Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:22

Bardzo ważna książka

Bardzo ważna książkaŹródło: Inne
d34ms39
d34ms39

O młodzieży mówi się obecnie sporo, zwłaszcza w kontekście postępującej demoralizacji i upadku wszelkich autorytetów. Jeśli dyskutujemy o problemach, to na pierwszy plan wysuwają się niechciane ciąże, narkotyki, przemoc w domu czy niepowodzenia w szkole. Ewa Nowak podejmuje z kolei temat zupełnie inny, traktowany u nas nieco po macoszemu, jakby w ogóle go nie było, ewentualnie był, ale nie taki znowu ważny, żeby poświęcić mu nieco więcej uwagi. Mowa mianowicie o przemocy psychicznej i towarzyszącej jej zwykle agresji w związkach. Temat to niełatwy, toteż podjąć wypadało go tak, by nikogo słowem nie urazić, a i do jak największej liczby odbiorców dotrzeć. I to się pisarce niewątpliwie udało. Już sam wybór formy okazał się strzałem w dziesiątkę – pod postacią powieści dla młodzieży, napisanej prostym, klarownym językiem, autorka przemyciła do literatury cały ogrom wiążących się ze wspomnianą przemocą niebezpieczeństw, wplatając w fabułę szereg symptomów, które nadejście owych niebezpieczeństw wyraźnie
sygnalizują. Pokazała również, że postrzegane bywają zupełnie inaczej, niż wskazywałby na to zdrowy rozsądek. Oto główna bohaterka, zastraszana przez swojego chłopaka i całkowicie od niego uzależniona, widzi tysiące znaków, że trzeba z tym chłopakiem zostać na zawsze, podczas gdy wypada raczej uciekać, gdzie pieprz rośnie. Ale przecież Norbert kocha ją, kocha tak bardzo, że z tej miłości mógłby zabić – dla niej tudzież ją samą. Przecież nie ma nic dziwnego w tym, że jest zazdrosny o kolegę z podstawówki, że stale ją kontroluje, że nie szanuje jej bliskich i najchętniej zamknąłby ją w klatce. Wszystko w imię miłości.

Historia Norberta i Natalii zaczyna się niewinnie – on zakochuje się w niej bez pamięci, codziennie ofiarowuje jej kanapki, odprowadza po szkole. Ona ma problemy w domu, zaadoptowany braciszek toleruje tylko ojca, pies wyje niemiłosiernie, sąsiad tłucze w rury i pozywa ich do sądu. Ktoś taki jak Norbert bardzo by się przydał – można się przytulić, wypłakać, pożalić. Problem jednak w tym, że Norbert zakochuje się nieco za mocno, trochę niewłaściwie to pojęcie bezgranicznej miłości w jego psychice funkcjonuje. Już jako dziecko zachowuje się dość agresywnie – bez skrupułów wrzuca do ogniska żywą żabę, gryzie nauczycielkę w rękę, okłada ją pięściami po plecach. Wszystko ma jednak swoje wytłumaczenie – winny jest dziadek, niby wykształcony, wrażliwy artysta, a jednak tyran o wyraźnie sadystycznych upodobaniach, znęcający się nad chłopcem i zmuszający go do ciągłego doskonalenia muzycznych umiejętności, które Norberta nic a nic nie interesują. Nie dziwi więc fakt, że wspomnienie koszmarnego dzieciństwa będzie
miało znaczący wpływ na dalszy rozwój jego psychiki czy choćby kontakty z rówieśnikami.
Jeszcze wiele lat po śmierci dziadka będzie on wspominał tetrową pieluchę w pajacyki, którą tamten obdarował go pewnego dnia w szkole. Dziadek będzie więc w jego świadomości funkcjonował jako źródło wszelkiego zła, ale i jako uniwersalne usprawiedliwienie, które tłumaczy go z wszystkich występków – ilekroć źle potraktuje Natalię, wspomni o traumatycznym dzieciństwie. A ona mu wybaczy, bo w miłości tak trzeba.

Bardzo biała wrona traktuje jednak nie tylko o młodzieńczych uczuciach i relacjach damsko-męskich. Mamy tu też interesujący wątek adopcji czteroletniego Mareczka, który w rodzinie nikogo poza ojcem nie zamierza akceptować i terroryzuje wszystkich na tyle skutecznie, że wkrótce staje się pełnoprawnym panem domu. Dorośli popełniają bowiem błąd kardynalny – traktują go jak dziecko cudze, oddane im na przechowanie, o które należy dbać całą dobę, na które nie wolno krzyknąć i które z racji tego, że z domu dziecka pochodzi, na wszystko może sobie pozwolić. Zrozpaczona matka w przypływie bezradności zaczyna nawet szukać pomocy wśród innych rodziców adopcyjnych i tak pakuje się w kłopoty jeszcze większe. Istotne okażą się więc w książce relacje rodzinne, system wzajemnej pomocy, wspierania się i podtrzymywania na duchu, choćby z psem trzeba było wyjść na spacer i o trzeciej rano, a Mareczek zapchał toaletę ulubionymi skarpetkami. Od kiedy pojawia się Norbert, wszystko schodzi jednak na drugi plan. Także relacje z
przyjaciółkami – Milena, najlepsza przyjaciółka Natalii, nie akceptuje Norberta, więc trzeba zacząć jej unikać, żeby go nie drażnić. Mycha nakrzyczała na niego przez telefon, więc już w ogóle jest skreślona. A Maciek? Co z tego, że jest fajny? Maciek jest chłopakiem, a Norbert nie będzie akceptował żadnych chłopaków w jej otoczeniu. Powodów do niepokoju jednak nie ma, bo wszystko to Norbert robi z miłości.

Duży plus autorce należy się więc nie tylko za wciągającą fabułę, ale i za wyraźne ostrzeżenie, skierowane ku nastoletnim odbiorcom tej książki. Pod przykrywką błahej historii pisarka ukazała bowiem dramatyczne konsekwencje źle pojmowanej miłości oraz fatalnej drogi, jaką może obrać związek dwojga młodych ludzi. O tym bowiem, że Natalię i Norberta łączy miłość toksyczna, wiedzieli wszyscy, poza nimi samymi. Jedno wykorzystywało, drugie chciało być wykorzystywane. Te niezdrowe relacje cementowała jeszcze dopiero co odkrywana przez nich seksualność, ta fizyczna bliskość, jaka może łączyć ludzi – obok strachu i złości pojawiała się więc fascynacja, zauroczenie, pragnienie poznania drugiego człowieka, odkrywania go centymetr po centymetrze. I nie byłoby w tym nic złego, gdy nie nachalność Norberta, jego zaznaczana na każdym kroku dominacja, potęgowana przez bierność i uległość Natalii. Ewie Nowak udało się jednak ukazać tę historię bez zbędnego moralizatorstwa. W Bardzo białej wronie fakty mówią same za
siebie, ci młodzi ludzie na własnej skórze przekonują się o tym, co dobre, a co złe.
Bez ingerencji dorosłych, bez zakazów, nakazów i pouczania. Książka ze swojego zadania wywiązuje się więc świetnie – jest nie tylko wciągającą lekturą, ale i solidną lekcją, z której każdy powinien wyciągnąć stosowne wnioski.

d34ms39
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d34ms39