Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:19

Przeczytaj (jeśli potrafisz)

Przeczytaj (jeśli potrafisz)Źródło: Inne
d2p9yc6
d2p9yc6

Niemiecki nastolatek przypadkowo poznaje kilkanaście lat starszą od siebie kobietę i równie przypadkowo się w niej zakochuje. Romans Hanny i Michaela jest żarliwy i namiętny (Kiedy się sobie otwieramy / ty siebie mnie a ja tobie mnie / kiedy się zapadamy / we mnie ty a w tobie ja / kiedy przemijamy / ty mnie w i tobie w ja / Wtedy / ja jestem ja / a ty jesteś ty). Michael zostaje nie tylko kochankiem Hanny, ale również jej lektorem – kobieta uwielbia, gdy chłopiec czyta jej na głos książki, klasykę światowej literatury. Znajomość urywa się tak niespodziewanie, jak niespodziewanie się zaczęła – pewnego dnia Hanna znika ze swojego mieszkania, z miasta i ostatecznie ze świata Michaela. Po ośmiu latach kochankowie spotykają się na procesie nazistowskich zbrodniarzy wojennych – Michael Berg jako student prawa siedzi na miejscu przeznaczonym dla publiczności, Hanna Schmitz zasiada na ławie oskarżonych…

Język Lektora jest niezwykle oczywisty; Bernhard Schlink rezygnuje z subtelnych fraz na rzecz prostych w obsłudze i rozumieniu komunikatów. Istnieje jednak pewna sprzeczność między metodą a przedmiotem powieści. Główna bohaterka książki, Hanna, nie jest osobą łatwą w demontażu; jej elementy składowe różnią się, wzajemnie wykluczają swoje występowanie. Co więcej, Hanna jest tylko i wyłącznie projekcją Michaela, przyczyną i skutkiem jego narracji. Poznajemy ją zatem przez pryzmat myśli chłopca/mężczyzny, którego najpierw oczarowuje, by następnie go sobą rozczarować. Moralność Hanny jest niejednoznaczna, umykająca jasnej i klarownej klasyfikacji. Czytając książkę (lub oglądając film wyreżyserowany przez Stephena Daldry’ego) wielokrotnie zastanawiałam się nad tym, jaka jest Hanna. Prawie zła? Trochę zła? Czasami zła? Hanna poszła na kompromis z całą niegodziwością i okrucieństwem tego świata. Schlink nie pisze jednak o emocjonalnej indoktrynacji i dewaluacji wszelkich wartości. Pisze o relatywizmie etycznym.
Hanna przeciwstawia świadectwa własnego rozumu zewnętrznym autorytetom i szeroko pojętej presji społecznej. Wierzy sobie; swoim myślom i słowom. Z czasem okazuje się, że w jej hierarchii dyshonorów i wstydów praca strażniczki w obozie koncentracyjnym oraz udział w masowej zagładzie wcale nie plasuje się na pierwszym miejscu… Proces Hanny Schmitz opisany jest w dwojaki sposób. Schlink – powieściopisarz stawia amatorskie i prowizoryczne hipotezy na temat istoty sądów i sądzenia, Schlink – profesor prawa przedstawia złożoność problematyki swoich studiów. Obie perspektywy nakładają się wzajemnie i uzupełniają. Do swojej prozy wplata Schlink również aspekt filozoficzny; pyta o granice wolności jednostki oraz o pozycję prywatnej definicji dobra w ogólnym systemie etycznym. Efektem połączenia rozległej wiedzy merytorycznej i wrażliwości społecznej pisarza jest powieść, którą według mnie Michael chętnie przeczytałby Hannie.

d2p9yc6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2p9yc6