznawczym. Pozostaje więc tylko przymknąć oko na subiektywizm i dać się pochłonąć fascynującej historii wyzwania, jakie szuański Dawid rzucił korsykańskiemu Goliatowi.

d2qy18l
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2qy18l