Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:00

Skąpana w dziewiczej krwi opowieść o Czachticach

Skąpana w dziewiczej krwi opowieść o CzachticachŹródło: Inne
dpchz90
dpchz90

Historia to ciąg różnych zdarzeń. Niestety większość z nich jest tak malutka, że nie pamiętamy o nich. Pomijamy ludzi, którzy byli początkiem czegoś większego. Pamiętamy tylko wielkie daty, ważne miejsca, budowle, czy pomniki. Wydarzenia tak naprawdę zatracają człowieczeństwo. Ale dzięki Pani na Czachticach Jożo Niżnansky’ego powraca do nas ludzka część historii. Ta opowieść o legendarnej Elżbiecie Batorównie, a dokładniej czasie swoistego upadku jej działalności, to coś na kształt legendy. Opowieści o wiedźmie, ale przede wszystkim opowieść o czasach przełomu XVI i XVII wieku. O ludziach, którzy byli tylko pieniądzem w rozgrywkach możnych. Wieśniakach, którzy żyli, by możni tamtego świata mogli się bawić. Żyli, rozmnażali się na równi ze zwierzętami. Działali, jak skomplikowany mechanizm, w gospodarstwie bogaczy.

„Kruk krukowi oka nie wykole (...) Wszyscy panowie ciągną za jeden sznur.” I nie ma co liczyć na „pańską sprawiedliwość”. Potrzeba Robin Hooda, który pokona szeryfa, który jest kobietą i nie gani za zabijane zwierzęta, ale za niedostępność do dziewiczej krwi. Bo Elżbieta Batorówna pragnie krwi. Krwi, która da jej wieczna młodość, piękno, niezaprzeczalną urodę. I ten Robin Hood się znajdzie, a jakże. To opowieść o kobiecie, której zraniono pierwszą miłość. Odebrano cud i nakazano żyć z jego piętnem. Nie dano nic w zamian. Małżeństwo było pomyłką i męczarnią, na szczęście skończyło się dość szybko. Marzenia o ukochanym pozostały. To dlatego nic i nikt nigdy jej nie zadowoli. To dlatego będzie się mścić i na Kalinie i jego rodzinie. Nawet własna córka, owoc pierwszego uczucia, stanie się dla niej tylko zabawką.

Właściwie trudno tą książkę nazwać biografią bratanicy Stefana Batorego. To raczej opowieść na kształt Dumasa. O tej, która chciała się stać Bogiem dla podkarpackich wiosek. Władać duszami, a przede wszystkim krwią. Nie iskrzy się magią, ale na pewno warta przeczytania. Może miejscami nudnawa, tchnąca odrobinę mydlaną operą, ale jednak istotna. Gdy tylko da się przedostać przez literówki i zbyt pęczniejącą ilość bohaterów, z których każdy chce być pierwszoplanowym. Bo w książce jednak brakuje pewnej spójności, wciągającej, uporządkowanej intrygi, która przecież istnieje, ale nie potrafi się przebić. Wydaje się miejscami, że z książki można by stworzyć kilka osobnych, dobrych opowieści. Ale mimo wszystko warto. Choćby dlatego, by uświadomić sobie, że poza Draculą i czarnymi mszami były i inne osobowości? Ludzie, poboczni królów, którzy sami tworzyli historię. Ludzie, którzy mieli pragnienia.

dpchz90
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dpchz90